Nadal nie mogę dojść do siebie po napadzie na naszą ojczyznę...darowaną przez Boga Ojca. Wielka szkoda, że w wierchuszce poprzedniej władzy nie było wdzięczności. Chodzi o Msze św. wotywne...tym bardziej, że mamy Świątynię Opatrzności Bożej.

     Wciąż pisałem, że - siłami ludzkimi - nie można obronić się przed działaniami Szatana, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji...w czynieniu zła lub "dobra". Nie pojmiesz tego bez mojej łaski. Dlaczego wśród doradców nie ma takiej osoby? Ja nawet w drobnych sprawach wołam o prowadzenie przez Boga Ojca oraz o ochronę św. Michała Archanioła.

     Ludzie normalni o nic nie proszą i za nic nie dziękują. Nie wierzą w nasze dziecięctwo Boże, a przez to uważają, że wszystko jest wynikiem ich zdolności, cwaniactwa i układów, a nawet palcem w bucie ruszają dzięki łasce Boga Ojca.

     Nie będę wymieniał nazwisk polityków i wszelkiej maści działaczy, którzy uważają, że sami doszli do różnych stanowisk i wszystko im się należy. To politycy "po ojcu"...klanu jak u Kimoli w KRLD. Za nimi ciągną całe masy nijakich.

    Tacy negują posiadanie duszy i życie po śmierci. To trupy duchowe wymagające ożywienia. Wyjaśniają to słowa, że "ciało bez ducha jest martwe" (Jk 2,14-24.26) oraz to, że zyskanie całego świata sprawia zatratę duszy (Mk 8,34-9,1).

       Na dzisiejszej Mszy św. Szatan zalewał mnie nienawiścią...nie będę opisywał podsuwanych bezeceństw, ale wówczas wyobrażam sobie, co czynią odwróceni od Boga Ojca. Widzimy to na operacji specjalnej (Federacja Rosyjska i Ukraina). Zważ, że ten kraj miał zapewnioną ochronę za rezygnację z posiadania broni jądrowej. Przy tym żywili cały naród rosyjski...tak udręczony.

     Wszystko wyjaśnią słowa płynące od Ołtarza św.!  Apostoł Jan wskaże (1 J 3,11-21) na potrzebę naszej wzajemnej miłości przypominając Kaina, który pochodził od Złego i zabił swego brata Abla. "A dlaczego go zabił? Ponieważ czyny jego były złe, brata zaś sprawiedliwe".

                                                        Kain i Abel 

                                                                        Biblia w obrazach...

    "Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi. My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci." Rozumiem to, ponieważ zostałem zamordowany - z powodu mojej łaski wiary i obrony krzyża - w Izbie Lekarskiej (śmierć cywilno-zawodowa). Stało się to już po powołaniu pierwszego rządu Donalda Tuska (16.11.2007-18.11.2011).

                                                               Powołanie rżadu Tuska 

                                                Zaprzysiężenie pierszego rządu Donalda Tuska (16.10.2007)                  

       Specjalnie pisałem o pomoc do wszystkich pięknie nazywających się instytucji. Krzywda trwa dotychczas. To wielka hańba: w kraju katolickim traktować wiarę jako chorobę psychiczną. Zdrowi są tylko denni ateiści, bluźniercy, obrazoburcy (procesja z boską waginą)...z promowaną obecnie posłanką Joanną Scheuring - Wielgus!

     To socjolożka, a nie jakaś handlara...bezkarnie wkraczająca na Mszę św. czyli Misterium jakim jest spotkanie z Panem Jezusem. Cóż dziwić się "działaczom" z Izby Lekarskiej, bardzo religijnym faryzeuszom, którzy dotychczas (15 lat) trwają w pewności, że mistyka to psychoza.

                                                         Panie Donaldzie Tusk!

     Niech Pan naprawi krzywdę, bo Pan to obiecał przed wyborami. Może ktoś doniesie na mnie..."wroga ludu" modlącego się od 30 lat także za czytających. Wpisz w wyszukaj swoje grzechy, a zobaczysz.

     Dzisiaj Pan Jezus powołał następnego Apostoła (Ewangelia: J 1,43-51) i tak jest dotychczas. Atak demona przeszkadzał nawet podczas Eucharystii, ale odeszły złe myśli. Podjechaliśmy pod krzyż zapalić lampkę.

     Po powrocie do domu dalej trwały objawy działania Szatana. Wówczas w sercu jest pustka, "nie wiadomo co mam robić", nawet podsuwane jest wyjście w celu odmawiania modlitwy...zobacz machlojki demona, który wie, że to byłaby strata czasu.

    Po śnie przerywanym telefonami opracowałem 6 zaległych zapisów. To sprawiło, że 21.02.1998 trafiłem na słowa czytania o grzeszących mową (Jk 3,1-10)...wyraźne skojarzenie z premierem Donaldem TuskiemOto słowa z tego czytania:

     "Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało". Dlatego zakładamy wędzidła do pysków koni. "Tak samo język, mimo że jest małym organem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. (..) Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia.

     Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi."

    Pan premier wpadł w manię paplania z obiecankami cacankami. To pewna forma zdziecinnienia, a bez łaski wiary nie ujrzy tego i nie zmieni się, bo jest za stary i wpadł po uszy.

    "Boże mój. Panie! Kto z niewiernych może tak opisać moją wadę, która wyraźnie gaśnie, ponieważ mówię tylko o Tobie i Twoich cudach." Aż prosi się powtórzenie dzisiejszego wołanie za psalmistą Ps 100(99): "Niech cała ziemi śpiewa swemu Panu (..) Albowiem Pan jest dobry, Jego łaska trwa na wielki, a Jego wierność przez pokolenia"...

     Przepraszam za to długie świadectwo, ale tyle jest pisaniny czerwonych socjolożek, że resztka włosów jeży się na głowie...

                                                                                                                                    APeeL

 

Aktualnie przepisanio...

27.02.1998(ptZA  WYKORZYSTYWANYCH...

     W śnie uderzyłem samochodem o wystający kamień, a później wyciągaliśmy rannego z "Żuka". Natomiast w wiejskiej chacie spało dwoje dzieci na które siadały muchy. Coś okropnego!

      Wstałem z sercem zalanym niechęcią i poczuciem wygnania. Dodatkowo zalewał mnie ból rozstania z Bogiem Ojcem do którego wołałem jak małe dziecko. W drodze do kościoła słuchałem śpiewu ludu z kasety. To była uroczystość w miejscu śmierci księdza Jerzego Popiełuszki.

      W kościele zatrzymałem się przy stacji: "Zdejmowanie Pana Jezusa z krzyża", a w tym czasie płynęła pieśń ze słowami; "Ogrodzie Oliwny...ach! Jezu mdlejący, prawieś konający". Jest mi przykro z powodu grzechu...wczorajszego nieprawego zysku. Przecież od Pana mogę otrzymać wszystko! Zbyteczne są moje zabiegi, które mają zmienić mój byt!

      Właśnie o tym będzie mówił od Boga prorok Izajasz (Iz 58,1-9), abyśmy o wszystko prosili Boga Ojca, ale mamy przestać grzeszyć!

     "Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi (..) Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga", a zarazem mają pretensje, że dzieją im się krzywdy. W tym czasie "w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią."

     Psalmista dodał (Ps 51,3-6.18-19): "Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie. Zmiłuj się nade mną, Boże (..) bowiem uznaję nieprawość swoją (..) Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą."

     Pan Jezus wyjaśnił (Ewangelia: Mt 9,14-15) dlaczego apostołowie nie poszczą. "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć." Kapłan w tym czasie zawołał, że mamy czas na nawrócenie się, na przemianę swojego życia.

       Od 7:30 do 14:30 trwał napór chorych z moim pośpiechem w rozdrażnieniu, a nawet złości. W takim czasie łatwo o błąd w diagnostyce i leczeniu. Wielu przychodzi i wykorzystuje moją dobroć. Lud prosi o różne sprawy, a ja pomagam z serca. Właśnie ciężko chora została skrzywdzona w Sądzie Pracy (20 % rent jest lewych). Przebyła z powikłanie w postaci zakażenia (sepsa?). 

     Teraz trafiłem do pogotowia z całym korytarzem pacjentów w tym dzieci. pogryziona przez psa oraz złamanie szczęki. Trudno o chwilkę wytchnienia. Na wyjeździe  zbadałem babcię, poprosili mnie do wymiotującej dziewczynki oraz do sąsiadki z dwójką dzieci. Jeszcze umierająca staruszka i  starszy pan. 

      W drodze powrotnej, podczas mojej modlitwy trafiliśmy na wiernych idących z Drogi Krzyżowej, a z radia "Ave" popłyną słowa pieśni: "Przyjdź mój Jezu, przyjdź mój Jezu, przyjdź mój Jezu. Pociesz mnie, bo cię kocham serdecznie ".

      Jakże umęczony był Zbawiciel. Na samo wspomnienie ból zalewa moje serce. Dopiero teraz, na dalekim wyjeździe mogę rozpocząć odmawianie mojej modlitwy przebłagalnej. W tym czasie w pogotowiu umrze zatruta lekami 16-latka z szumem i pobieraniem przez policją krwi na alkohol u całego personelu. Oskarżenie o pijaństwo! Sprawdził się brzydki sen.

    Przyniosło efekt wołanie do Świętego Michała Archanioła ochronę...to wszystko jest poza mną. Na kolegę trafił dodatkowo wypadek! To był wynik mojego wyjazdu poza kolejką, bo cała fala zdarzeń szła na mnie! To wyraźny dowód na pomoc Bożą!

   Prawie krzyczałem, ponieważ na naszych oczach u "Żuka" urwało się koło...zniszczenia, poszkodowani. W tym czasie kolega ponownie otrzymał wezwanie do nieprzytomnego. Ja w tym czasie jechałem do szpitala z pacjentem mniej poszkodowanym.  Po godzinie snu zrywają o 3:00 do wypadku. Pędzimy dwoma zespołami..."Fiacik" prowadzony przez 18-latka wpadł na betonowy słup.

   Tak było w moim śnie. Zapach benzyny, złamanie uda i poturbowanie. Cały czas odmawiałem moją modlitwę w intencji tego dnia. Udręka, bo trwa wichura, a ja wówczas źle się czuję (migrena i zawroty głowy). Właśnie zerwano do dziadka z niedokrwieniem mózgu. Tak jest zawsze dwa dni przed wyżem z wiatrem...

                                                                                                                              APeeL