Zerwałem się na ostatnią Mszę św. i wołałem Pod Twoja obronę, a rozproszenia zalewały serce, bo spotkałem „babcię pracującą” oraz moich opiekunów...także w kościele.

    Właśnie czytałem słowa Matki Bożej, że trzeba unieść się ponad nasze myślenie i ujrzeć wszystko w wymiarze nadprzyrodzonym. Ja wiem o tym, że najważniejsze jest zbawienie każdego, bo wokół mamy ocean „umarłych dusz”.

    Pan Bóg specjalnie pomieszał nam języki i kolor skóry, aby w ten sposób badać naszą miłość. Właśnie na tablicy przed kościołem jest wstrząsające zdjęcie na którym JPII klęczy przed Panem Jezusem na krzyżu...Afrykańczykiem.

    Uczestnicząc w zbawianiu ściągamy na siebie cierpienia i niechęć otoczenia oraz nienawiść wielkich tego świata. Pan Jezus zapowiedział, że: „Mnie prześladowali i was prześladować będą”, a ja poznałem to na sobie, bo zabito mnie duchowo.

    Pan Jezus powiedział do swoich uczniów: "Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi (...) Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (...) aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”. J15, 9-17

    Dzisiaj, gdy to opracowuję (19.05.2014) dano film „Faustyna”. Tam zobaczyłem całkowite poświęcenie się świętej Panu Jezusowi, którą też badano psychiatrycznie. [Ja chciałbym być tak zbadanym, bo mnie tylko  „przesłuchiwano” jak wroga ludu.

    Moja droga jest inna, bo opieram się na Mszach świętych z ofiarowaniem każdego dnia.] Trzeba przyznać, że moje opierające się ciało maleje i wprost widzę łaskę współcierpienia z Panem Jezusem.

   Ja wiem jak wielka łaska mnie spotkała...wiem skąd spadłem. Bóg Ojciec, który ma siedzibę w Niebie podniósł mnie z prochu i posadził wśród książąt Swego ludu. Psalmista (Ps 113) wołał to tak dawno, a wszystko jest aktualne. Najdziwniejsze wydarzenia ziemskie przemijają, a wszystko co Boże jest wiecznie aktualne. 

    Eucharystia całkowicie odmieniła mój stan: „Niech imię Pana będzie błogosławione teraz i na wieki. (...) Od wschodu aż do zachodu słońca niech będzie pochwalone imię Pana”! Siostra dodatkowo zaśpiewała: „Panie! zostań z nami”.  

    Nie pojmiesz tego będąc normalnym, a czytając tylko zapiski grzeszysz dodatkowo, bo masz gotowe świadectwo wiary „tu i teraz”. Wróć natychmiast do Boga, bo jutro może być za późno.       

    Po pewnym czasie wyszedłem wołać do Boga w koronce do Miłosierdzia Bożego oraz w mojej modlitwie. Nie mogłem się ukoić.

Spotkałem znajomego, który pytał mnie o zdrowie, a ja wówczas odpowiadam, że w naszym wieku ważne jest zdrowie duszy.

    Nie rozumiał, że szatan na starość wciągnął go w budowę i wykańczanie domu, aby nie drgnął ku Kościołowi świętemu. Nie mógł pojąć, że najpierw modlimy się o wolę Boga Ojca, a później działamy, bo on postępuje jak większość: wszystko dokładnie planuje, a później modli się.        

    - Za pana duszę...zawołałem do znajomego sanitariusza wypijając z buteleczki płyn jabłkowo-brzoskwiniowy.

    - Dlaczego za duszę?...zapytał zdziwiony i pochwalił się, że był w kościele na Wielkanoc! Na nic zdały się moje „nauki”, gdy przez lata tłukliśmy się karetkami po „polskich drogach”. Nie było sensu tłumaczyć mu wszystkiego na stacji benzynowej. Poprosiłem, aby zawołał do Ducha Świętego o wyjaśnienie o co mi chodzi.

    Na końcu rozmawiałem o duszy z nauczycielem w-fu, bo wiele wysiłku wkładamy w sprawność fizyczną, a często nic nie robimy dla duszy. Powinno zachować się równowagę, a jest odwrotnie...szczególnie na starość! Ćwiczeniami fizycznymi można poprawić naszą sprawność, ale nie przedłuży się życia, a przyjemność ćwiczenia nic nie znaczy dla duszy.

    Następnego dnia w kaplicy Męki Pańskiej trafiłem na zdjęcie mężczyzny niosącego krzyż z zakrwawioną i wykrzywioną z bólu twarzą. Popłakałem się i poprosiłem, aby Pan Jezus przyjął to moje cierpienie...                                                                                                        APEL