Wigilia

     W nocy skończyłem pisanie w mojej precedensowej sprawie, bo mamy kraj katolicki, a ja jestem nękany z powodu obrony wiary i krzyża Pana Jezusa.

    „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. (...) Wydadzą was (...) z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników”. Łk 21,12-19) To z jednej strony, a z drugiej non possumus, bo bezbożnicy stają się całkowicie bezkarni.

    To już ostatnia Msza św. dla Matki Bożej, ale z rozproszeniami, ponieważ spóźnialscy biegali za spowiednikami. Proboszcz w kazaniu mówił o ludziach pragnących pokoju, ale nie wspomniał o Pokoju Bożym, który nie ma nic wspólnego z naszym brakiem wojny. 

    Po przyjęciu Komunii św. wracałem ze łzami w oczach, a moje serce zalała  w d z i ę c z n o ś ć.  Na ten moment wzrok zatrzymały ręce Pana Jezusa wzniesione na krzyżu! Pan później zaprowadzi mnie na frukaczmariusz.blog.pl, gdzie będzie zdjęcie Zbawiciela na krzyżu całkowicie zakrwawionego.

    Pasują tutaj słowa Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, który napełniony Duchem Świętym prorokował (Łk 1, 67-79): "Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo lud swój nawiedził (...)  że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą (...) Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani służyć Mu będziemy bez lęku, w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, po wszystkie dni nasze”.

     Napłynęło bestialstwo Rzymian, którzy swoich przeciwników krzyżowali i zostawiali przy drodze. Biedacy umierali w opuszczeniu, zanieczyszczeni odchodami. To okrucieństwo miało odstraszać wszelkich buntowników. Tak też potraktowano Pana Jezusa, a uczynili to swoi.

    Sam w wyobraźni jestem tak przybijany do krzyża, ale nie mam spodziewanego bólu, który powinien towarzyszyć temu okrucieństwu, ponieważ ciało zostaje uniesione przez Ducha i nic nie może przerwać męczeństwa. Tego pragnienia oddania życia za wiarę nie pojmie normalny człowiek. 

    Stanu mojej duszy zalanej wdzięcznością Panu Jezusowi nie można przekazać. Nasze ciała fizyczne nie mogą pojąć co oznacza otwarcie Nieba oraz danie nam przez Boga św. Hostii.

    To nie jest nasza ludzka wdzięczność, bo z czym można porównać łaskę zbawienia? Wszystko odbywa się w sekundowych błyskach, ponieważ jesteśmy zbyt słabi na tak wielkie przeżycia duchowe.

    Dusza została uniesiona, błogostan zalał serce, a słodycz usta. Pokój Boga promieniował wokół mojej osoby. Tak nagłe i wielkie przeżycia duchowe sprawiają wielkie cierpienia, bo dusza pragnie bycia z Bogiem, a trzeba wychodzić z miejsca świętego.

    Podjechałem pod krzyż i zapaliłem lampkę, a umęczonej żonie kupiłem bukiet róż. Niosłem kwiaty, a duszę ponownie zalewała wdzięczność Panu Jezusowi za nasze odkupienie, a także za wczorajszą pomoc w "naszej" sprawie.

    Popłakałem się i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego...w pokoju mogłem uczestniczyć w Wigilii.                                                                                                                                       APEL