Przebudziłem się zlany potami z koszmarami przy zamkniętych oczach: zdeformowanymi twarzami ludzi oraz pyskami zwierząt. Padłem na kolana (2:30) z prośbą do Matki Bożej, abym szczęśliwie wrócił do domu...z festiwalu pisma "Nie z tej ziemi" w Krakowie. Miałem tam wystąpienie: "jak odczytać Wole Boga Ojca?"

     Zdziwiłem się, że przyjęli, bo to festiwal "atrakcji" ateistycznych. Skutecznie zepsuli moje świadectwo, ponieważ "zepsuły się dwa rzutniki" do slajdów, a przy tym śmiano się ze mnie, bo jako nawiedzony powinien mówić bez takiej pomocy.

     Nie pasowałem do niewiernych reprezentujących ten świat. Przedmówca szydził z Objawień, a jeden z dyskutantów stwierdził, że są to majaki szatańskie. Przypomniał się tytuł z "Niedzieli": "Samotny bojownik"...tak się czułem!

     Chciałem przerwać wystąpienie, ponieważ w ustawce dodatkowo atakowała mnie pani z administracji, którą zapytałem: kiedy ostatnio modliła się?

      Podczas powrotu wysiadłem przy pięknym kościele w "Dobrego Pasterza", gdzie była figura Pana Jezusa Dobrego Pasterza...taka sama jak w naszym kościele! Właśnie trafiłem na Mszę świętą...tak właśnie prowadziła mnie Matka Pana Jezusa.

     To piękny kościół, prosty wewnątrz z figurą Matki Bożej Nieustającej Pomocy! Cały czas dziękowałem podczas pięknego śpiewu ludu - bez organów! Pomyślałem o intencji, a w natchnieniu odczytałem, że jest to Dzień Dziękczynienia.

      Nawet trafiłem na małe różance, które poświęciłem. Skuszony czekałem na okazję, ale po prośbie do Matki Bożej o prowadzenie...wróciłem na dworzec, a później w autobusie płynęła transmisja Mszy św. radiowej!.

     W Kielcach też był piękny dworzec na którym trwała moja modlitwa przebłagalna. Ponownie byłem kuszony okazją, ale wstąpiłem do katedry, gdzie była droga krzyżowa z figurami. Popłynie wołanie za tych, którzy nie potrafią dziękować Bogu Ojcu. Podczas "Podniesienie Krzyża" wzrok przykuł krzyż na kościele, a po chwilce biały w lesie! W tym czasie poderwał się gołąbek, popłynęła koronka do Miłosierdzia Bożego!

      Strona demoniczna podsuwała zmyłki, które wykonuje się w niepokoju. Natomiast natchnienia od Matki Jezusa płyną w pokoju...nawet ten zapis zrobiłem podczas jazdy autobusem. Niebo. Pokój. Dobro. Modlitwa. W tym czasie demon podsuwał żarty oraz kusił zwątpieniem niszczącym pokój.

     Po tym wszystkim zalała mnie słabość, padłem na kolana wołając "Matko! Matko moja! Podziękuj Panu Jezusowi oraz Bogu Ojcu za łaskę mówienia o nich!" Przecież otrzymana moc była ich darem!

      Specjalnie szukałem modlitwy dziękczynnej w książeczce, ale nie było natomiast z "Prawdziwego życia w Bogu" padły słowa do mnie: "Krzycz, żeby każdy mógł usłyszeć (tak było na zebranie)..."Oto wasz Bóg (...) przyszedł jako Pasterz".

     W ramach podziękowania wymieniłem kwiaty na krzyżu i zapaliłem lampkę w mojej pustelni (budce na działce). Nagle zrozumiałem, że moim dziękczynieniem są moje modlitwy wieczorne! Trwał pokój, który zapowiedział gołąbek.

      W piwiarni trafiłem na obraz dziewczyny u której z oka wypływała wielka łza! Zaleciłem szefowej, że pasowałby krzyżyk. W ręku znalazła się książeczka "Za 5 godzin ujrzę Pana Jezusa" Jacques'a Fesch'a, który doznał nawrócenia w celi śmierci. Pisał o wyrzeczeniach, widział koszmarną mordę Szatana, tak jak ja dzisiejszej nocy.

                Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień.

                                                                                                                APeeL