Jakże człowiek jest marny...po wstaniu, a większość pokłada ufność w ciele. Przeciągnąłem się jak człowiek normalny, zamiast przeżegnać się! To straszne, ale zacząłem szukać zaczepienia duchowego, wzrok zatrzymała książeczkę do nabożeństwa:

      "Przyjdź, co rychlej miłosierny. O! Boże człowiek mizerny - ciebie czeka, tobie wierny (...)". To Święte słowa, które skierowały mnie na modlitwę "Anioł Pański" i część radosną różańca. 

Na szczycie smutku wzrok zatrzymały słowa z "Echa", gdzie "Niebo przemówiło" do mnie (przez ojca Tomislava Vlasica): "Umocnij się (..) oddal się od tego, czym interesuje się świat i nawiąż doskonałą więź z Ojcem, karm się żywym Bogiem (..) Idź naprzód!" 

     To wielka prawda, ponieważ pragnę oddać swoje życie dla zbawienia świata i mogę iść naprzód tylko w pełnym zjednoczeniu z Bogiem Ojcem, który umacnia mnie. Tak było z Panem Jezusem w czasie 40-dniowego Postu na pustyni, to było doskonałe zjednanie. Przez serce przepłynęło Światło, że nie idąc wzwyż zatrzymuję się, zamykam Boże dzieła!

     Popłynie część radosna różańca, zaczynam pracę i po kilku godzinach spostrzegam, że przesuwa się galeria słabych: staruszkowie, zrozpaczeni, z dusznością i różnymi bólami, młody poważnie chory, a podobny bez palców, jeszcze przestraszony odruchowymi omdleniami (vasovagalis), słaba z biegunką, inny z rozrusznikiem serca, a inna z anginą.

     Ja też nadal jestem słaby, a tym stanie trafiłem na wizycie do pacjenta po udarze i zasnąłem na ławce pod kasztanami. Zrywają, bo przybyła chora skrzywdzona i poniżona (wyrzucona z pracy). Tak poznałem intencję: "za słabych" (osamotnionych, cierpiących, poniżanych).

    Napłynął delikatny sygnał, aby postawić kwiaty pod krzyżem, ponieważ jutro jest Wniebowstąpienie Pańskie. Kupiłem piękne lilie, a w sercu odczułem, że dzisiaj mogą wołać do Pana Jezusa. Poprosiłem o pocieszenie syna z podtrzymywaniem go w przelotnych słabościach. Łzy zalały oczy, a zarazem radowały kwiaty pod krzyżem.

     Ponieważ zatrzymałem się na poboczu jakiś człowiek z samochodu przeklinał mnie. Pierwszy raz zrozumiałem, co oznacza przyjęcie przeciwieństwa w przyjęciu obelgi w pokoju Pana Jezusa! Zapaliłem lampkę Jezusowi Miłosiernemu na mojej działce (w pobliżu) i wyraźnie odczułem jak moja słabość została zamieniona w moc Boga Ojca! Teraz, tę moc czują podczas odmawiania "świętego Poniżenia Pana Jezusa" Och, tak, przecież większość słabych jest poniżana, wyśmiewana i spychana na margines.

    Na dyżurze w pogotowiu o 15:00 popłynie koronka za słabych, do których dołożyłem syna, aby uwierzył, że Pan Jezus i Matka Boża pomogą mu. Karetką trafiłem do słabego z powodu zatrucia pokarmowego, który 13 lat temu stracił całą kończynę górną prawą. Pociąg zahaczył jego płaszcz, a nigdy nie byłem tutaj.

     Podczas przejazdu do szpitala popłynie Droga Krzyżowa, a wzrok zatrzyma staruszek idący drogą, pochylony oraz cielątka zajadające trawę. Pod szpitalem wypadła stacja drogi krzyżowej: "Pan Jezus pociesza kobiety Jerozolimskie", a w tym czasie z oddziału zakaźnego patrzyły żółte twarze kobiet (z żółtaczką zakaźną)! W kolorowym tygodniku będzie opis powikłanego zabiegu przeszczepu nerki...operowany tracił władzę w kończynach dolnych!

    Wracamy, ale właśnie zepsuł się silnik karetki (zesłabł). Awaria, która mnie uradowała, ponieważ zatrzymaliśmy się na brzegu lasu, gdzie skończę moją modlitwę przebłagalną...w intencji dnia. Wróciliśmy do szpitala po pomoc...jakże słabi jej potrzebują. Dodatkowo zawołałem za każdego z rodziny.

    Pocieszał dany z nieba kierowca, pomagał nam z radością, podtrzymywał zmartwionego kolegę i żartował:

- "takich butów jeszcze nie nie deptałem" (przyciskał bosego stróża bazy)

- "kup długopis i zeszyt, ponieważ będziesz skierowany na studia"

- telefon, już lecę, może jakaś lala dzwoni?"!

    Wracaliśmy holowani, a ja w słabości zasnąłem. Jeszcze daleki wyjazd do bardzo słabej z przerzutami nowotworowymi...podałem morfinę. W jej intencji, bo nastąpił czas jej zabrania i za jej rodzinę popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego.

     Teraz skierowano nas do umierającego z dusznością. Po podaniu iniekcji czekałem przy płocie na efekt działania leków, a w tym czasie śpiewały mi ptaszki (ok. 4.00)! Pędzimy do szpitala, a tam stróż zaspał (ze słabości) - sam otworzyłem bramę.

     Po chwilce snu zrywają do słabego, który za zgodą lekarza przerwał podbierany lek (steryd). Pacjent wrzucił mi do kieszeni pieniądze które później oddałem biednemu.

    "Dziękuję Ci, Ojcze za wszystko, za Pana Jezusa, Matkę Bożą i proszę o ochronę mojej rodziny. Tak popłynie różaniec Pana Jezusa. Napłynęło natchnienie, abym prosił w swoich sprawach, a ja wiem, że mam tylko dziękować! Zawołałem ze łzami w oczach: "Jezus spraw, aby córka nie była odwrócona. Dotknij ją, poprowadź syna, aby nie zmarnował tego życia, proszę. Pociesz też żonę"!

            "Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień "...

                                                                                                                                     APeeL