Dzień mojego wystąpienia na festiwalu pisma "Nie z tej ziemi" (Kraków: "Jak odczytać Wolę Boga Ojca"?) zacząłem od Mszy św. porannej. Do odprawiania nabożeństwa wyszło trzech kapłanów! Serce zalała powaga i odpowiedzialność. Od Ołtarza padną słowa św. Pawła (Dz 28,16-20.30-31), które powiedział do najznakomitszych Żydów w Rzymie: "Nie uczyniłem, bracia, nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym (...) nie ma we mnie winy zasługującej na śmierć".

    Rzymianie nie widzieli w nim winy. "Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód".

       Eucharystia była w intencji tego dnia z prośbą, aby zły nie namotał, bo może ktoś zemdleć na sali! Poprosiłem ponownie, abym mówił od Pana i dla Jego Chwały! Pojechałem na stare miasto w Krakowie, ponieważ nie interesują mnie przedstawiane wystąpienia prelegentów z ciekawostkami na świecie. Starsza pani po krótkiej na odejście powiedziała: " Niech Pan Jezus udzieli panu wszelkich łask!"

      Na ten moment przejeżdżała kwiaciarka, kupiłem od niej kwiaty i wróciłem do kościoła! Trafiłem na dwóch kapłanów pochylonych nad stołem...jak nad mapami wojny duchowej! Radość zalała serce, a to dopiero 7:30! Popłynie część radosna różańca z błyskiem łączności z żoną (200 km).

     Przy targowisku zauważyłem zaniedbaną figurę Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Poprosiłem właściciela dobrze prosperującego baru, aby objął te figurę opieką..."niech wie, że ona się odwdzięczy"!

      W Kościele Mariackim trafiłem przed Tabernakulum, gdzie na kolanach zawołałem: "Och Jezu mój! Jezu! Ty zawsze przychodzisz do mnie, a ja dzisiaj przyszedłem do Ciebie. Dziękuję! Dziękuję!" W kaplicy bocznej była Adoracja Najświętszego Sakramentu z wizerunkiem Matki Bożej, gdzie dodatkowo prosiłem o uzdrowienie ciała córki i jej nawrócenie.

     Podczas wyjścia ktoś wołał "tato", ale nie do mnie. Moje serce uciekło do Ojca Prawdziwego - do mojego Deus Abba! Zawsze w potrzebie mam wołać Tato! Zawołałem tylko: "Ojcze! Obejmij ten zagmatwany lud", który gadał jak na Golgocie podczas ukrzyżowania Pana Jezusa (obraz)! Przy tym mało jest ateistów przyznają się do niewiary!

     Przed wykładem mój przedmówca mówił, że Objawienia to działanie UFO! Zacząłem mówić głośno i z mocą, ale wielką przeszkodą był brak rzutnika...niby zepsuł się. Zrobiło się demoniczne zamieszanie, śmiano się: "jak jest pan nawiedzony to proszę mówić bez slajdów".

     Powiedziałem, że nie będzie wykładu, bo każdy za coś odpowiada! Od Pana przybyły młode osoby z grupy ochrony w Duchu Świętym, a ja wiedziałem, że nie jest to przypadkowe. Później padłem na kolana i podziękowałem Bogu Ojcu z poczuciem zwycięstwa. To zarazem było potwierdzenie śmiertelnego boju duchowego o dusze! Świat szuka czegoś na ziemi, a nie w Niebie. Kończyłem moja modlitwę na kolanach, a moje uniesienie zakłócił chichot grupy osób z okrzykami...

                                                                                                                              APeeL