Z pięknego snu zapamiętałem tylko informację, że nadejdzie „Jedno Prawo”. Przeżegnałem się i podziękowałem Matce Bożej i Panu Jezusowi za wytrwanie w postanowieniu, które ofiarowałem w intencji pokoju na świecie!
Wróciłem myślą do „Jednego Prawa”, bo ludzkość tworzy różne prawa, a powinno być tylko prawo i sprawiedliwość dana nam przez Boga.
W drodze do pracy skończyłem różaniec Pana Jezusa i w wielkim uniesieniu odmawiałem modlitwę przebłagalną za szerzących Miłosierdzie Boże. Moje serce zalała radość, bo we wszystkim ujrzałem Mądrość Bożą...
Pierwsza pacjentka, a ja waham, ale w końcu powiedziałem, że jej mąż prosi o pomoc, bo trafienie do czyśćca to wielka łaska Boga, ale tam nie można już nic uczynić dla siebie...
- To prawda, bo nigdy nie dałam za niego na Mszę św.!
Inna, rozgoryczona ciężko chorym mężem szuka mojej rady, a ja jej mówię: „nie opuszczę cię aż do śmierci...miała pani dwóch synków, a teraz jest trzeci wymagający opieki!"
Nagle zostałem wyrwany na wizytę domową, a na progu nędznej chatki napłynęła chęć modlitwy, bo ta niewiasta prowadzi takie życie i w jej domu jest dużo dobra. Czekam na chorą i w myślach odmawiam „Ojcze nasz”, a jej pies patrzy mi w oczy i cały czas szczeka...
Już 14.00, a końca pracy nie widać...”Jezu pomóż, Jezu pomóż! Ty dla mnie przeszedłeś Bolesną Mękę, wytrwałeś to i ja wytrzymam to dla Ciebie Panie, Jezu”. W krótkim czasie napłynęła moc i przestałem się spieszyć. Zbawienna okazała się litrowa butelka wody mineralnej, którą pierwszy raz w życiu kupiłem do pracy!
Młodej seksownej dziewczynie mówię o potrzebie zachowania niewinności do małżeństwa, a ona zaczęła wykład o "płodności i dodatkowych jajeczkowaniach". W tym momencie zrozumiałem straszliwe pokusy płynące do kapłanów. Przecież może trafić się penitentka, która od złego będzie opowiadała o swoim bujnym życiu! Kończę, a ostatnim pacjentem jest koleżanka lekarka i kapłan!
Pojechałem na działkę i zasnąłem na leżaku, a po przebudzeniu z włączonej kasety popłynęły słowa: „polecenie, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem". Tak powiedział do mnie Pan Jezus z Mszy św. z naszym papieżem!
Moje serce zalała wielka moc i pragnienie bycia w naszym kościele, gdzie przywitał mnie uśmiechnięty o. Kolbe, a siostra śpiewała hymn do św. Antoniego...dziwne, bo właśnie stałem przy jego figurze. Trafiłem też do spowiedzi, a kapłan zadał mi pokutę: modlitwy za chorych i cierpiących!
Otworzyłem książeczkę, a tam była karteczka z moimi zawołaniami: "Jezu, Synu Boży, Ty umiłowałeś mnie tak bardzo, że poszedłeś za mnie na okrutną Mękę...wiem Jezu, że wszystko mi wybaczysz...wiem też, że Tobie zależy na mojej miłości. Twoje Miłosierdzie to Eucharystia, która zmazuje moje ułomności, a kiedy wstępujesz do mojego serca wszystko staje się inne”.
Popłakałem się, a dzisiaj wyjątkowo „dla mnie” litania do Serca Pana Jezusa jest czytana, ale zaśpiewano tylko: „0! Jezu dobry, Zbawicielu słodki...". Podczas powrotu samochodem na niebie pojawiła się tęcza! Nawet nie wiem ile lat nie widziałem tęczy!?
Kończę różaniec z „Odnalezieniem Jezusa w świątyni” i czuję, że ja właśnie dzisiaj odnalazłem Pana Jezusa w świątyni: "Jezu! odnalazłem Ciebie w świątyni! Dzięki Tobie, Jezu...tylko dzięki Tobie”! Radość zalała serce, a zły nie lubi radości, którą daje Jezus i w domu rzuciłem się na wędzonego kurczaka i zimną wódkę.
W moim sercu pojawili się współpracownicy, a ja ich objąłem...jakże cierpi cały świat, przecież tylko Jezus może dać nam prawdziwą radość, pokój w sercu, niechęć do posiadania rzeczy i wszelkiego przywiązania.
Teraz trochę głupio mi z powodu tego kurczaka i wódki...wstydzę się spojrzeć w oczy Jezusa Miłosiernego, a dodatkowo czytam słowa o. Pio, że „Bogu bliższy jest człowiek zły, ale wstydzący się tego, niż dobry rumieniący się podczas czynienia dobra".
Ja właśnie czynię zło i się rumienię, a zbliża się północ z czwartku na piątek. To najważniejszy czas przed Męką Zbawiciela...przecież Pan Jezus nadal cierpi, bo nie chce Go znać 95% ludzkości:
"Jezu mój...Jezu! Kto Cię pocieszy jeżeli nie Twoi Apostołowie...Ty Jezu wiesz, że dla niewierzących to głupstwa! Panie przypominaj mi, abym czuwał z Tobą z czwartku na piątek"...
APEL
Z radością wstałem na wyjazd karetką o północy, bo pragnąłem modlić się. Z serca zawołałem; „Panie Jezu, Ty przyjąłeś Wolę Ojca i wykonałeś ją... spraw, abym ja wykonał Twoją wolę...Ty, Jezu Czysty z Czystych...Dobry z Dobrych, pomóż mi."
Na wielkim i wygodnym łożu, w starym stylu (drewniane boki, siennik słomiany z lnu) leżał znajomy pacjent. Żartowałem, że nawet nie wie jakie ma dary, a dodatkowo kolka nerkowa ustąpiła. Szatan podsunął myśl o piwie, bo handlują, ale u mnie jest dzień postu w intencji pokoju na świecie...
Napłynęło też ostrzeżenie, że „kto pości i modli się będzie kuszony!” Specjalnie wyjechałem na dodatkowe wezwanie, aby skończyć wszystkie modlitwy...udało się do 2.30!
W tym czasie poprosiłem Ducha Świętego o pomoc córce w egzaminach, zawołałem tylko; „Duchu Święty! Duchu Święty!”...smutek napłynął do serca, a oczy zalały łzy!
Podczas pobytu na działce demon podsuwał zwątpienie, że; „to wszystko jest przez modlitwy...dlatego nie mam spokoju, pozostanę tutaj dla odpoczynku!” Nie udało się, bo zorientowałem się w kuszeniu i zdążyliśmy na nabożeństwo do Serca Pana Jezusa!
Szatan wiedział, że pragnę spowiedzi. My często wołamy do Boga, a później sądzimy, że sprawa rozwiązała się sama i zapominamy o podzięce. Pan dał natchnienie: „konfesjonał” i po czasie przybył kapłan, ale wahałem się, wstydziłem, a moje świadectwo byłoby ważne także dla niego...o upadku i pragnieniu Chleba Życia (Eucharystii).
Ile dobra uczyniłbym, bo byłem w łasce, pobłogosławiony przez papieża...wprost bliski apostołowi Jezusa. Teraz po upadku muszę do Niego wrócić...prosić o rozgrzeszenie!” Nie przełamałem się, kapłan odszedł, a Eucharystię rozdano.
Wszystko uświadomiłem sobie podczas zapisywania tych przeżyć. Nie wolno wołać; „Panie, Panie...ot, tak na wiatr!” W ręku znalazły się refleksje o. Pio dotyczące spowiadających się;
w walce z sobą kwitnie dusza!
bojaźni Bożej, która wynika z Miłości Ojca towarzyszy pokój serca i ufność...od złego płynie strach, niepokój i nienawiścią samego siebie!
nikt na nic nie zasługuje, Pan tylko jest nieskończenie dobry i miłosierny!
Bóg dla każdego, lecz nikt dla siebie samego!
pełne zboże jest pochylone, a puste proste i piękne (próżność jest pusta)
pamiętaj, że Bóg zawsze widzi wszystko
generał wie jak użyć żołnierza - czekaj na swoją kolej...
APeeL
Tuż po wstaniu odczułem wielki smutek z powodu - oderwania od Boga - przez grzech. Tyle dobra mogłem uczynić będąc w stanie łaski uświęcającej, pobłogosławiony przez papieża...prawie równy Apostołom!
Nawet mogłem uzdrawiać w Imię Jezusa i miałem moc bycia bezinteresownym; przez cztery dni przyjąłem od pacjentów tylko 1 brzoskwinię! „Och, Jezu mój...to sprawiła moc Szatana, bo pokusa jest tym większa im wyżej trafisz po drabinie do nieba.
Przechodzę obok szafki, a tam napis: „Otwórzcie swoje serca”...to Matka Pokoju zaczyna pomagać. Napływa natchnienie, aby otworzyć tę książeczkę na „chybił/trafił”. Nie chciałem uwierzyć własnym oczom, bo tam były słowa dla mnie; „nikt i nic nie może nas oderwać od Boga, nawet śmierć. Nie mogą tego spowodować dzisiaj wasze grzechy”...tak mówi w tej chwilce do mnie św. Paweł.
Nagle napłynęła wielka moc, bo wiem, że „nie dam się oderwać od Boga, nie jest istotny mój grzech...nie dam się oderwać od Boga, nie dam!”
Do serca napłynęła wielka radość, nawet z uśmiechem zawołałem do Boga; „Ojcze mój, któryś jest w Niebie...nie wwódź mnie na pokuszenie, ale zbaw mnie ode złego!” Znowu Matka, Pan Jezus i Ojciec królują w moim sercu...
Jeszcze przed chwilką wstydziłem się mojego grzechu i bałem się ludzi. Nie do wiary, ale teraz ten grzech dał mi moc! To sprawdzian już nie woli, ale siły duchowej. Nic nie obchodzi mnie szemranie ludzi - naprawdę nic nie może mnie oderwać od Boga. Zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.
"Panie Jezu, Ty ofiarowałeś wszystko biednym, a ja dzisiaj idę do pracy w ich intencji, w intencji ich zbawienia - Ty, Jezu wiesz, którzy to są.” Dodałem jeszcze; „Panie Jezu chroń moich biskupów i papieża - to Twój wielki dar dla nas!”
Przez chwilkę trwał ból: praca czy wolny dzień (za nadgodziny)? Wielkie zło uczyniłbym chorym, gdybym posłuchał Szatana, bo dzisiaj było dużo bardzo cierpiących, słabych, starych i potrzebujących pocieszenia. Ja w tym czasie miałem moc, humor i bezinteresowność!
Na ten czas wchodzi prawie niewidomy, okropnie stary dziadek z babcią.
Czy warto jeszcze badać takiego...pyta?
Och, jakże ja lubię takich dziadków...siadaj pan.
Rozmawialiśmy o śmierci. On opowiadał, że widział duszę swojej zmarłej siostry, która leżała w odległości 2-3 km od jego domu. Teraz tłumaczę matce dorosłego syna, który ma niebezpieczny nowotwór, że; „Matka Boża wytrzymała Mękę Pana Jezusa do końca..,pani też musi być ze swoim synem!
Trafiały się biedne chaty, opuszczony dziadek, któremu zaleciłem przystąpienie do spowiedzi i Eucharystii. Tam załatwiam też biedaczynę proszącą o zaświadczenie. Wśród tych ludzi niektórzy próbowali wciskać mi pieniądze „na lepsze piwo”, a bogata przybyła z koniakiem. Nie posłuchałem natchnienia, aby oddać go kierownikowi (miał ze mną dyżur), a teraz demon podsuwa postawienie, poczęstowanie i spróbowanie.
Jakże piękne są stacje drogi krzyżowej - prosto w moje serce wpadały wszystkie słowa o u p a d k a c h Pana Jezusa...za moje zbawienie!
APeeL
Podczas dyżuru z soboty na niedzielę doznałem upadku w przenośni i dosłownie...jako znak mam krzyżyk na czole. Zobacz, co oznacza „mowa Nieba”.
Wyobraź sobie przebieg walki pomiędzy nędznym ciałem (mężczyzną w czerni) oraz duszą w stanie łaski pobłogosławioną przez papieża Jana Pawła II (jasny mężczyzna). Bój toczy się na rozświetlonym ringu z salą wypełnioną po brzegi przez...kibiców jasnego i ciemnego.
Ciemnego skuszono lewym wyjazdem po wódkę w okolice wesela (grzech, łamanie przepisów, zagrożenie dla innych i własnej rodziny). Kuszący przepraszał wspominając, że jest to wesele kolegi, itd. W tym czasie demon dawał pewność, że nic się nie stanie.
Natomiast osoba jasna wskazała, że „Pan dał mi biały fartuch” oraz zalewał serce bojaźnią Bożą wskazując na grzeszność. Ostrzeżenie było bardzo delikatne, bo Pan Bóg poprzez Anioła Stróża nie może łamać naszej wolnej woli.
Jak piłeś alkohol to dalszy przebieg pojedynku znasz. Później nie wypadało odmówić i w końcu czarny miał gest, a przy tym zapomniał o świecie, żonie, papieżu i o niedzieli...dopił resztę z butelki i padł!
Jakże wszystko jest darem, a teraz o 5.45 to tylko kilka łyków zimnego piwa! „Dziękuję Panie Jezu...dziękuję!” Padłem na kolana i odmówiłem cz. radosną różańca. Taka modlitwa i to w uniesieniu jest radością, mocą i pocieszeniem. W takim momencie widzisz cud naszego stworzenia i świętość naszego ciała. To jest opakowanie naszej duszy i świątynia Ducha Św. który do niej napływa.
W smutku wyszedłem do pracy, a był on wynikiem utraty łaski uświęcającej...płakał ze mną Pan Jezus i nasza wspólna Matka. Napłynęło pocieszenie...mam odmawiać różaniec Pana Jezusa. Moja dusza zaczęła śpiewać: „Bóg się rodzi”...
Taka jest prawda, bo w sercu takiego złe moce truchleją. Bóg może rodzić się pierwszy raz lub ponownie, albo wracać po czasie. Poprosiłem też o pocieszenie przez Pana Jezusa...
Na ten czas pacjentka stwierdziła, że dziewczyna z wypadku zmarła. Ja bałem się pytać o ten wypadek, ponieważ mogłem się pomylić; „a gdyby tak żyła, przecież nigdy nie ma pewności”. Kamień spadł mi z serca, bo ona swoim ciałem złamała duże drzewo.
Wracałem do domu z sercem odmienionym, pełnym miłosiernej miłości i dobra...nie można tego określić. Pan Jezus sprawiał to w sekundowych błyskach. Przed chwilką wzrok zatrzymał napis na ścianie: „nie chlaj, bo umrzesz, ty taki, a taki!”
Matka, Pan Jezus i Bóg Ojciec nie ubliżają i nie straszą w taki sposób. Bojaźń Boża to strach przed złem, które jest pokazane w najdrobniejszych szczegółach..w ułamku sekundy. Teraz Pan Jezus daje mi Swoje uczucie, które polega na tym, że: „wiem, wiem, Byłem i Jestem z Tobą, w twoim upadku, Byłem tam...płakałem!”
Dzisiaj odmawiałem modlitwę przebłagalną za pogan i nie znających Jezusa, a teraz rozmawiam z takim wykształconym poganinem. Zaleciłem, aby poprosił Ducha Św. o Światło, ponieważ chwalił się dyskusjami i biblioteką pełną książek religijnych...
APeeL
W ciszy nocnej siedzę na ławce i odmawiam różaniec oraz modlitwę przebłagalną za dusze pobożne i wierne. Jest mi przykro, bo zostałem skuszony wódką weselną. Z serca wyrwał się krzyk;
"Jezu Miłosierny, Ty mnie wezwałeś...najmniejszego z najmniejszych. Nie mogę żyć bez Ciebie Jezu...nawet w chwili picia alkoholu! Panie mój i Zbawco, przecież Twój pierwszy był Kanie Galilejskiej. Jezu obejmij Swoim Miłosierdziem tych ludzi!
W sercu wiem, że jest to poczęstunek; „wszystko będzie dobrze...idź spać”! Personel - ostrzegany przeze mnie - zdobył ponowną wódkę z tego samego wesela. Dołączyłem się i dyskutowałem...w moim pojęciu „nawracałem”.
- Jeżeli służy pan Panu Jezusowi to dlaczego pije pan alkohol?
Nagły wypadek. W lesie leżała martwa dziewczyna, a obok umierał chłopak z którym pędziliśmy do szpitala 130 km/g! Im wyżej dotrzesz tym boleśniejsze są upadki...na czole doznałem obtarcia naskórka...w postaci małego krzyżyka.
Teraz w wielkim smutku słuchałem Mszy św. z Janem Pawłem II. W serce wpadały słowa; „współpracownik Boga” oraz zarzucanie Panu Jezusowi, że ma ducha nieczystego!
Z jękiem zawołałem: "wybacz Panie Jezu, proszę wybacz, jestem jeszcze taki słaby, nie mam jeszcze mocy nad swoimi słabościami.” Zarazem zapytałem dlaczego papież nie wspomina słowem o Szatanie i jego knowaniach, które uderzają w największych czcicieli NMPanny, Matki mojej, Matki całego świata, Matki wszystkich ludzi?
Zobacz jego działanie tylko dzisiaj; obdarowanie na weselu, straszliwy wypadek i nasze opilstwo, a miałem ostrzeżenie, ale nie posłuchałem. Przeciwnik Boga i Matki ma wielką moc w czynieniu zła! "Matko moja! Matko wszystkich! Upadłem, ale Ty mnie podniesiesz, podtrzymasz, poprowadzisz i ochronisz! Matko moja! Mamo! Mamo! Mamo!"
Tak wołałem z płaczem i dalej; „Jezu, Synu Matki mojej. Sprawco wszelkiego Dobra na ziemi, najbliższy sercu Przyjacielu”. To tryskało z mojego serca, a w tym czasie Jan Paweł II wołał; „nie jestem godzien.”
Tutaj masz pokazaną tajemnicę naszego wzrostu w upadkach po których błagamy z płaczem o miłosierdzie Boże i pomoc. Pan Bóg zna naszą nędzę i w takich wypadkach nie pozwoli zginąć marnie. Inaczej jest z ludźmi, którzy do końca są pamiętliwi, szczególnie w zbrodniczej bezpiece.
Poprosiłem o moc wytrwania na Mszy św. bo pragnąłem zimnego piwa. „Matko! Ty zawsze Jesteś ze mną mimo moich upadków i grzechów." W kościele o 18.00 prosiłem o moc wytrwania, abym nie uciekł na piwo”. Wytrwałem i otrzymałem później butelkę zimnego z lodówki! Ktoś, kto nie zna tego boju uśmiechnie się. Niech będzie, ale nie widzi przy tym w co sam wpadł...
Dzisiaj, gdy to przepisuję (10.06.2019) mam odjęty nałóg i od 15 lat nie interesuje mnie nawet „najmniejszy kieliszeczek”, który przewraca do rynsztoka. Nie potrzebuję walczyć, nie ma dla mnie tego napoju. Rzadko słyszy się o wołaniu do Boga Ojca o odjęcie nałogu (cudowne uzdrowienie)...
APeeL