Święto Trójcy Świętej
Po przebudzeniu napłynęło natchnienie, abym wstał na Mszę św.! Serce zalała radość, ale po wyjściu od demona odebrałem szyderstwo: „wyelegantowany jak stóż w Boże Ciało”! Jeszcze niedawno marzyłem o takim ubraniu do kościoła.
Podziękowałem i poprosiłem: „Boże Ojcze spraw, aby więcej ludzi wierzyło, daj im poczucie Twojej Obecności. Dziękuję Ci, Boże za dar posiadania kościoła i kapłanów!"
W tym momencie przypomniałem sobie pierwszy kontakt z tym miastem i wówczas poprosiłem Pana o pomoc w załatwieniu pracy...po usłyszeniu dzwonów kościoła! W tamtym czasie praktycznie byłem niewierzący...
Teraz, jak nigdy mam wielkie pragnienie rozmawiania o Panu Jezusie. Tak chciałbym zaprosić spotykanych ludzi na Mszę św.! W kościele, za moimi plecami pięknie śpiewała kobieta. Pierwszy raz w życiu przeżywałem słowa powitania: „Miłość Boga Ojca (…) Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa” i „dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”.
Dusza nie mogła ogarnąć tych słów...dlaczego nigdy ich nie słyszałem? Popłakałem się, łzy zalały oczy i płynęły po twarzy (wstyd wobec ludzi), a zarazem stałem się nieobecny dla świata. Trwało to zaledwie 5-10 minut.
W tym czasie dziękowałem Bogu za wszystko, co otrzymuję. Napełniony Duchem Św. słucham kazania o Trójcy Św.! „Nie możemy pojąć tego rozumowo, bo jest to Tajemnica wiary". Jaka to tajemnica?
- Bóg dał mi sygnał „Jestem”...
- z Panem Jezusem mam ciągłą łączność
- a działanie Ducha Św. zaznałem przed chwilką!
Tak dzieje się z wieloma wiernymi: niech dadzą świadectwo. Wówczas - dla ludzi małej wiary lub wahających się - Tajemnica będzie wyjaśniona. Wracałem do domu w ciszy serca. Na stole przywitały mnie dzieła św. Jana od Krzyża, które otworzyły się na słowach: „Boga nie pojmiesz rozumem, który stanowi przeszkodę, jest przyczyną błędów i omamień”.
Wg mnie rozum to łącznik ciała z duszą, który jest wyłączony podczas objawień i kontaktów mistycznych. „Dziękuję Jezu, dziękuję! Ty, Jezu pragniesz dać każdemu wszystko o czym marzy”!
Wezwano mnie do oddziału, gdzie umierała babcia. Wczoraj prosiłem rodzinę o sprowadzenie kapłana, dzisiaj miała Wiatyk...umarła przed moim przybyciem. Pomagam córce fizycznie i duchowo: wydałem kartę zgonu, pocieszyłem, oddałem pieniądze, które mi podarowała i odwiozłem do domu. Zaleciłem, aby nie płakała, bo matka umarła w dniu wspomnienia Trójcy Świętej.
Nigdy nie wiadomo jakie dalsze następstwa wywoła nasz dobry uczynek…
APeeL
Koniec gry w karty na dyżurze w pogotowiu, wygrana, ale w sercu mam niepokój. Nie można spać, bo pod oknem sto wóz milicyjny z prowadzącymi „życie nocne” (szarpanina). W tym czasie trwała pustka duchowa przy znużonym ciele.
Zniechęcenie jest wynikiem „życia wg świata” - z dodatkowymi atakami szatana - po wezwaniu przez Boga. Nie pogodzisz życia światowego z nadprzyrodzonym. Cóż da wygrana z krzywdą innych (przegrana duchowa).
Z taśmy spisałem audycję: „Polska w czasie rozbiorów”. Ile cierpień przyniosły Powstania Listopadowe i Styczniowe. Widzę tych nieszczęśników kierowanych na Syberię! Przykro jest stwierdzić, ale u nas trwa zaprzedanie czerwonym poganom. Wojska wyszły, ale agentura pozostała na stanowiskach, dalej są patrioci, których zadaniem jest łapanie szpiegów. Stalin wymordował starych komunistów, zabicie kogoś dla ruskich to coś normalnego.
Właśnie włamano się do domku na działce (narzędzia, stolik)...to jest nieprzyjemne, gdy ktoś wchodzi w naszą intymność. Zabrali: kubraczek żony, ręcznik i dziurawy czajnik! Wiatr, nieprzyjemnie, żona walczy z perzem, a ja mówię do niej: kończ pracę, odpocznij, bo musisz mi służyć do końca życia!
Pomagam jej, a w myślach mam słowa małej Tereski, że „droga do świętości” jest inna dla każdego (zakonnik, lekarz, służąca, rozpustnica, gangster lub hulaka). To jest jasne, bo każdy z nas jest niepowtarzalny. Szatan podsuwa ludzkości, że do Nieba idą tylko święci, a to powoduje zaćmienie z negowaniem: „ja święty?”.
Każdy musi dążyć do świętości...inaczej nie wróci do Królestwa Bożego! To oznacza, że mam żyć tak jak żyję, a „tu i teraz” dążyć do Nieba. Przeciętny człowiek uważa, że jest to droga modlitwy, umartwień i postów, dobrych uczynków w myślach i słowach, modlitwy za innych z przyjmowaniem cierpień zastępczych...dalej mamy kuszenia i różne próby. Przecież matka pięciorga dzieci nie będzie szła tą drogą...
Dla większości Boga Ojca nie ma, nigdy za nic nie dziękują, bo wszystko jest wynikiem ich zaradności („przecież nie ma nic za darmo”) z odwracaniem się od wiary. Szczególnie można to zobaczyć wśród lekarzy (panów tego życia). Jaki sens ma czynienie nawet największego dzieła typu ziemskiego?
Cierpię z tego powodu, że nie mogę stać się takim jakim chcę, bo jestem słaby i większych prób nie wytrzymam! Spojrzałem na mrówkę: czy ona mnie widzi? Tak właśnie patrzy na nas Stwórca…
APeeL
5.00...świta, już śpiewają ptaszki. Napłynął obraz mojego gabinetu lekarskiego z Glinianym Jezusem, a wewnątrz „zadrżałem”, ponieważ nie da się pogodzić Jezusa z brakiem bezinteresowności w pracy. Nic nie da rozważanie o oddawaniu darów biednym lub na jakichś cel…
Dzisiaj jest luźniejszy dzień...nie ma pośpiechu. Odchodzą cztery praktykantki i dla „sondażu” pytam ich o zdanie na temat przerywania ciąży. Trwa właśnie dyskusja, a one są chrześcijankami. Każda odpowiada, że jest za zabijaniem.
Powiedziałem im, że nie ma „tak, ale”, nikt nie ma prawa decydować o życiu innego. Raz zabijesz i już nigdy nie uzyskasz spokoju sumienia...do końca życia. Ponadto utrata niewinności zamyka niebo...mnie nie będzie, ale to samo powtórzysz swojej córeczce!
- Mój chrzestny jest Jehową...mówi pielęgniarka.
- Proszę napisać list i wskazać mu na satanizm tej sekty: nie mamy duszy, Pan Jezus był człowiekiem, nie ma Ducha Św. z brakiem kultu Matki Bożej z modlitwami za zmarłych, niepotrzebna jest Komunia św.! Podarowałem jej przeżycia z duszami czyśćcowymi siostry Menendez. Ciężki dzień zaczął się później, ale nie opuszczał mnie humor.
Starsza pani, po odchudzaniu nie wie co robić. Mądrość Boża przewidziała grubych i chudych, krzywych, garbatych, prostych jak świeca, pięknych i brzydkich, panny lekkich obyczajów, takie których nikt nie chce i takie z którymi każdy chce…
Kobieta otworzyła usta, śmiała się i była przekonana w pełni, że to prawda.
- Tyle lat przeżyła pani i nie widzi pani tego?
- Widzę to, wszystko widzę...to całkowita prawda!
Nie lubię cewnikować, ale właśnie trafił się dziadek w wieku 90 lat. Trochę krępująca sytuacja dla mnie, bo dziadek ma duże jądra, a tu młoda pielęgniarka, która mi pomaga.
- Teraz nie wyleci?..pyta
- Proszę ciągnąć z całej siły...żartuję i obaj uśmiechamy się (poprzedni założony przez lekarza w domu wypadł tuż po jego wyjeździe).
Ostatnia pacjentka była bardzo brzydka, niedorozwinięta z pulchnymi małymi nóżkami. Ona i jej opiekunka są w żałobie. Płynęła od nich jakaś niepojęta, kojąca energia. Tak chciałbym z nimi być...dla tej energii, dla ich czarnych ubiorów. Kto jest oprócz nich w tym gabinecie?
Przewijała się gehenna ludzka: dziecko wpadło do wrzątku, ból zęba, upadł na schody i złamał żebra, kolka nerkowa, duszność astmatyczna i to w miejscu, gdzie facet spadł z traktora i zginął. Znowu jestem w biednej rodzinie. Kobieta „na oko” pobita, ale podaje coś innego. Jakże ludzie są dręczeni...
ApeeL
W bardzo dobrym nastroju rozpoczynam pracę...żartując z pielęgniarkami. Nie powiedziały, że jednej z nich zmarła matka! Teraz rozmawiam z nią o „życiu po życiu”, naszym dalszym istnieniu i wieczności. W związku ze śmiercią stałą się całkowicie inną osobą!
Nagle nastał czas wielkiego uniesienia duchowego, ponieważ do jednej z pacjentek przybył kapłan z Sakramentem Namaszczenia Chorych, a to wiąże się z przybyciem Pana Jezusa Eucharystycznego. Wszystko działo się przez ścianę z gabinetem lekarskim (w izolatce).
Dochodziła modlitwa kapłana oraz osób towarzyszących: „Jezu mój, Jezu...Boże mój, każdego dnia otrzymuję bezmiar przeżyć”. Popłakałem się, bo dalej wołano do Ducha Św. Przepisywałem to wczoraj (15.03.2021), a dopiero dzisiaj ujrzałem, że mój stan duchowy sprawiła wówczas obecność Duchowego Ciała Pana Jezusa.
Dla personelu nie było to żadne wydarzenie, ponieważ stykają się z tym bardzo często. W szpitalach jest kapelan, często są kaplice, a ten oddział to izba lekarska przypięta do przychodni i pogotowia (niezgodnie z przepisami, bo nie ma lekarzy dyżurnych). Pomyślałem o wielkiej misji kapłana, który przybywa do ciężko chorych i umierających. Wielu chorych boi się tego sakramentu, który łączą ze śmiercią.
Ja znalazłem się w stanie ekstazy w środku zamieszania, a na dodatek przywieziono pacjentkę z częstoskurczem napadowym (serce bije 170-180/minutę). Powinna trafić na oddział intensywnej opieki medycznej lub na kardiologię, ale nieodpowiedzialnemu dyżurantowi nie chciało się jechać. Na pewno odesłałbym ją, ale dzięki Matce Bożej, którą prosiłem o pomoc...napad ustąpił!
Opisuję tę sytuację jako przykład cierpienia duchowego wezwanego lub wybranego przez Boga. Dlatego tacy uciekali do różnych eremów, a także na pustynię (ojcowie pustyni).
Cisza nastąpiła dopiero o 16.00! „Pan jest dobry. Pan jest dobry. Jezu, mój Jezu”. W tęsknej rozłące poczułem, że moje ciało jest oddzielone od duszy. Teraz w karetce czytam „Kazanie Syna Gromu” Romana Brandstaettera, gdzie są słowa, że „codziennie należy zmierzać do Boga inna drogą”.
„Módl się do Niego, mój synu
Chociaż zanim Go poprosisz,
On już pierwej wie, czego potrzebujesz”...
„Jezu mój! Ty, co osłaniasz najsłabszych dlaczego mnie wybrałeś i obdarowałeś słodyczą? Cóż znaczę w Twoich planach?”...
Nagle ujrzałem nędzę darów ziemi, bo żaden z nich nie zadowoli naszej duszy, która pragnie powrotu do Boga. Nie wiem jak można żyć „normalnie”. Gdzie tacy otrzymują wytchnienie.
W smutku rozłąki napisałem:
„Jezu mój! Drogi Jezu!
w szeleście liści śpiewasz, w trzepocie skrzydeł i w szumie wiatru
każdy ptaszek Ciebie chwali i każda mrówka…
Serce, które o Tobie nie wie - jest słodyczy pozbawione”.
Cóż może być większego od kontaktu z Jezusem. To Jego Ciało Pana sprawia przedsmak tego, co czeka na nas w Królestwie Bożym. Ja muszę dawać tego świadectwo!
Wszyscy śpią, a ja w ciszy czytam: "Moją pieśń na dzień dzisiejszy” („małej Teresy” 1 VI 1894), gdzie w serce wpadną jej słowa o życiu daną chwilą („Kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko”) i dniem dzisiejszym („Dziś strzeż mnie, dziś broń mnie, dziś tylko, o Panie, jedynie”). „Gdy myślę o jutrze przejmuje mnie trwoga. Tak smutno na łez tej dolinie”.
ApeeL
Po przebudzeniu rozmyślałem o wysłuchanej audycji radiowej...o naszych snach. Dotychczas nie znamy mechanizmu biologicznego, który powoduje stan: jawa/sen. Sen zabiera nam 1/3 życia i ma pięć faz. Marzenia senne odbywają się w fazie trzeciej z szybkim ruchem gałek ocznych (REM). Każdy ma inny hipnogram (tak jak ekg), który zmienia się z wiekiem.
Prof. dr hab. n. med. Teofan Domżał (neurolog z miasta Warszawa) był łaskaw zacytować Freuda, a jest to ateistyczny pogląd na świat. Nie było tam słowa o snach proroczych, informacyjnych, o typie eksterioryzacji oraz „do przodu”.
Po wejściu do pracy jakaś pani przyniosła małe wiaderko pięknych truskawek. Nie lubię sytuacji zaskakujących, a dzisiaj pracuję na dwóch frontach: zastępstwo w oddziale wewnętrznym z przyjęciem trzech chorych oraz w przychodni. Pani przy okazji zapytała
- Czy moje choroby da się wyleczyć?
- Pani jest chrześcijanką...proszę być człowiekiem „jutra” i pomyśleć o wieczności, bo po odrzuceniu ciała każdy ujrzy prawdziwy świat w którym nie ma cierpień.
- Czy pan nie szanuje zdrowia i nie kocha życia...pytają pielęgniarki.
- Zdrowie trzeba szanować jak samochód, a życie obecne (czyli „śmierć”) ja nie kocham jak większość, bo ono stanowi rozłąkę z Jezusem!
- Co pan mówi?
- Ja powtarzam słowa Jezusa, ale wielu ich nie rozumie.
Usiadłem w ciszy z poczuciem, że niepotrzebnie dyskutowałem. Przecież Pan Jezus był uznany za szalonego przez Heroda. Zobacz to odwrócenie! „Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo”. Zaledwie minęła godzina życia, a tyle się działo...
Wreszcie obchód. Jak dobrze czuję się przy łóżku umierającej, chorych staruszków, ludzi zaniedbanych i brudnych, cierpiących i opuszczonych. Zaszczyt dla duszy: Stwórca mało dostaje, a wielu żąda (uprzywilejowanie – wybranie! Wszystko jest odwrócone.
- Panie doktorze jak z tą pacjentką...pyta znajoma.
- Proszę wezwać księdza...ja ją przyjąłem, a nie wiem czy jest wierząca. Nie potrafię leczyć samego ciała bez duszy.
Wczoraj tak chciałem, aby ktoś pomógł malutkiej kobiece umierającej na raka płuca („kobiecie pracującej”), ponieważ zawsze widziałem ją z wózkiem, który pchała przed sobą. Pan przysłał ją do mnie. Cóż zostaje po człowieku. Ona nie wie z jakiego powodu umiera i jest mi trudno z nią rozmawiać. Wielka jest moja odpowiedzialność, bo umrze bez Sakramentu Namaszczenia Chorych.
Podobna babciunia z zapaleniem płuc (77 lat) mówi, że: „lata jak głupa po polach" i z tego jest ta choroba. Bardzo podoba mi się to określenie, bo wielu to czyni...latając od Belzebuba za niczym, aby tylko nie trafić do Domu Boga Objawionego na ziemi. Teraz radzę:
- Obelgi musi pani przyjmować z miłością na zasadzie: „nie jestem godna żyć obelgami”, bo inaczej nie zostanie pani świętą!”
- Dobrze pan mówi, teraz już wiem, że lepsze jest milczenie! Pan pomaga!
Ktoś powie, że to zbyt mała próba. Możesz otrzymać większą: dam ci mały, biały domek, wóz budzący zachwyt, piękne włosy i oczy! Pragniesz więcej przeszkód, aby się wykazać?
A może wolałbyś życie aktualnie głuchej babci, która nie miała rodziny i była biedna od urodzenia. Teraz jest zadowolona, bo dobra władza dała jej przydział na „ludzką norę". Zawsze uśmiecha się i wszystko chwali!
„Jezu dziękuję za ten dzień".
APeeL