Obecnie żyję światem nadprzyrodzonym, bo naszym celem jest powrót do Królestwa Bożego...do otwartej furty Ojczyzny Niebieskiej. Wokół nie widzę zainteresowania życiem wiecznym.
To dzień nijaki duchowo, bo sama infekcja kokluszowa sprawia osłabienie i brak werwy do pracy na Poletku Pana Boga. W słabości znalazłem się na Mszy św. o 7.15. Padły słowa kapłana o potrzebie naszego wzajemnego pojednania i miłowania się...tak jak umiłował nas Jezus. Nie pojmiesz tej wszechogarniającej miłości...musisz to przeżyć osobiście.
Błyskawicznie przepłynął świat, którego księciem jest Krwawy ZBIR. Nie mają mocy nasze schematyczne zawołania, bez naszego błagalnego krzyku do Boga Ojca...jak matki nad zabitymi dziećmi w Palestynie.
Prorok Eliasz zapowiedział ulewę (1Krl 18,41-46), a psalmista dziękował Bogu Ojcu (Ps 65, 10-13) za nawodnienie i spulchnienie ziemi, która wyda błogosławione płody. My znamy "Biedronkę", gdzie dają promocje...nikt nie dziękuje Bogu Ojca za nic, bo "trafiła się okazja".
Świat zrobił się małą kulką, wszystko mamy pokazane, a do kościoła przybywa "resztka Pana". Natomiast Zbawiciel powiedział (Ewangelia: Mt 5, 20-26), że nie wejdziemy do Królestwa Bożego jeżeli nasza "sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów". Przed przybyciem do świątyni mamy pojednać się z bratem oraz ze swoim przeciwnikiem.
Demon natychmiast podsunął mi treść pisma, które mam wysłać do nowego prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej w W-wie. Chodziło o zwiedzenie mnie na manowce, bo wówczas rozmyślałbym o krzywdzicielach ze złością z powodu ich postępowania.
Po Eucharystii serce zalał pokój z pragnieniem odczytania intencji modlitewnej, ponieważ bez tego nie mogę dać świadectwa wiary. Pan wie o tym i mam nadzieję, że pomoże także dzisiaj.
Zgodnie ze Słowami Pana Jezusa wymyśliłem wołanie: za pragnących pojednania. Nawet zacząłem zapis, ale w pewnym momencie...wszystko zostało skasowane (z wieloma tekstami). Już wiem, że wówczas trzeba kliknąć "nie zapisuj".
Zobaczysz, co się stanie, bo podczas wychodzenia z kościoła po wieczornym nabożeństwie do Serca Pana Jezusa trafiłem na strasznie kaszlącego nastolatka, któremu powiedziałem, że ma koklusz. Nadeszła jego rodzina, która potwierdziła, że wielu z nich choruje, a babcia kaszle od 3 miesięcy.
Tak Duch Święty pomógł mi w odczycie dzisiejszej intencji...tuż przed meczem piłkarzy, którym towarzyszę odmawiając przez 1.5 godziny moją modlitwę. W tym czasie napływały różne zdarzenia...
- Cały świat ratowników, co jest zrozumiałe: pożary, wypadki, powodzie, epidemie, klęki żywiołowe, itd.
- Pojawił się Samarytanin z Ewangelii...
Pixabay
- Ostatnie zdarzenie w kościele jest tego dowodem...zabrakło jednego z panów noszących baldachim, poproszono mnie i chyba uszkodziłem sobie zoperowaną przepuklinę.
- Podczas ulewy za Krakowem zabrał mnie jeden z licznie przejeżdżających samochodów.
Kiedyś krążyłem po mechanikach (samochód nie miał mocy)...jakiś kierowca na stacji benzynowej stwierdził, że jest zatkany otwór w nakrętce wlewu paliwa.
Padłem w słabości dziękując Bogu Ojcu za posiadanie dachu nad głową i legowiska...
APeeL