Na poczekalni wystąpiło zamieszanie i usłyszałem wyraźnie bełkotliwy głos pacjenta o nazwisku Szatan, który zniecierpliwiony wszedł do gabinetu, gdzie  pacjentka właśnie podawała mi kilka śliwek na dnie siatki!

     Och! to tylko sen!...po przebudzeniu myśl uciekła do „wdowiego grosza” i przypomniała się wczorajsza szarpanina z kobietami, odmowa przyjęcia grzybków. Na końcu babulinka wręczyła mi zwykłą herbatę!

    Niepotrzebnie szarpaliśmy się, bo ja koniecznie chciałem zachować „czystość”, ale w ten sposób zraniłem tą biedną wdowę! Przecież powinienem uchwycić jej ręce i potrzymać w swoich, a może nawet ucałować...w geście podzięki!

    Pan Jezus wiedział, że to jest dar serca, cząstka odjęta sobie...nie z nadmiaru lub okradania innych.

- Co mam zrobić z tą herbatą Panie?

- Przekaż innym...została na stole dla sprzątaczki.

    Nagle uprzytomniłem sobie, że wczoraj był u nas Pan Jezus (kolęda). „Panie Jezu! Ty byłeś u nas! Panie Jezu! Ty byłeś u nas! Panie Jezu...”...pojawiły się łzy w oczach, a jedna z nich spadła do wanny!

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.01.2015) w TVN 24 od samego rana żartują z kolędy, którą traktują jako przybycie księdza. Tak jest, gdy racjonalizm i ograniczenie umysłowe (mądrość ludzka) wykluczają Istnienie Boga i Jego błogosławieństwa przyniesionego do naszej siedziby przez namaszczonego sługę.   

    Z wielką mocą i radością jechałem do pracy, która jest wielkim darem Boga...wielkim darem! Radio gra, usta śpiewają, a serce woła: „Pan jest Dobry, Mądry i Prawy...Jezu! Jaką rolę wyznaczysz mi dzisiaj i co będę mówił w Twoim Imieniu”?

    Podczas przyjęć z radiowej dwójki płynie piosenka śpiewana przez zespół „Breakout”, a w serce trafiają słowa: „Gdybyś nie był jaki jesteś. Zechciał tak jak nie chcesz” („Gdybyś kochał hej”). To recepta na świętość, bo stajesz się takim jakim chcesz być i robisz z radością to, co nie lubisz.

    Staram się jak mogę daję, radzę, pocieszam, zalecam, podnoszę na duchu, nikomu nie odmawiam i nic nie przyjmuję...! 

   Dzisiaj żona przyniosła wizerunek Jezusa Miłosiernego, który zamówiłem u malarki...jest „jeszcze ciepły”, a w moich oczach pojawiły się łzy. Padłem na kolana i zawołałem:

    „Pani Jezu! Dla Ciebie chcę być mały. Nic nie pragnę...proszę Cię Jezu daj tym z którymi rozmawiam Twoje Światło, a mnie radź, co mam czynić, wypowiadaj przeze mnie słowa pocieszenia, aby wielu ukoić w cierpieniu”.                                                                                            APEL