Św. Rodziny

      Po wcześniejszym przebudzeniu odebrałem natchnienie, aby wstać, ponieważ - na spotkanie z Panem Jezusem - nie wypada "spieszyć się". To wielka prawda, bo wyobraź sobie, że jesteś przez kogoś zaproszony i wpadasz w ostatniej chwilce!

      Po ruszeniu samochodem z radia popłynęły piękne kantaty, które śpiewał chór z Taiźe. "Pan blisko jest, oczekuj Go."...słuchałem to pełen zadziwienia, bo był to wynik posłuchania Anioła Stróż i "decyzji chwilki". Tam padło też zdanie prowadzącego, że "Wystarcza nam Sam Bóg"...

     Nie docierały znane czytania o Abrahamie oraz przyniesieniu Zbawiciela jako Dzieciątka do Świątyni Jerozolimskiej. Szkoda, że nie podkreślono ważności Świętej Rodziny jako wzoru dla nas, bo w mass-mediach wszystkie seriale to jedna wielka kłótnia, a większość żyje w luźnych związkach ("partnerskich")...nawet katolicy rejestrują się w USC, gdzie składają jakąś przysięgę.

     Tych nieświadomych ludzi nic nie obchodzi zamykanie sobie drogi do uczestnictwa w życiu wiary katolickiej. Wszystko jest ważne oprócz bezgrzeszności duszy oraz życia po śmierci, bo to będzie w nieznanej przyszłości, a jeszcze tej nocy można odejść z tego łez padołu.

     Ja wiem, że jest to działanie Księcia tego świata, który sprawił, że jego "nie ma", możemy działać wg wolnej woli ("róbta, co chceta"), mamy żyć wszystkim oprócz Boga Ojca. Jego "marchewkami" (oprócz kija diabelskich cierpień) jest: władza, posiadanie i wszelkiej maści przyjemności w tym wywołujące obrzydzenie w św. Oczach Boga Ojca.

      Pragnących zmiany swego życia zalewa natchnieniami w pierwszej osobie ("poleżę", "do kościoła pójdę później", "kupię", itd.), aby każdy uważał, że są to jego decyzje. Piszę o codzienności, bo w drgnięciu ku wierze i Bogu Ojcu będzie brzmiało to inaczej ("co ludzie powiedzą", "co mi się stało", "nie wejdę do kościoła razem z sąsiadką", itd.)...z podsuwaniem kapłanów jako pedofilów.

      Szkoda, że w kazaniu ks. proboszcz zdał relację o swojej drodze kapłańskiej (wspominki)...jak przed odejściem. Wskazał na swoje zakochanie w służbie Bożej, co zrozumiałem, że chce trwać na stanowisku aż do śmierci. Ja go rozumiem, ponieważ niedawno przechodziłem to samo, ale błędem jest oglądaniem się wstecz z przywiązaniem do miejsca i swoich dokonań.

     Przykro jest wszystko opuścić, a przecież w Królestwie Bożym nie mamy pragnień przyziemnych, bo Sam Bóg nam wystarcza! Kapłani są na celowniku Mefistofelesa, a wszystko poznajemy po naszych pragnieniach i owocach.

      W czasie konsekracji padłem na kolana i tak trwałem aż do przyjęcia Ciała Pana Jezusa, które trzymałem w ustach jak największy skarb. Po zjednaniu z Duchowym Ciałem Pana Jezusa chciałbym klęczeć dalej...aż do końca świata i jeden dzień dłużej.

      W sercu pojawiła się chęć zaproszenia św. Rodziny do mojego domu. Po prośbie żony zapaliłem lampkę pod figurą MB Zwycięskiej (z wieńcem chwały w dłoniach), a tuż przed wyjściem na modlitwę o 11.00 miałem pomoc w odczycie w/w intencji...

                                                                                                                            APeeL

Aktualnie przepisano...

19.02.1998(c) ZA ZROZPACZONYCH I DUSZE TAKICH...

Motto: kluczem do wszystkiego jest nasza wiara...

     Nie mogłem spać z powodu zagubienia przez syna kompletu kluczy. Wrócił wczorajszy dzień w pracy podczas którego ludzie zostawiali w gabinecie rękawiczki i różne rzeczy, a nawet dokumenty. W sklepie też widziałem zostawione rękawiczki.

    Jakże to wszystko jest źle urządzone, przecież można zrobić punkt, gdzie zanosi się takie rzeczy, może być ewentualnie centrala przyjmująca informacje o zgubach. Dzisiaj, gdy to przepisuję (31 grudnia 2023 roku) jest tak w internecie.

     W drodze na Mszę świętą łzy zalewały oczy, a z serca wyrywało się wołanie: "Ojcze! Tato! Przecież ty badasz moje zaufanie, moją cierpliwość!". Wzrok zatrzymała tablica kościelna, gdzie były słowa: "cierpliwość to sztuka zaufania!" Tak! Tak! Ja nie jestem cierpliwy! Dodatkowo z obrazu "Jezu ufam Tobie" odebrałem pocieszenie: "miej ufność". Jakże delikatne cierpienia daje Dobry Bóg Ojciec.

     Moje serce zalała miłość, a w oczach pojawiły się łzy. Nie wypowiesz tego uczucia, miłości i rozłąki, naszego wygnania z brakiem bezpieczeństwa. Z psalmu popłyną słowa pocieszenia (Ps 34,2-7): "Biedak zawołał i Pan go wysłuchał (..) Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi."

     "Patrzy" wizerunek Ducha Świętego, a właśnie Pan Jezusa pyta uczniów za kogo Go uważają (Ewangelia: Mk 8,27-33). Piotr odpowiedział: "Ty jesteś Mesjasz".

    Zacząłem pracę wcześniej i to w pośpiechu. Sprawdziłem czy syn nie zostawił kluczy w swoim zakładzie. Przez to rozproszenie odmawiałem obcym chorym przyjęć. O 11:00 uciekłem z pracy do domu, a na działce zalała mnie złość z powodu braku intymności!

     Na dyżurze w pogotowie już od 15:00 trafił się daleki wyjazd, a w tym czasie napłynęła intencja za zrozpaczonych. Wzrok zatrzymywały rozwalające się buty, a trafiłem do śmiertelnie chorego zakwalifikowanego do przeszczepu serca. Zabrałem go do szpitala, a w drodze płynęła moja modlitwa przebłagalna. W tym czasie wzrok zatrzymały zakratowane okienka, które przeniosły mnie do uwięzionych, a  także do szpitali psychiatrycznych.

      Przepłynął cały świat nieszczęść i rozpaczy: Czeczenia, gdzie nie płacą emerytur i b. Jugosławia, oddział chorych dializowanych, w tym zgony dzieci. Ból, ból, ból...ukoił sen w karetce. Teraz mam wizytę u znajomego potrąconego przez samochód, który ma pourazowy zespół psychoorganiczny z otępieniem.

    Płacze, ponieważ przypomniał sobie mój żart, że był "budowniczym Polski willowej". Jeszcze wyjazd do babci, która upadła na biodro zespolone metalem, a przed tygodniem zmarł jej mąż! Przybyła też kobieta z kolką nerkową, której dziecko leży w aparaturze. Zmarł zakażony na AIDS podczas dializ w szpitalu oraz zamordowanie listonosza przez dwóch młodzieńców.

     Podjechałem do żony z różą i ciepłymi pączkami, które otrzymałem na wyjeździe. To była radość od Pana, bo okazało się, że syn znalazł klucze!

     Pod niebem pełnym gwiazd odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji zrozpaczonych i za dusze takich. Wszystko zakończyła koronka do 5-u św. Ran Pana Jezusa. Chodząc w świetle gwiazd nie mogłem nadziwić się Mądrości Boga Ojca! 

     Ponownie trwa daleki wyjazd, jakże pasuje cz. radosna różańca za cała rodzinę i dusze takich. Jak mam opisać stan mojego  szczęścia duchowego? Cisza, pokój ze świadomością, że Pan Jezus jest ze mną...biedakiem! Napłynął obraz, gdy przy "moim" krzyżu zbierałem śmieci i płakałem. 

      Na kolanach podziękowałem za ten dzień, a w śnie (od 23.00 - 5.30) znalazłem się w obcym kościele parafialnym ze znajomym w mundurze z mojej jednostki wojskowej. Dobry jest Pan, za oknem (pogotowie w lesie) śpiewają ptaszki...i dopiero teraz mam wyjazd.

                                                                                                                                       APeeL