Czeka mnie pierwszy dzień pracy w tym roku. „Dziękuję, Ci Jezu. Dziękuję, Ci Jezu"...późno, pośpiech. Dzisiaj, gdy to opracowuję nie mogę się nadziwić, że nie uczestniczyłem w codziennej Mszy św.

  Mamy włożone w głowy zalecenie obowiązku bycia w kościele w niedzielę, do Komunii św. przystępować co najmniej dwa razy w roku! 

    Wówczas biegłem do gabinetu i czytałem podarowaną mi książeczka „Ewangelia wg św. Jana”...tak jak postępują św. Jehowy.

    Dzisiaj, gdy to opracowuję 03.01.2015 spotkałem ich na rogu naszej ulicy...stoją tam w deszczu i wietrze, a także na mrozie. W wielkim uniesieniu powiedziałem im, że: „za ich wierność powinni otrzymać odznaczenie, bo wielu katolików wstydziłoby się Boga”.

    Dodałem, że mają ochronę służąc fałszywej nauce...szatan o którym mówią oderwał ich od Prawdy, bo nie uznają Ducha Świętego, a Pan Jezus nie jest dla nich Bogiem. Na to konto okrywają Amerykę, że wojny są niedobre, nawet są przeciw aborcji, ale przy okazji głoszą głupoty o krwi, a nie uznają, że mamy duszę!

    Oni na wojnę nie pójdą i dziwi ich błogosławienie (święcenie) przez kapłana sprzętu wojskowego i oddziałów. Wyjaśniłem im, że błogosławieństwo przekazywane w ten sposób nie dotyczy wyjścia na wojnę niesprawiedliwą.

    „Bieda, wojny i niesprawiedliwość było i będą, bo szatana o którym mówicie nie da się ujarzmić, a wy nie uznajecie modlitw tylko czytacie i rozważacie Pismo”.

   Wróćmy do tamtego czasu, bo w gabinecie znalazła się samotna niewiasta.  

- Pani rozumie jakim darem jest rodzina i dzieci...wielu ma te dary i rozwodzi się, chodzą po sądach i kłócą się....

- Tak, tak, ja to rozumiem!

- Ludzie pragną zostawić po sobie coś trwałego...a nawet pomniki nie wygrają z czasem. Wieczne są tylko dobre czyny, wytrwanie w próbie.

   Łatwo się mówi, ale trudniej jest słowo wcielić w czyn. Córka będzie prosiła mnie aż trzy razy o abstynencję, bo to był początek nowego roku, ale zgubił mnie ładnie wyglądający koniak. Później pisałem o rozmyślaniu: co jest dobre, a co złe. Wyszło, że nie jest złe napicie się, bo mam przyzwolenie...

   Dzisiaj nie mogłem dojść, co chciałem wówczas napisać, ale po przebudzeniu napłynęło wyjaśnienie, że to były brednie „duchowe” pisane po pijaku. Specjalnie daję ten wpis pod 02.01.2015, aby każdy zobaczył różnicę spędzania początku nowego roku „po ludzku” oraz z błogosławieństwem Boga Ojca! 

     Dobrze, że Deus Abba nie jest pamiętliwy i wszystko mi wybaczył. Nawet teraz mówi do mnie z otwartego zapisu Vassuli Ryden (26.03.1987): „Pozwól Mi cię pobłogosławić. Wybaczam ci twoje grzechy”...                                                                                                                            APEL