Sprawnie szły przygotowania do nabożeństwa porannego, a w sercu miałem poczucie dobrego dnia. „Jezu! Jezu mój!" Dokładnie o 7.00 znalazłem się pod kościołem dziękując Panu Jezusowi! Można powiedzieć, ze prowadzi mnie Anioł Stróż, który idzie przed nami do Eucharystii.
Z serca wyrwało się wołanie: "Tato! Tatusiu! Ojcze najświętszy! Dziękuję Ci za chwile dobre i złe, a nawet za każdą chwilkę życia oraz próby w których mam rosnąć! Dziękuję Tato także za stworzenie świata, za to że bez Twojego Światła nie można ujrzeć Twojego Dzieła! Taka jest ludzka nędza!"
Skąd taka intencja? W gabinecie babcia przeczytała mi słowa Matko Bożej Pokoju z Medziugorie w których prosiła o przyciąganie do Boga, bo świat jest jest w odwrocie od wiary. Łzy zalały oczy...
W czytaniu będzie przekaz proroka Jeremiasza (Jr 18,18-20) o uknutym przez niegodziwych zamachu na niego. Tak było i będzie.
W tej samej sprawie psalmista wołał (Ps 31,5-6.15-16):
"Wybaw mnie, Panie, w miłosierdziu swoim (...)
Gromadzą się przeciw mnie, zamierzając odebrać mi życie.
Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie, i mówię: „Ty jesteś moim Bogiem”.
W Twoim ręku są moje losy, wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców."
W tym czasie Pan Jezus przekazał uczniom (Ewangelia: Mt 20,17-28), że: "Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie (...).
Przepisuję to, a przede mną leży zdjęcie księdza Jerzego oraz jego matki (Tygodnik "Solidarność"). Sam zobacz, co mówiła...
APeeL