Przebudził mnie zły sen, a serce pełne lęku zły zalał dodatkowo nienawiścią do prześladowców. Kilka razy próbowałem odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego, ale wciąż byłem mylony i kończyłem na "Pozdrowieniu Anielskim". 

    Ten atak był słuszny, ponieważ dzisiaj otrzymam wielką pomoc od Pana Jezusa. Od miesiąca zbierałem materiały na spotkanie z utytułowanymi kolegami, którzy mają ustosunkować się do mojej łaski wiary. Mądrość Boża sprawiła, że rozumie ją każda religijna staruszka lub teolog duchowości.  

    Nie chciałem wstać na pierwszą Mszę św., ale w sekundowym śnie zobaczyłem siebie w przedsionku kościoła. Zerwałem się, bo to było ewidentne zaproszenie od Matki Pana Jezusa.

    Podczas wychodzenia pod drzwiami mieszkania znalazłem kłos pełen ziarna. Natychmiast wiedziałem, że to znak jakiegoś „plonu”, a nawet pomyślałem, że:  „kto we łzach sieje żąć będzie w radości”. Naprawdę nie wiedziałem co mnie czeka.

    Na Mszy św. nie miałem żadnych przeżyć, ale podczas podchodzenia do Eucharystii wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej z Weroniką obcierającą Twarz Pana Jezusa.

    Długo klęczałem po Komunii św., a pokój zalewał serce i zrobiło się „tak dobrze z Panem Jezusem”. Dopiero teraz chciałbym modlić się z innymi, wołać do Boga i dziękować za wszystko. 

    Jak wielką łaską jest ciepły dom, poczucie bezpieczeństwa, sprawność fizyczna i samochód, który zapalił przy minus 14 stopniach C. Ile kłopotu ma spotkany sąsiad z protezą nogi, a jest wielka ślizgawica. 

    W serce wróciła sprawa spotkania z kolegami lekarzami, którym pragnę przesłać informację o mojej duchowości, ale nie wiem jak ją ułożyć. W drzemce ujrzałem piękny dom ze szklaną ścianą za którą było osuwisko ziemi. To symbol kruchej granicy doznań duchowych, które można potraktować jako chorobę.   

    Nagle napłynęła moc i natchnienie, aby opracować tylko materiał niezbędny, a resztę przygotować na spotkanie. Wszystko napisałem w ciągu 12 godzin, podania wydrukowałem, a załączniki  umieściłem na płytach...rano wysłałem już zaadresowane koperty. Nigdy nie przypuszczałem, że to się tak stanie. 

    Podziękowałem Panu Jezusowi za moc, wskazanie na istotę sprawy, a nawet znalezienie potrzebnych dokumentów. Prawie chciało się płakać, bo będę miał spokój podczas Wigilii.

    Po czasie Pan Jezus poprawił intencję, bo pierwsza była błędna: „za przynoszących plon obfity”. Jak to się stało? Sam się zdziwiłem, bo wzrok zatrzymał snop zboża, który żona powiesiła w przedsionku mieszkania oraz figura Pana Jezusa w koronie cierniowej...         

                                                                                                                                          APEL