Przed obecną próbą wierności Bogu Ojcu przyśnił się krzyż przybity do wielkiego dęby-pomnika, który rośnie na pobliskim osiedlu. Szkoda, że go nie sfotografowałem, ponieważ symbolizuje Trójcę Świętą...ma trzy potężne konary wychodzące z pnia.

    To wprost symbol potęgi Boga Ojca: "jedność w różnorodności"! Ten znak przekazany w śnie oznaczał, że nasza wiara to cierpienie oparte na mocy. Wszystko stało się zrozumiałem 14.08.24, gdy pojawił się horror z przestraszeniem przez Szatana.

   Bestia wiedziała, że mam upaść, rzucić karabin jak Moskale w starciu z Ukraińcami...obecnie wspomaganymi przez przeciwników "mocarza" Łukaszenki. Wysyłanych przez Wowę na front nazywają "dziećmi wojny", bo niewyszkoleni trafiają na front przeciwko wprawionym w wojnie, żołnierzami typu kamikaze. Ja właśnie do takich należę, ale w śmiertelnym boju z Przeciwnikiem Boga Ojca! O tym boju nikt nie mówi, bo ważniejsze są nasze ciała.

      Atak Szatana był celny, bo właściwie mógłbym nic nie robić, ponieważ krwiak sam się wchłania, a trwa to trzy miesiące. "Mądry Polak po szkodzie", ale Deus Abba to sprawił, a w takiej próbie można spaść z drabiny...tuż przed wejściem do Królestwa Bożego. 

      Najgorsza jest sytuacja, gdy widzisz "śmiertelne" zagrożenie (martwica jądra), a skołowany nie wiesz, jak i gdzie szukać pomocy, bo dodatkowo nawalił samochód. Jak radzą sobie inni, gdy ja jako lekarz wpadłem w panikę, a nie boję się chorób i śmierci! 

      Zobacz następną pomoc Boga Ojca, bo z natchnienia opuściłem Mszę św. poranną o 7.00 i w tym czasie zadzwoniłem do lekarza oddziału chirurgicznego. Zalecił przybyć, bo wykonują potrzebny mi zabieg, zerwałem b. kierowcę pogotowia, aby zawiózł mnie do szpitala. Ponadto "na kolanie" napisałem wczorajsze świadectwa wiary (o dziękujących za cierpienie).

     To był ratunek, ponieważ wczoraj nie mogłem dodzwonić się do oddziału chirurgicznego i nie wiedziałem, że na chirurgii (nie tylko urologii) leczą tę przypadłość. Jakby ne tę chwilkę żona przyniosła z kościoła dwa obrazki Pana Jezusa...

                Dwa obrazki Pana JezusaPan Jezus

      Powstał problem, ponieważ jutro miałem oddać samochód do naprawy, a właśnie nie chciał zapalić...próba holowania też się nie powiodła (nie pasowało zaczepienie). Spróbowałem ostatecznie zapalić i silnik zaskoczył. Popłakałem się z radości, bo do zakładu było "tak blisko, a zarazem tak daleko"...jak w piosence o miłości.

     Podczas przejazdu płynęła transmisja Mszy św.! Na SOR podyktowałem nowo zatrudnionej...stan mojego zdrowia oraz przebieg obecnego schorzenia, a ona to szybko pisała. W oddziale trafiłem na to samo łóżko. Dodatkowo zabrałem smartfon i w środku nocy poprawiłem wczorajsze św. wiary (edytowane w pośpiechu z bezmiarem błędów). Tak się stało, że leżący obok był głuchy. Zobacz ile pomocy uzyskałem tylko w jednej godzinie.                                                     

     Nad ranem we włączonym smartfonie pojawił się Pan Jezus z Całunu, a Jego św. Oczy były rozpromienione. To jakby podziękowanie za zawierzenie Bogu Ojcu. W tym czasie płynęły piękne słowa modlitwy, jakby z mojego serca.

                                                        Jezus z Całunu 

      Jezus jest dla mnie, a ja dla Niego. On patrzy na mnie, a ja na Niego. To Jego miłość sprawiła moje oderwanie od tego życia z jednoczesnym odrzuceniem przez świat. Przypomniała się Oktawa Bożego Ciała, gdy nie odmówiłem niesiania baldachimu nad Monstrancją. Teraz jest odwrotnie. Szatan poniósł fiasko w swojej agresji ("operacja specjalna" na Ukrainie), bo sam zobaczysz jak jego zło zostanie zamienione w prawdziwe dobro (wiele świadectw wiary)...

                                                                                                                         APeeL