Wyszedłem na Mszę św. i zacząłem wołać „za tych, którzy nie boją się Boga”. To bardzo ciężka intencja, a nawet teraz, gdy zapisuję to po 12 godzinach wstrząs przepływa przez ciało.

    Spójrz na świat od naszego Boga, a wówczas zrozumiesz jak jest zabijany i jak ludzie się otumanieni przez demony. Nie musisz widzieć Chin, krajów islamskich i pustej duchowo UE, putinowskiej Rosji z kultem jednostki, bo wystarczy rozejrzeć się wśród swoich (w rodzinie, pracy i w mieście).

   Na Mszy św. porannej z późniejszym wystawieniem Monstrancji z litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa była „resztka Pana”. Przykro, bo upada ten kult, przebija go wygoda, a u młodych nowoczesność i wstydzenie się Boga!

    Dzisiejsze czytania dotyczą wiary, że Jezus jest Mesjaszem, bo wielu do dzisiaj temu zaprzecza, a to kłamcy reprezentujący Anrychrysta! Wprowadzają w błąd negując istnienie zbawienia i Królestwa Niebieskiego. 1J2, 18-22 Napisałem to w jednym zdaniu, bo język uczniów Pana Jezusa jest trudny duchowo.

  Psalmista wolał w tym czasie: Ziemia ujrzała swego Zbawiciela. / Śpiewajcie Panu pieśń nową, albowiem uczynił cuda. (...) Pan okazał swoje zbawienie (...) Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego". Ps 98, 1-4

    Eucharystia wprost „zawiesiła się w ustach”, odwracała się i ułożyła w dar. Napłynęło pragnienie mówienia o naszej lekkomyślności duchowej, bo na następnej Mszy św. za dusze trzech zmarłych - od uczestników pogrzebu...nie było prawie nikogo.

   Po wyjściu z kościoła rozmawiałem ze znajomą o ludziach, którzy nic nie robią w kierunku zbawienia własnej duszy, a później po drugiej stronie czekają na nasze wspomożenie modlitewne. Tutaj modli się garstka, a ostatnie moje wołanie: "za tych, którzy nie boją się Boga" zostanie rozłożone, bo w czyśćcu tych dusz są miliardy!

   Natychmiast poznałem intencję modlitewną tego dnia i prawie omdlewałem podczas odmawiania mojej modlitwy. Przechodziłem obok sklepu z szuflami i wiadrami w którym młody człowiek już od rana marnuje wielki dar Boga, którym jest czas oraz swoje środki.

   Dalej spotkałem emerytów biegnących po gazetę lub za pieskami, trzepiącą codziennie prześcieradło na balkonie, sprzedającego jabłka, a nic mu nie brakuje oraz zdrowych rozprawiających na rogach ulic i filujących w okienkach, bo wróg ludu może czyhać: to tu!...to tam!! Krążyłem i nie mogłem wrócić do domu przed skończeniem modlitwy.        

   O 18.00 trafiłem do Kaplicy Miłosierdzia Bożego, gdzie kapłan mówił o działaniu Boga w naszej codzienności, ale my tego nie widzimy. Po wczorajszym błogosławieństwie Ojca Wszechmogącego zauważyłem, że mam wielkie pragnienie i moc w uporządkowaniu zapisów, a nawet wiem jak mam to zorganizować.

  Podczas ponownego nabożeństwa wołałem za kolegów z samorządu lekarskiego, aby nie zginęli...”Panie Jezu! zmiłuj się nad nimi”. Na końcu serce rozrywała pieśń „Jezu ufam Tobie”. Dopiero po misterium chciałbym tam zostać, rozmawiać o Bogu i dawać świadectwo wiary, a moje serce promieniowało dobrem i miłością.

   Tak się stało, że rozmawiałem z panią, która wszystko ofiarowuje Bogu, ale błędnie uważa, że natchnienia płyną tylko z jednej strony. Przecież szatan nienawidzi nas i namawia do „dobra”, bo wie, że jest nim codzienna Msza św.! Została oszukana i nasza rozmowa nie była przypadkowa. Nawet wskazałem na przeszkody od demona, bo w jej kieszeni zadzwonił telefon (cóż wielkiego dać komuś natchnienie)  i przegonił nas nagły deszcz.

   Dała mi życzenia, a ja wskazałem na typowy błąd ludzi, którzy zapominają o zdrowiu duchowym z pragnieniem zostania świętym, a to zadanie dla każdego. Tobie, który to czytasz życzę, abyś wrócił do Królestwa Niebieskiego, do Domu Boga Ojca...                                                                   APEL

  Wejścia na stronę 600 / 2015