Mój obecny stan można określić jako...”zaprzedanie duszy Bogu”. Budzisz się w nocy, a w myślach Bóg, Dobry Ojciec i Jego Dzieło oraz pragnienie szerzenia naszej wiary.

    Wyobraź sobie ojca ziemskiego, który ma różne cudowności i wszystko nam daje, ale nie znosi głupiej rywalizacji, popisywania się, bójek, brzydzi się nienawiścią i najbardziej cieszą go nasze czyny wynikające z miłości...

    Na tablicy przed kościołem powieszono piękny plakat: „Filus datus est nobis”...Syn został nam dany. Nad Dzieciątkiem z rodzicami Anioł i światłość wielka. To nagłe spotkanie sprawiło, że moje serce zalała bliskość Pana Jezusa, który zszedł z Nieba. Nie da się tego  przekazać żadnym językiem. Nawet teraz, gdy piszę chce się płakać.

   Kapłan prosił, abyśmy otworzyli serca na takie przyjście, ale przeciętny człowiek nie wie co to oznacza. Nasze serca tak naprawdę otwiera Sam Bóg. Co Ty możesz zrobić, aby wejść na tą drogę? Trzeba przyjść do Pana, zawołać, poprosić o prowadzenie i reagować na delikatne natchnienia oraz mylące kuszenia.

   Możesz sobie zapisywać wszystko, co wpada do głowy i po czasie oddzielać ziarno od plew. Wszystko poznasz po owocach. Zły zaleci sprzątanie, a właśnie mam iść do kościoła.

    Razem z Symeonem znalazłem się w Świątyni Jerozolimskiej. Pobożny starzec wziął Dzieciątko w objęcia i mówił  błogosławiąc Boga: "Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu (...) moje oczy ujrzały (...) światło na oświecenie pogan (...)”. Łk 2, 22-35

    Po Komunii św. wielki pokój zalał duszę, a moje serce zjednało się z Sercem Pana Jezusa. W czasie powrotu idę wolno, aby nie zakłócić przeżyć duchowych i wołam: „Jezu! Wybacz wszystko. Ja doczekałem Twojego Prawdziwego przyjścia...nie jako Dzieciątka, ale jako Zbawiciela w Eucharystii...doczekałem Królestwa Niebieskiego w nas, które obiecałeś już tutaj na ziemi”.

     Mija czas, a ja mam pragnienie milczenia, odeszły wszystkie złe myśli i sprawy ziemskie. Cieszy cisza i bycie z Panem, który przybył do mojego serca i przyjdzie do naszego domu, bo uświadomiłem sobie, że dzisiaj jest kolęda.  

    Jak przyjąć mojego Pana? Jakim czynem Go pocieszyć? Napływa, abym zakończył pisanie listów broniących wiarę i właśnie dzisiaj je wysłać. To będzie mój prezent dla Zbawiciela. Tak uczyniłem.

    Właśnie w „Uwadze” TVN pokażą przebranego za kapłana...nawet nieźle spowiadał i odprawiał Msze św. Ja rozpoznałbym go, bo nie miałbym żadnych przeżyć po otrzymywanym opłatka.

   Przykro mi, bo żona powiedziała, że nie wierzy w to, a kapłani się dziwili. Przecież opis doznań duchowych na każdej Mszy św. - nawet dla niewierzącego - musi być zastanawiający.

  Nie mogłem odczytać intencji modlitewnej, ale po prośbie ujrzałem, że dzisiaj Pan Jezus przyszedł do mnie  w „trzech osobach”...każdy kapłan inny, ale wszyscy „jako jedno”...                        APEL