Na wyjazd zrywam się z krótkiego snu, ale serce jest całkiem inne. Jedziemy z kierowcą z którym nie sympatyzujemy. Proszę sobie wyobrazić, że we wczorajszym dniu Matka sprawiła, że widziałem jego przymioty. Spokojny, dokładny, ostrożny, a jak trzeba to pędzi na sygnałach bez strachu.

     Teraz odeszła ochrona Matki, a w sercu zagościło Zły z wyraźną chęcią mówienia o MSW! To znak kuszenia, wiem to, ponieważ znam moje serce i nie mogę zapanować nad "przyjemnością" mówienia o tych, którzy krzywdzą moją osobę i zabierają jej wolność. Jednak w Mądrości Bożej - biorę udział w moim uświęcaniu. Teraz upadam, bo gadam, wracają durne zakupy, a w tym czasie płynie modlitwa "ustna".

      Planuję opuszczenie Mszy św. porannej! Wróciłem do pokoju, włączyłem telewizor, a do mojej osoby płyną słowa piosenki, które wypowiada Pan Jezus: "Czy Mnie jeszcze pamiętasz?" Padłem na kolana...popłynie różaniec Pana Jezusa i w wielkim bólu zawołam: "Ojcze! Tato! Proszę miej miłosierdzie nad kapłanami, zakonnikami oraz specjalnie służącymi Tobie i Panu Jezusowi i ich duszami. Jezu! Jezu! Jezu!" Dalej popłynie moja modlitwa przebłagalna...

      Poprosiłem Matkę, aby nikt nie wzywał pogotowia, bo mogę uczestniczyć tylko w Mszy św. o 7.30! Zerwie dopiero nastawiony budzik i już stoję za załamkiem muru kościelnego...kończę tam moją modlitwę. Przykro mi z powodu "ochroniarza", który pięknie klęczy i to zawsze w czasie "wielkich" wydarzeń politycznych: właśnie będzie posiedzenie Senatu RP oraz spęd ważniaków (ateistów) na uroczystości opłatkowej w Zamku Królewskim. Co ja mam do tego?

     Popłyną słowa czytania (1 Sm 1,24-28) w których Anna przybyłe z wymodlonym synkiem Samuelem, aby złożyć ofiarę (podziękować): "spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Panu."

Pean uwielbienia Boga Ojca popłynie także z ust psalmisty (Ps: 1 Sm 2,1.4-8): "Całym swym sercem raduję się w Panu", a nawet z Ewangelii (Łk 1,46-56), gdzie Maryja powie:

     Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.
     Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą
     odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. (..)".
Dzisiaj było mało ludzi, nie prowadziłem rozmów duchowych. Poprosiłem tylko "słabnącego w oczach" (w obecności córki), który ma łaskę mieszkania przy kościele, aby ratował swoją dusze, bo przed nami jest życie wieczne.

     Cały czas z przerwami wołam w mojej modlitwie za kapłanów, zakonników i specjalnie służących Bogu Ojcu. Towarzyszyło mi współcierpienie Pana Jezusa...nawet u fryzjera. Pomyślałem o Zbawicielu, który też wymagał takich usług.

    Podczas Drogi Krzyżowej i "św. Agonii" chwilami płakałem. Wróciło ogłuszenie karpia, którego dokonałem z wielką niechęcią...przecież jest to znak Pana i chrześcijan! Czy to wszystko jest przypadkowe...z 25-leciem św. kapłańskich naszego biskupa?

     W ręku znajdzie się książeczka: "Anielska dusza". Zawsze szczególny ból zalewa serce podczas: "Obnażenia Pana Jezusa" oraz "Przebicia św. Boku Zbawiciela". Później Pan Jezus powie z "Prawdziwego życia w Bogu": "byłeś martwy, a Ja cię podniosłem (..). Przez lata, Ja, twój Bóg, żyłem na twojej pustyni (..) Z wielkim przerażeniem patrzyłem, jak oddalasz się ode Mnie."

    Czuję, że w moim bólu towarzyszy mi Pan Jezus...wiem to! Wiatr, zimno, skrzypi śnieg pod nogami, kręcą się bracia-towarzysze. Przez serce przepływają rany czynione Zbawicielowi przez ofiarowane sługi i specjalnie służący! Tacy sprawiają największe cierpienia!

     Wrócił obraz kolegi udającego przyjaciela, który okazał się służącym, ale władzy ludowej. Pan sprawił, że teraz mamy oddzielne pokoje i praktycznie nie widzimy się podczas wspólnych dyżurów. Pan powiedział na koniec tego dnia: "wynagradzaj za wszystkie dusze prowadzące Mnie, godzina po godzinie, drogą na Kalwarię".

      Podziękowałem za ten dzień Bogu Ojcu, Panu Jezusowi oraz Matce Świętej...

                                                                                                                                 APeeL