Wigilia
W dziwnym śnie gołębiom rzucałem bryły soli. Gołąb kojarzy się z pokojem, a gołębie z wielkim pokojem. Sól jest potrzebna do życia („wy jesteście solą ziemi”), ale w większej ilości zabija.
Idę w ciemności i próbuję modlitwy, ale serce pełne spraw ziemskich. Przed konsekracją stałem z zapaloną gromnicą przy krzyżu Pana Jezusa. To bardzo piękna figura, gdzie Zbawiciel ma długie włosy, które pogłaskałem...jak dziecko ukochanego tatusia. W kilka sekund łzy zalały oczy i to właściwie cała Msza święta, bo czytania i śpiewy nie docierały.
Po Komunii świętej duszę i serce zalał p o k ó j. Najczęściej jest on połączony z ciepłem w nadbrzuszu oraz słodyczą promieniującą do ust. Wówczas muszę zamykać oczy, wzdychać do Boga z tęsknoty, a nawet być w wielkim osamotnieniu.
Pozostałem w kościele, ale nie miałem potrzeby modlitwy. Wystarczy, że jestem w świątyni, a Pan Jezus w moim sercu. Pragnę tylko jednego: milczenia. Nawet postanowiłem, że dzisiejszy dzień oprócz postu będzie dniem milczenia...
Trudno wyrazić mój stan, ale nie jest to poczucie radości lub szczęścia i nie pragniesz jak w Miłości Bożej wszystkich objąć i przebaczać. To pokój wewnętrzny, którego nie zauważysz u danej osoby. Możesz stwierdzić, że jestem smutny, ale to nieprawda. Ciało jest poddane całkowitemu wyciszeniu...jak w prośbie „uczcijmy to chwilą ciszy”, ale tutaj cisza jest wynikiem pokoju.
Tą ciszę w duszy wyraża milczenie. To musisz sam zaznać, a wówczas zrozumiesz Słowa Pana: „Pokój mój wam daję”. Taki właśnie pokój przyniósł mi w darze właśnie dzisiaj, Sam Pan Jezus.
W tym stanie nie ma żadnych spraw tego świata...nawet nie mogę słuchać życzeń kierowanych do narodu przez Donalda Tuska i nie interesuje mnie polityka, a brzydzi oglądanie telewizji. Ten pokój będzie trwał szereg godzin. Dobrze, że żona była zajęta, bo nie mogłem się odezwać.
Jak nigdy dokładnie sprzątałem pokój, a na wierzchu starych zapisów znalazłem list do kobiety szukającej pomocy (13.03.1993): „(...) Pani szuka kogoś, kto leczy „nerwy, serce i sytuację”...czyli Prawdziwego Lekarza, Pana Jezusa. Proszę oddać się w opiekę i prowadzenie Matce Bożej, bo Pani jest potrzebny p o k ó j serca, który niszczy zwodziciel i kłamca, upadły Archanioł.
Proszę sprawdzić jak działa na Panią, co podsuwa i jak straszy. Po prośbie do Matki Bożej będzie szalał, ale mamy na niego broń: to Komunia św. Proszę unikać wszelkich znachorów, wróżek, psychiatrów i dających dobre rady (...)”.
W ręku znalazło się „Echo” (25 września 2010r) z orędziem Maryi Królowej Pokoju: „(...) wszystkich was błogosławię moim macierzyńskim błogosławieństwem p o k o j u (...)”. Właśnie opracowuję zapis z 21.07.1997, gdzie są moje słowa: „(...) Matka Boża Pokoju uśmiecha się z obrazka...aż wstałem i sprawdziłem. (...)”.
Wychodzę na Pasterkę. Dusza śpiewa: „Pokój zakwitnie kiedy Pan przybędzie”, a papież z Watykanu prosi Boga, aby nastało królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju.
Czy wiesz jak zakończyło się moje postanowienie milczenia? Ja lubię żartować, a sprzyjają temu spotkania...tutaj Wigilia. Zapamiętałem się. Dwa razy „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej („sprawiasz mi cierpienie”) oraz Zbawiciel z białej porcelany („prośba o czystość”)...nie posłuchałem i śmiałem się jak Gesslerowa u Kuby Wojewódzkiego.
Przykro, bo sprawdził się sen: sam zniszczyłem (sól) obdarowanie pokojem (gołąbki). Bóg Swoje łaski przysyła w naczyniach glinianych. Maszerowałem dzielnie, ale się potknąłem... APEL