Po przebudzeniu zapisałem poprzednią intencję i tak dotrwałem do Mszy św. roratniej. Po drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. Czynię to od lat z serca, bo to symbol ziemskiego grobu Pana Jezusa.
Proboszcz dał dobry przykład żartownisia, który ostrzegał wioskę krzykiem, że „idą zbójcy”. Po ich faktycznym przyjściu mieszkańcy nie zareagowali. Tak też jest usypiana czujność ludzkości powtarzanym ogłaszaniem terminu końca świata. Ludzie są tylko ciekawi, co się stanie, bo w kościele nie widać większego poruszenia.
Ciepło i światło zapalonej gromnicy padało na moją twarz. Tak wielka łaska spotkała mnie już z samego rana! Św. Hostia dała smak normalnego chleba, ale duchowy...nie ma takiego na ziemi.
W ramach intencji modlitewnej spotkały mnie zdarzenia duchowe:
- trafiłem na wypadek z udziałem 5 samochodów
- przeoczyliśmy czas wymiany przewodu wodnego, który jest zdeformowany i grozi pęknięciem
- spotkałem znajomego, który jechał długo na „kapciu” i kompletnie tego nie zauważył...miał szczęście, bo zatrzymał się blisko zakładu wulkanizacyjnego.
- bankomat od pewnego czasu pobierał 30 złotych za operację, a ja byłem zadowolony, że mam wygodę!
- podczas zapisywania przeżyć oglądałem film o zatonięciu „Titanica”, gdzie bawiono się do końca...
Wróciłem na Msze św. wieczorną, bo serce zalała złość na wszelkiej maści ateistów, a nawet wrogów Boga, którym podoba się ,„dzielenie opłatkiem”, a Wigilia dla nich to „święto rodzinne”. Wpraszają się wówczas do rodzin i goszczą. Nawet Donald Tusk stał się tak właśnie „religijny”. Obrzydliwość.
W złości trafiłem do kościoła, a Komunia św. ułamała się na brzegu. Po Mszy św. były nieszpory z wystawieniem Najśw. Sakramentu, bo będzie czuwanie całonocne. Wróciłem o północy i zastałem kilka osób. Bóg nie jest potrzebny ludziom.
Wyszedłem, aby odmówić modlitwę, ale nie byłem pewny intencji. Przechodząca obok mnie mówiła przez telefon o upadku matki, która doznała urazu głowy. Próbowałem to zapisać i mogłem wpaść na drzewo. Spotkałem też znajomą, która ma wielkie zaburzenia równowagi, ale podczas ślizgawicy musiała iść po chleb.
Pan Bóg ma także poczucie humoru, bo właśnie skończyłem modlitwę i musiałem zrobić miejsce na chodniku pijanemu, który niósł na ramieniu worek z kartoflami... APEL