Dzień zaduszny...

    W środku nocy zerwał mnie głuchy telefon, padłem na kolana i trwałem w powtarzaniu zawołania: "Jezu!", a to oznacza "Ten, Który Zbawia".

     Wróciły obrazy:

- nie dałem pieniędzy siostrze w jej tragedii (w wypadku zginął syn)

- nie pożyczyłem pieniędzy pacjentce...może nasłana do zbadania mojej chytrości?

- syn sporo zarobił, a już kręcą się przy nim koledzy

- żona wskaże na wielkie koszty pociągu sypialnego

- wzrok zatrzymała "Ferdydurke" Gombrowicza, gdzie pisarz stwierdza, że człowiek nigdy nie jest sobą...tam trafiam na powtarzane słowo: "pieniądze"...

- z książki "Prawdziwe życie w Bogu" (tom szósty) popłyną słowa o poganach, ateistach i materialistach!

     Pocałowałem Pana Jezusa z Całunu, a Pan poprosił z tego przekazu: "pociesz Mnie, pragnij Mnie  (..) pozwól swojemu Zbawicielowi wypoczywać w tobie. Ja, Jezus, Błogosławię cię". W pokoju Pana Jezusa wyszedłem do pracy unikając ludzi z odmawianiem częściej radosnej różańca.

    Tak trafiłem do młyna, pacjencji wchodzili po czterech do gabinetu. Na szczytach udręki kilkakrotnie napływała słodycz wzmacniająca...po czasie będę wiedział, że to było działanie Ducha Świętego! Dodatkowo cały czas trwał zapach świeżego chleba (chyba z pobliskiej piekarni).

   Dużo ludzi przychodzi po zwolnienia lekarskie z pracy, szczególnie rolników, którym słabo idzie (to grosze ze zwolnieniem od składki). Cały dzień kręcił się wokół pieniędzy.

    Później w ręku znajdzie się książeczka: "Szczeliny istnienia" Jolanty Brach-Czaina, gdzie będzie zapytania: "czy doświadczając zła marnujemy życie?"...u mnie chodzi o wdzięczność pacjentów. Uzupełnieniem będą słowa Pana Jezusa z "Prawdziwego życia w Bogu" (t 5 str. 86): "przewidziałem wszystkie twoje niepowodzenia i wszystkie słabości, Zanim jeszcze się narodziłeś (..) będziesz się szamotać i wić w moich rękach".

     Taka jest prawda - wielka jest moja nędza, nawet odczuwałem niepokój z tego powodu przez cały wieczór! "Panie mój! Jakże chciałbym uzyskać świętą czystość i żyć w tym stanie!"!

    Około 15:00 udało się wyjść na nowy cmentarz, gdzie trwały obrzędy dzisiejszego święta. Nawet zażartowałem, że nasze miasto nie ma świętego! Popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego...w intencji "kochających pieniądze oraz za dusze takich."

    Żona jest smutna, ponieważ zdrożały mieszkania, a mamy kupić córce. W tym czasie przepłynęli budujący nowe domy oraz wydający pieniądze na różne niepotrzebne sprawy. Popłynie cała moja modlitwa, a pojawi się obraz świąt Bożego Narodzenia...jako "św. Mikołaja" z podarunkami oraz "myszki miki"! Zaczyna się kult pieniądza.

    Pan sprawił, że moje serce stało się sercem przestępcy, aby pokazać co dzieje się przez pieniądze! Nawet spojrzał Pan Jezus z Sercem w koronie cierniowej, a wróciły obrazy wysiedleń i zsyłek na Syberię.

     Na Mszy św. w Ewangelii: Łk 23 Pan Jezus skonał na krzyżu, a w tym czasie: "mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego."

    Późno, a Pan mówi z czytanych słów, że pragnie...

- rozmowy serca z sercem

- modlitwy trwającej nieustannie

- adoracji u Jego św. stóp

- zjednoczenia naszych serc...z Jego Sercem.

                 Podziękowałem za ten dzień... 

                                                                                                                              APeeL