Św. Pawła Miki i Towarzyszy. Męczenników Japońskich
Cóż można zaplanować...wczoraj zmarnowałem czas z powodu ochrony komputera, a później pisałem w nocy i po dwóch godzinach snu znalazłem się pod kościołem! Trafiłem na bicie dzwonów, które grały "Kiedy ranne wstają zorze (..) Tobie śpiewa żywioł wszelki. Bądź pochwalam Boże Wielki!"
Na Mszy świętej o 6.30...czyli spotkaniu z Panem Jezusem zdziwiłem się wspomnieniem męczenników japońskich, ponieważ wczoraj podniosłem sprawę metody "Ikigai", którą propaguje OIL w W-wie. Na ten czas Salomon "wyciągnąwszy ręce do nieba" wołał przed ołtarzem Pańskim (1 Krl 8,22-23.27-30):
"O Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty, ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca.
Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem.
Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię.
Jest to miejsce, o którym powiedziałeś: Tam będzie moje Imię - tak, aby wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu. Dlatego wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj w miejscu Twego przebywania - w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i przebacz!"
Przytoczyłem je w całości...zadziwiony, a nawet wstrząśnięty podobnymi z nim doznaniami. Musisz zrozumieć, że miłość Boga Ojca do nas jest wieczna i niezmienna. W tym czasie krzyczałem w duszy...do żyjących współbraci:
"Nie wierzysz w Boga? A skąd są wszystkie cuda wokół...i to na wyciągnięcie ręki. Czy masz pojęcia jak jest zbudowana trzustka, narząd równowagi i ręka ludzka?
Ty w tym czasie chwalisz się swoją niewiarą? W czym i w kim pokładasz nadzieję:
- w okazałej willi...niedługo nie będziesz mógł wejść na jej piętro
- w Mercedesie, którym po wpadnięciu na drzewo rozpadnie się na kawałki
- w złocie...za chwilkę zapomnisz, gdzie je schowałeś, a jako niewierzący nie masz żadnego obrazu
- w swojej mądrości...tylko patrzeć jak zapomnisz swojego nazwiska!
Podczas słów uwielbienia Deus Abba napłynęli też rządzący naszą ojczyzną, którzy "zaczęli dbać o dobro wspólne"...czyli dla każdego coś miłego ze zbieraniny w koalicji. Nauczycielka jest moją ministrą d.s. chorób...natomiast pan Śmiszek wciąż płacze nad dyskryminacją "kochających inaczej". Broni przebierańców w tęczowych manifestacjach. To biedacy gnębieni na oczach wszystkich miłośników TVN.
Muszę wysłać mu moją sprawę, zobaczymy co zrobi dla dyskryminowanego katolika po 35 latach uczestnictwa w codziennej Mszy św.!
Pan Banaś męczył się nad wykazaniem strat Lotosu i Orlenu, które miały być sprzedane naszym partnerom ze Wschodu, bo wg Donalda Tuska nie było żadnych ideologicznych przeszkód. Niedługo pan premier...zakiwa się podczas "haratania gały".
Uchylono bowiem Przykazania Boże wprowadzając do ojczyzny czyścicieli. Wszystko będzie pokazane każdemu w momencie śmierci...szczególnie marszałkowi Hołowni, który pisał książki o naszej wierze, a teraz podnosi rękę na krzyż, bo trzeba przypodobać się pogrobowcom z PZPR-u. Ten znak dzielił ludzkość od początku, a Bóg Ojciec nie potrzebuje czci wymuszonej (tak jest w islamie).
Psalmista wołał ode mnie (Ps 84,3-5.10-11): "Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja"...
Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich, Serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego. (..)
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wielbiąc. (..)
Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące (..)".
Rozdwojenie w sercu trwało aż do zjednania duszy z Duchowym Ciałem Zbawiciela. Św. Hostia ułożyła się w łódź, co kojarzy się z nauczaniem Pana Jezusa, a w symbolice z łowieniem dusz. Moje serce zalała wszechogarniająca miłość Boża z błaganiem o zmiłowanie się nad tymi braćmi i siostrami. Takie jest działanie Cudu Ostatniego (Eucharystii)...
APeeL
Aktualnie przepisano...
27.03.1998(pt) ZA PRAGNĄCYCH WYTCHNIENIA...
Podczas przygotowania się do Mszy św. porannej z serca wyrwało się wołanie: "Tato! Tato! Tatusiu!" Przypomniała się wczorajsza prośba do Pana Jezusa, aby był dzisiaj ze mną i chronił. Zabrałem śniadanie na dyżur w pogotowiu z późniejszymi przyjęciami chorych (w wolną sobotę).
Nie pożegnałem się z żoną, ponieważ napadła na mnie. W drodze do kościoła serce zalewał smutek, a w oczach kręciły się łzy. Uciekłem z mojej ławki, ponieważ pojawił się przy mnie "ładnie żegnający się". Może się mylę, ale w złości i zaślepieniu nie przyjmuję tego cierpienia. Smutek i rozdrażnienie, a z drugiej strony pokazana jest cierpliwość i łagodność Pana Jezusa!
Z księgi Mądrości popłyną słowa (Mdr 2,1a.12-22), że: bezbożni zrobią zasadzkę na Zbawiciela, bo "sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim."
Psalmista wołał (Ps 34,17-21.23), że Pan (..) słyszy wołających o pomoc (..) jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu."
W Ewangelii: J 7,1-2.10.25-30 dziwiono się, że: "Ten, którego usiłują zabić (..) jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest."
Moje serce w tym czasie zalewało współcierpienie z Panem Jezusem (łaska). Zawołałem tylko z płaczem: "Panie Jezu bądź ze mną, daj twoją cichość, cierpliwość, twoją dobroć, bo nawet bliscy ranią". Na ten moment popłynie pieśń: "Przyjdź mój Jezu. Pociesz mnie", a ja w tym czasie klęczałem pod stacją z upadającym pod krzyżem Panem Jezusem!
Święta Hostia "trzasła" w ustach (na pół), a to zapowiedź ciężkiego dnia...zarazem potwierdzenie, że Pan będzie ze mną ("My"). Faktycznie od 7:00 do 14:30 trwała ciężka praca, ale wszystkich załatwiłem, pomagałem i pocieszałem...
- kilka kobiet lekarze uczynili "chorymi"...wady postawy dające nerwobóle leczyli na serce i na nadciśnienie, którego nie było
- matce porażonej wypełniłem dokumenty na rentę z odszkodowaniem, zarazem zaleciłem przyjęcie cierpień, bo życie jest przed nami...
- łagodziłem strach starszych przed śmiercią
- zbadałem na życzenie przestraszonej babci...jej zdrową wnuczkę.
Pan sprawił, że odmieniło się serce dla żony. Pojechałem, aby się pożegnać przed dyżurem w pogotowiu: zawiozłem jabłka i dobrą kawę oraz dodałem "rozłąkowe".
Trafiłem na pokój w pogotowiu...wróciła radość życia, a to była ochrona Zbawiciela sprzyjająca modlitwie! Nawet napłynęło wyjaśnienie, że ciężko pracuję, a dla mnie pocieszeniem jest wytchnienie w pracy! W przychodni - podczas największych udręk - kolega kierownik i koleżanka radiolog czytają sobie gazety.
Pan to widzi i właśnie dzisiaj otrzymałem tak dobry dyżur w pogotowiu! Dodam, że pojechałem na wyjazd za kolegę; zbudzono nas obu. Tak Pan dał później wytchnienie z odczytem intencji tego dnia. O 22:00 na kolanach podziękowałem za otrzymaną łaskę.
Dopiero o 3.00 w nocy zerwano do wypadku w którym na wirażu BMW uderzyło w drzewo. Trup był oświetlony przez inny samochód, a z radioodtwarzacza płynęła muzyka jazzowa. Pod spodem samochodu był drugi człowiek...policja, straż, sygnały i migacze. Nie wymyśliłby tego dobry scenarzysta. W wielu domach będzie smutek.
Przypomniała się babcia, której kiedyś zginęła dwóch synów. W oczekiwaniu na służby (byliśmy pierwsi) chodziłem z sercem zalanym smutkiem. Zarazem podziękowałem Matce Najświętszej za to, że syn nie musi już dojeżdżać do pracy. To łaska wymodlona przez żonę...tak jak moja abstynencja.
Przed wyjazdem do tego wypadku wzrok zatrzymał tyg. "Niedziela" z tytułem "Krzyż bramą do nieba". Z powodu tych tragicznych przeżyć nie mogłem zasnąć do rana!
APeeL