Wspomnienie Męczenników Koreańskich.

     Zacząłem przyjęcia chorych wcześniej, trwał sztuczny tłok z różnymi prośbami. Pomagałem z serca: zagubionej babci, bezradnemu dziadkowi, pacjentowi z przewlekłym zapaleniem kości udowej, a biednej podarowałem plik leków - ku jej zadziwieniu.

    Każdemu dawałem to, co mu się należało: chory po zawale prosi o wypełnienie druku do sanatorium - proszę bardzo! Przesuwali się ludzie mający różne problemy: ten ma uczulenie rąk, a tamten uporczywie kaszle, wielu nękają różne bóle...

    Z telewizji popłyną obrazy: ptaszka podrzuconego do obcego gniazda, rodziny zastępczej, chorych z  otępieniem wymagający opieki, a w czytaniach będzie wspomnienie o miłosiernym Samarytaninie. Podczas koronki przepłyną obrazy oddanych w sercu: matek dzieci niepełnosprawnych, babć poświęcających się w rodzinach, żołnierzy broniących bezbronnych oraz męczenników.

   Przykładem takiego oddania w sercu dzieciom i rodzinie jest moja żona, która wszystko bardzo przeżywa. Dzisiaj grzeszna kobieta ucałowała nogi Zbawiciela i namaściła Go olejkiem. Eucharystia pękła na pół („My”), a moje serce zalała Miłość Pana Jezusa - nie można tego przekazać.

    Przypomniał się plakat widziany w kościele „Totus Tuus”...”cały Twój” z ks. kard. Stefanem Wyszyńskim. Trwa akcja samarytan zbierających dary dla powodzian.

    Dalej przykłady zawierzenia się Bogu, bo spotkałem siostrę zakonną, która poświeciła swoje życie Matce Zbawiciela oraz napłynęła odpowiedź Matki Bożej Aniołowi. Przepływają męczennicy i święci. Popłakałem się...                                                                                                              APEL