Z wczorajszym zapisem zeszło do 4:00, a po dwóch godzinach pojechałem na spotkanie z Panem Jezusem (Msza święta z późniejszym nabożeństwem do Najświętszej Krwi Pana Jezusa). Przypomniały się słowa Zbawiciela, że nie będziecie mieli mocy jeżeli nie będziecie spożywali Mojego Ciała.

     Nie zrozumie tego człowiek normalny, który nie wie, a w większości nie wierzy, że - w środku naszego fizycznego ciała - mamy nieśmiertelną duszę. To z jej powodu czujemy się wiecznie młodzi, a zanik mózgu nie boli...dlatego prezydent Joe Biden nie chce odejść.   

     Zapatrzyliśmy się i słusznie na jego osobę, ale tak samo jest na całym świecie, a nawet u nas, gdzie dziadki panoszą się na szczytach władzy. Tragedią jest fakt, że często są to...katolickie "martwe dusze", których dzisiaj reprezentuje premier Donald Tusk.

    Niedawno mówił, że mamy kochać braci Rosjan "takimi jakimi są", a dzisiaj deklaruje strzelanie do nich nad Ukrainą. Ponadto ze 100 obietnic wyborczych chce przed śmiercią zadowolić kolorowych ("ohydę spustoszenia") oraz czerwonych ("mordowanie" maleństw Polaków).

     Przy tym bardzo ładnie mówi, bryluje w mass-mediach, zwija potężną kasę, a przecież nie wykupi się "szelestami" (w języku pokerowym) od śmierci wiecznej. Ma być "bądź Wola Twoja", a tu "róbta, co chceta"...z pewnym wynikiem "mata, co chceta"! 

    Władza, złoto i przyjemności ziemskie to straszna broń Szatana, który robi wszystko, abyśmy nie pomyśleli o nawróceniu i zostawili naszą duszę na pastę losu. Bestia pragnie, aby wpadła do Czeluści, bo nienawidzi nas...mających szansę powrotu do Królestwa Bożego. On zna Prawdę, bo został stamtąd wyrzucony raz na wieczność.

     Od Ołtarza św. popłynie słowo Boże i to przez usta mojego ulubionego proroka Izajasza (Iz 6.1-8). To relacja z Królestwa Niebieskiego (była tam też s. Faustyna) z ujrzeniem Boga Ojca. Prorok pomyślał o swojej niegodności, ale jeden z serafinów dotknął jego ust węglem z ołtarza zmazując jego grzechy. Deus Abba zapytał...

- Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?

- Oto ja, poślij mnie!

    Teraz, gdy - w środku następnej nocy zapisuję to świadectwo - wiem, że nadal jesteśmy wzywani, wybierani i posyłani. Takim się zresztą czuję. Łzy zalały oczy z powodu tej niewyobrażalnej łaski, a zarazem wielkiego krzyża, ponieważ wokół szaleje bezbożność z wszelkimi deprawacjami.

     Natchnienie sprawiło, że otworzyłem książkę, którą ktoś - kilka lat temu - zostawił dla mnie w kościele: "Oczami Jezusa" C. A. Amesa. Autor miał dar ujrzenia zdarzeń z życia Zbawiciela i Apostołów podczas trzyletniej wędrówki przez Izrael do Palestyny.

     Teraz ta księga (600 str.) otworzyła się na opisie rozmowy Apostołów ze Zbawicielem o niebie. Muszę przyznać, że już tutaj jestem w Królestwie Bożym, które jest w nas. Nie można tego przekazać. Apostołowie nie mieli jeszcze mojej łaski, bo dopiero później nastąpiło zesłanie Ducha Świętego, a Królestwo Boże otworzyło się po dwóch słowach Pana Jezusa na krzyżu: "Wykonało się" i "Ojcze, w Twoje ręce, powierzam ducha mego" (Łk 23,46).

     Tam Syn Boga Żywego mówił (str. 464-469), a ja przytoczę tylko kilka zdań z moimi refleksjami...

- potwierdziła się w/w relacja proroka Izajasza

- w miejscu wiecznej szczęśliwości jesteśmy witani z otwartymi ramionami (wciąż o tym piszę)

- niebo można porównać do największej szczęśliwości przeżytej tutaj, która nigdy się nie kończy (przeżywam takie stany po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii)

- każdy wie jak czuje się dzieciątko w objęciach ziemskich rodziców...dlatego wciąż wołam: "Tato! Tatusiu!"

- Pan dodał, że Apostołowie już są niedaleko od tego "wiecznego miasta Bożej miłości"...

- "Ja jestem drogą do niebios (...) Tylko przez Mnie ludzkość może odnaleźć swój wieczny dom".

    Piotr padł na kolana, wszyscy za nim, a z oczu Jana płynęły łzy. Sam przeniosłem się w tamto miejsce, serce przeszyła strzała miłości, a uniesienie duchowe wyciskało łzy.

    W Ewangelii (Mt 10, 24-33): "Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. (...) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie".

    Po Eucharystii pragnąłem zostać w Domu Boga na ziemi...na wieli wieków. Nie znałem intencji modlitewnej, ale miałem do wyboru: zdejmujących Panu Jezusowi koronę cierniową (niechcący strąciłem ją z figurki na stole) lub zawołanych i posłanych.

    Po wyjściu z domu serce zalało poczucie bliskości Boga Ojca z zawołaniem mnie i to po imieniu. Przecież Piotr (to skała), Andrzej (mąż)...ja zatem jestem "mężem skałą", a Donald "władcą".

     W wielkim uniesieniu duchowym popłynęła moja 1.5 godzinna modlitwa w intencji takich właśnie sług Pana...chwilami wołałem do Deus Abba, serce ściskał ból, a oczy zalewały łzy.

    Pasują tutaj słowa psalmisty (Ps 23,1-6) z właśnie przepisanego i załączonego świadectwa wiary...

"Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła i niech Cię błogosławią Twoi święci.

Niech mówią o chwale Twojego królestwa i niech głoszą Twoją potęgę"...

                                                                                                                         APeeL

22.02.2001(c) ZA POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA PSYCHICZNEGO...

     W nocy trwała straszliwa wichura z opadam i podczas takiej pogody wyszedłem na Mszę świętą poranną - ze smutkiem zalewającym serce - w którym wolałem jak małe dzieciątko: "Tato! Tato!" Popłynie "Anioł Pański", a w Domu Pana na ziemi serce zalał pokój i słodycz: "Jezu mój! Och! Jezu"...

    Zapisuję to dla mających podobne przeżycia, aby nie dziwili się naszymi podobnymi doznaniami podczas łączności z rzeczywistością nadprzyrodzoną. Tak jest na całym świecie...

     Od Ołtarza św. popłynie słowo Boże w którym Piotr (1 P 5,1-4) będzie prosił starszych, aby strzegli nawracanych..."z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem (...)". Powiem ci, że bez łaski wiary i Światła Bożego trudno to wykonać.

    Dzisiaj Pan Jezus w Ewangelii (Mt 16,13-19) zapytał uczniów za kogo go uważają? Piotr powiedział: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Zarazem został powołany na pierwszego papieża kościoła katolickiego: "Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą."

     Po Eucharystii podziękowałem ze łzami w oczach za wszystkie łaski, a dusza wzdychała: "Jezu mój! To jeszcze jeden dzień razem z Tobą, przepełniony wstrząsającymi doznaniami". Jakby na tę chwilkę popłynie pieśń: "To Ty, Panie na mnie spojrzałeś! Dziś Twoje usta wyrzekły me imię".

     Po zjednaniu ze Zbawicielem w Eucharystii nie chciało się wyjść z kościoła. Dobrze, że dzisiaj - ze względu na nawałnicę - w przychodni nie było ludzi...przychodziły pojedyncze osoby. Taka sytuacja zawsze usypia, bo później napływali, zgłoszono też dwie wizyty i w rezultacie skończyłem o 16:30!

     Cały czas pomagałem, pocieszałem i dawałem każdemu, co potrzebował. Wielka radość sprawiło wypełnienie dokumentacji do ZUS-u strasznie poszkodowanej (to schodzi, bo wszystko piszę na maszynie). W domu dodatkowo trafiłem na płaczącą żonę, ponieważ odpadają nowe płytki w łazience. Na spóźnionej wizycie...w domu dziadka napłynęła myśl o ponownej Mszy św. za niedzielę, ponieważ mam ciąg dyżurowy.

     Z telewizji popłyną słowa potwierdzające intencję: "za potrzebujących wsparcia psychicznego"! Przysypiałem na ponownym nabożeństwie, a przede mną był święty Józef z Dzieciątkiem...opiekun naszych rodzin.

                                                                                                                  APeeL