Tuż po przebudzeniu popłynie "Anioł Pański", a zza kwiatka wyłania się postać Pana Jezusa niosącego krzyż (figurka). Wieczorem syn oddał w złości; "Ilustrowaną Biblię dla młodych", która teraz otworzyła się na dwóch obrazach; 12-letni Pan Jezus naucza w Świątyni Jerozolimskiej oraz na skruszonej niewieście obmywającej nogi Zbawiciela.

   Łzy zalały oczy i w tym stanie zacząłem odmawiać cz. radosną różańca i ze zdziwieniem stwierdziłem, że ta Biblia otworzyła się na; "Zwiastowaniu, Narodzeniu Jezusa i Jego Ofiarowaniu. Serce zalał pokój i wiem, że jest prowadzenie, bo syn otrzymał inną Biblię od żony.

    Bardzo miła była kontemplacja tego zdarzenia duchowego; pastuszkowie, baranki, gołębie, Józef i Matka. Pan wie, że to lubię; "Jezu mój!"

   W pracy byłem zalany radością i miłością Bożą do ludzi, a to oznaczało pragnienie niesienia pomocy, udzielania porad i pomagania z serca. To nie jest równoznaczne z chęcią do pracy. W tym momencie jest u mnie biedny, ale tak się złożyło, że nic nie mam; "Jezu mój! Jezu!"

   Jakże rozumiem teraz Pana Jezusa, który oddał nam wszystko...w tym Swoje Życie. Wielki ból sprawiają kłótnie ludzi przy laboratorium oraz na moim korytarzu. Cały czas, falami (jak wachlarzem w upał) napływało pocieszenie Boże...

   Niepotrzebnie nakrzyczałem na dziadka z rozrusznikiem serca (inwalida pierwszej grupy), ale to nie było przypadkowe, ponieważ to jeden z niewielu modlących się. Poprosiłem go o ofiarowywanie każdego dnia w jakiejś intencji. Babuszkę ostrzegam, że grzeszy pokusą pracy, innej tłumaczę, że nie wolno zabijać dzieci nienarodzonych, a wielu starszych pocieszam, że mają krótszy czas wygnania.

    Teraz idę w drodze krzyżowej ze świecą i wołam w mojej modlitwie w intencji tego dnia, a ból zalewa serce. Nie wypowiem tego wszystkiego, bo moja modlitwa trwała godzinę (tyle, co rozważania drogi krzyżowej).

    Rano miałem pokusę pójścia na Mszę św. a teraz pięknie śpiewał chór ("Spójrz na krzyż")...wyszło trzech kapłanów, a czwarty miał imieniny. W czytaniach padną słowa o spisku bezbożnych, którzy przygotowują Zbawicielowi haniebną śmierć, bo jeżeli jest Synem Bożym to zostanie ocalony!

    Takie jest myślenie ludzi zaślepionych nienawiścią, która trwa dotychczas! Łzy zalały oczy podczas Ps 34; "Pan zawsze jest bliski dla skruszonych w sercu"...właśnie mam takie serce, siedzę malutki, skulony, a łzy lecą na ziemię.

    Pan Jezus wskazuje na swoje posłanie od Boga Ojca i uchodzi od pojmania. Popłynie pieśń; "Panie, Ty widzisz krzyża się nie wstydzę." To słowa wprost ode mnie do Pana Jezusa. Naprawdę z radością uczestniczyłem w drodze krzyżowej po kościele!  Przypominają się słowa Vassuli, że słowami nie można wyrazić naszej miłości do Pana Jezusa, do Jego łask i dobroci! Takie jest teraz moje serce.

   Chwilkami chwytam się za twarz, cały czas mam zamknięte oczy, zalane łzami. Te łzy lecą strumieniami, ponieważ dziewczęta śpiewają; "Wystarczyła ci uboga sutanna" (dla kapłana), a w moim sercu i myślach biały fartuch, który dał mi Pan Bóg! Nagle przed Eucharystia ból duchowy ustąpił, a serce zalała wielka radość Boża!

    Z miłością mogłem patrzeć na Pana Jezusa z Sercem, obraz Matki oraz piłę przy nogach św. Józefa przypominającą mi zmarłego ojca ziemskiego. Zaczynam wołać; "za tych, którzy nie kochają Ciebie, Panie Jezu". To ogrom ludzi z rodziny, otoczenia i ze świata.

    "Jezu! Jezu! Proszę Cię...przyjmę za nich jakieś wyrzeczenia, bo wiara ojca kończyła się na krzyżyku i obrazku, a dziadek był alkoholikiem."

    Kapłan z Ciałem Pana Jezusa podszedł z boku do kolejki...wprost do mnie! Nawet nie zdążyłem uklęknąć i przeżegnać się. Ponownie popłakałem się, ale teraz ze szczęścia z krzykiem, że; "Pan Jezus podszedł do mnie. Sam Pan Jezus podszedł do mnie. Jezu mój. Jezu!" 

W radość Bożej wzrok zatrzymał wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem, a z wdzięczności zapaliłem lampki pod moim krzyżem. "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień."

                                                                                                                             ApeeL