Zerwałem się, a serce zalewała słodycz czystości. Dla zwykłych ludzi, którzy żyją seksem i popisami sprawności moja radość jest śmieszna! Dzisiaj jest mróz minus 10 stopni Celsjusza, a w drodze na Mszę świętą miałem serce puste. Nie docierały czytania...

     Trwały rozproszenia, a jest to wielka zmora w życiu duchowym i to u niedawno obudzonego. Można to porównać do dzieciątka lub dorosłego który ma przeszkody w zaśnięciu, a później staje nieprzytomny. Jakże nasza duchowość jest pokazywana w różny sposób.

     Zresztą każda Msza św. jest inna, teraz na przykład nie mogę patrzeć na Jezusa Miłosiernego. To też jest wielka łaska i jest odwrotnie bo Pan z obrazu też "patrzy" na nas w różny sposób, co poznam później na wizerunku Pana Jezusa z Całunu!

W tym czasie (Ewangelia: Mt 18,21-35) "Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy".

      Od 7:30 do 13:30 trwał bałagan, ale jakoś poszło. Piękne słońce, w radości podjechałem pod mój krzyż. Kwiaty stały się brzydkie, a naczynie pękło. Kupiłem nowy bukiet sztucznych (mróz). Pięknie pięknie jakże raduje opieka nad symbolem grobu Pana Jezusa. Symbolem naszej wiary, którą jest współcierpienie z Panem Jezusem w zbawieniu ludzkości.

     Na początek dyżuru w pogotowiu (15:00) wzrok zatrzymał "Kodeks drogowy", a już pędzimy z chorą do szpitala. Po drodze, trzy razy spotkaliśmy policjantów z drogówki, w sercu pielęgniarka, której rodzina zginęła w straszliwym zderzeniu, wzrok padł na grób przy drodze oraz samochód na poboczu z urwanym kołem...jeszcze wrak jako reklama złomowiska, samo złomowisko, holujący pojazd oraz zakład reperujący samochody.

     Umęczony zasypiałem w oczekiwaniu na przyjęcie chorego. Teraz pędzimy do leżącego na ulicy, a w przypadku pijanych...do "leżaka"! Ten właśnie uciekł. Wyraźnie czuję, że ta duchowość zdarzeń dotyczy intencji łamiących prawo drogowe!

      Właśnie trafił się pędzący 180 km/g. Nawet przypomniało się, że pod krzyż jechałem bez zapiętych pasów, a stała policja (dodatkowo jechałem bez dokumentów). Jakby na zamówienie wpadł znajomy kierowca zawodowy z prośbą, aby na kolanie wypisać mu zaświadczenie do pracy! Mam uprawnienie tylko dla amatorów.

     Przyjąłem wyjazd za kolegę do odległej wioski,, aby odmówić moją modlitwę przebłagalną. W ramach intencji droga była kręta i wyboista...sam się zgłosiłem, a teraz wołałem o z miłowanie do Pana Jezusa (tłukliśmy się 1.5 godz.)!

      Trafiłem do chorego z migreną, którą ma po matce...tą chorobą straszy rodzinę i trójkę dzieciątek. Chyba miałem tam trafić, bo wszystko wyjaśniłem i dałem leki. W drodze powrotnej skierowali mnie do chorej u której był kolega i nie zabrał do szpitala...musiałem to uczynić.

   Teraz idą dzieci bez latarki, traf się też wóz konny oraz motorower bez świateł! Jeszcze wywrócony słupek, wycinka drzew z leżącymi częściowo przy drodze, a nawet na drodze.

    My też łamiemy prawo, ponieważ w karetce nie może być radia...na dodatek kierowca przejeżdża przez torowisko na czerwonym świetle. Podczas wołania do Boga napłynął obraz wypadku męża siostry, który zginął zabijając całą rodzinę drugiego samochodu. Na tym tle zauważ łamanie Prawa Bożego! Ogarnij cały świat!

                                                                                                                                APeeL