Właśnie wypadła mi „wolna sobota” i w przychodni jest nawał chorych z malutkimi dziećmi włącznie. Zgłoszono też zgon dwóch pacjentów. Dziwne, bo po przybyciu nie było żadnego chorego, ale napłynęło, że „zwołamy chorych i będziesz nękany”.
Tak się stało, bo w pewnym momencie przyjęć zostałem wyprowadzony z równowagi i ostatnią matkę z dzieckiem odesłałem do pogotowia (nie przyjąłem ich)! Oto właśnie chodziło demonowi (straciłem radość z pomagania).
Możesz wierzyć lub nie, ale trafiłem do zabudowań dworskich (walących się „czworaków”), gdzie zmarł mój pacjent...dobry człowiek. W rozmowach z nim widziałem jego pogodzenie się ze swoim losem. Ile pokory jest w niektórych ludziach prostych. Wystarczyło mu, że naczelnik wiedział o jego sytuacji.
Zmarła także opuszczona od dziecka, niepełnosprawna. Podczas wypisywania karty zgonu miałem pragnienie poproszenia o coś z jej pomieszczenia (”na pamiątkę”), ale pomyślałem, że mogę być zrozumiany opacznie.
W domu zajrzałem do „Za i przeciw” (07.01.1989), gdzie trafiłem na reportaż z Domu Opieki Społecznej im. B. Alberta (noclegowni dla bezdomnych kobiet), który mieścił się w W-wie przy ul. Jagiellońskiej 19
Muszę pojechać na imieniny ojca, ale poprosiłem Pana Jezusa o pomoc, bo nie chcę pić alkoholu i przy tej okazji grać z rodziną w pokera...chcę wrócić szybko do domu.
„Kto chce iść za Mną”...”proś w każdej sprawie” i w każdej chwilce. W szumie imienin modliłem się i dziękowałem Chrystusowi za dar bycia Jego sługą!
Zapaliłem świeczkę w intencji zmarłego męża siostry (Grzegorza Baczyńskiego), a zarazem zauważyłem, że nasza pamięć o bliskich jest ulotna. Tak się stało jak pragnąłem - wróciliśmy szybko do domu.
Jezu mój! Przez tyle lat nie wiedziałem, że Ty naprawdę jesteś i czekasz na mnie! Ty, Panie Stwórco wszystkiego zawsze byłeś ze mną i czekałeś na moje zawołanie!
Prawie północ, film, nagła scena erotyczna, a ja w musiałem opanować wzrok i wyłączyć telewizor. W tym czasie to naprawdę bardzo wiele! APEL