Dzisiaj jest masakryczny upał. Planowałem Mszę świętą wieczorną razem z nabożeństwem do Najświętszego Serca Pana Jezusa, ale zawsze kieruję się natchnieniem...w tym wypadku była to chwilka snu.  Wówczas wiem, że jest to zaproszenia na spotkanie z Panem Jezusem.    

     W przyjemnym chłodzie usiadłem na oddzielnej ławce...zdziwiony tęczowymi strumieniami słońca odbitymi od wielu kloszy reflektorów samochodowych. Jednak nie była mi dana intymność, bo przysiadł się obcy pan. Uciekłem mówiąc o kokluszu....

      Dzisiejsze czytania dotyczyły śmierci z ożywieniem przez Pana Jezusa córki przełożonego synagogi (Ewangelia Mk 5,21-43). Trafił do jego domu, gdzie trwało zamieszanie oraz płacz, a nawet zawodzenie. Wziął dziewczynkę za rękę mówiąc do niej: "Talitha kum".

  Kapłan mówił o różnych przykładach naszych cierpień oraz nawracaniu się nawet poprzez uczestnictwo w pogrzebie kogoś bliskiego. Jednak nie padły słowa: dusza, co jest z nami po śmierci oraz o Księciu tego świata.

     Eucharystia sprawiła moc z wielkim pragnieniem dawania świadectwa wiary. Podczas wychodnia z placu kościelnego trafiłem na znajome małżeństwo. Zagadałem o pogodzie i prawdopodobnej rezygnacji z meczu piłkarskiego amatorów podczas którego odmawiam moją modlitwę.

     Wskazałem, że została wymodlona, bo Droga Krzyżowa to 10 Stacji...od skazania Zbawiciela na śmierć do obnażenia na Golgocie. Przekazałem mu, że od nawrócenia prowadzę dziennik duchowy. 

     Po czasie wyjaśniło się, że mówiłem głównie o Eucharystii, Cudzie Ostatnim. O tym jak po prośbie do Boga Ojca - kapłan w kościele rodzinnym - przekazał, że Komunia św. to Ciało Duchowe Pana Jezusa.

     To Cud Ostatni...nic tutaj nie możne mnie zadziwić, nawet krążące wokół miasta słońce. Wskazałem, że chleb powszedni jest dla ciała, a Eucharystia dla duszy. Po połączeniu się z Panem Jezusem staję się duszą z ciałem...dlatego mam pragnienie dawania świadectwa wiary.

    Zapytałem dlaczego rzadko przestępuje do Eucharystii? Dlaczego nie uczestniczy z żoną w codziennych Mszach św. na które wskazywała Matka Boża w przedstawieniu, które było w naszym kościele. Nie wiedziałem, że jest już na emeryturze...

- Na emeryturze i ma pan samochód? Boże mój! Proszę zrozumieć, że zaproszenie - na codzienną Mszę św. płynie przeze mnie - od Pana Jezusa. 

   Zawsze, gdy daję tak wielkie świadectwo wiary Szatan wywołuje zamieszanie...w tym wypadku przy samochodzie czekała na niego zniecierpliwiona żona, a wszystko trwało 10 minut. Moglibyśmy usiąść w cieniu na ławce.

    Msza św. to jest Misterium w którym dominuje liturgia, a nie celebracje. Najpiękniejszy śpiew i modlitwa nic nie oznacza wobec odmowy przyjęcia Chleba Życia.

  Nie podkreśla się czym jest Ciało Pana Jezusa sprawiające naszą chwilową świętość, znoszącą tęsknotę na tym wygnaniu i obojętność duchową ze zwątpieniem. Nie mamy wówczas mocy.

    Dwa razy wskazałem, że przeze mnie otrzymał zaproszenie od Pana Jezusa, a co z tym uczyni to jego sprawa. Nie będzie mógł powiedzieć, że nie wiedział. Cały dzień byłem bliski zasłabnięcia, żadna praca i modlitwa były niemożliwe.

     Teraz, gdy to zapisuję (w ciszy i chłodzie nocy) wróciły słowa z Księgi Mądrości "Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka" oraz wołanie psalmisty Ps 30(29): "Panie. mój Boże, z krainy umarłych wywołałeś moja duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu".

        Jutro odmówię w tej intencji moją modlitwę, ponieważ takich katolików są całe masy...                                                                                                                                                 APeeL