W śnie uczestniczyłem w skomplikowanym zabiegu neurochirurgicznym u młodej dziewczyny ze schorzeniem kręgosłupa. Ile niepokoju ma każdy operator, szczególnie, gdy asystenci zamiast sprawnie współdziałać wykazują swoja nieudolność.

    Po przebudzeniu podziękowałem Bogu, że to tylko sen, a po przyśnięciu „usłyszałem” miły głos, który wymienił moje nazwisko i zalecił, abym nie zajmował się charakterami ludzi. To prawda, bo każdy z nas jest inny i powstał wg mądrości Boga Ojca, a to sprawia, że mamy różny wygląd, kolor skóry, wady i losy.

    To zarazem zadanie dla każdego z nas, bo trzeba wykazać tolerancję wobec wszelkiej inności, a  wybrani mają dawać wzór postępowania!

    W tej chwili przypomniały się myśli, które napłynęły do mnie w nocy, po przebudzeniu:  „Jezu zbaw mnie! Jezu zbaw mnie". Kto mi pomaga w takim zawołaniu?

   Ciężko, ciężko w pracy...najtrudniej z  d a r a m i! Część ludzi jest już w trudnej sytuacji (schab 30 tys., a renta ok.100 tys.) i ci ludzie nie upierają się w obdarowywaniu mnie, a nawet odbieram ich wewnętrzne podziękowanie za moją bezinteresowność.

    Nikomu nie odmawiam. Babulinka w koszuli szytej własnoręcznie!...nie do wiary! Gra flet peruwiański. Myśl pobiegła do Corteza, Azteków, początku XVI w. i do nawra­cania: czy Pan Jezus nosił miecz?...czy chciałby takiego szerzenia wiary ?

   Pacjentce opowiadam o Jego ujęciu, niezrozumieniu do końca przez uczniów, dopiero zesłanie Ducha Św. wszystko wyjaśniło...mówię też o o. Pio. Wiem, że ta pani jest niewierząca i widzę jej zdziwienie, ale daję to świadectwo wiary...ot tak!

   Jeszcze bój z przyniesionym koniakiem...wygrany! Koniec, zalała mnie dobra energia...radosne zmęczenie typu Jezusowego, które sprawiła niesiona pomoc

    W przerwie na obiad, bo mam dyżur stałem się lekki w środku i nie czułem zmęczenia z jakąś pełnią w sercu. „Dziękuję Ci Panie Jezu...Dziękuję Ci Panie Jezu! Panie daj Swoje Światło koledze, który odwraca się ode mnie”.

   Dyżur w pogotowiu. Kolega odmawia wyjazdu, a mnie coś pcha do czekających na pomoc...chciałem jechać za niego, ale słuchawkę  odłożono. Po kilku godzinach ponowne wezwano karetkę i trafiłem na dwójkę dzieci z ciężkim przebiegiem odry.

   Niemowlę miało dziecięce porażenie mózgowe, a to niebezpieczne dla jego życia. Całym sercem jestem z przestraszoną  matką, zabrałem ich do CZD, gdzie przyjęto.

    W telewizji rumuński premier mówi: „przyjaciele nie zapomnimy wam nigdy tej pomocy", a ja płaczę, bo jesteśmy jedną wielką rodziną! Dzisiaj wiem, że wszyscy posiadamy tą „sama krew”, bo mamy jednego Stworzyciela!

    „Panie! mój Jezu! Ty w zgiełku nagle się pojawiasz lub jak sygnaturka przerywasz ciszę i jesteśmy razem”...                                                                                                                                         APEL