Jestem pełen zadziwienia moją przemianą od początku tego roku, bo nie robiłem żadnego postanowienia, ale wyraźnie widzę działanie wielokrotnego błogosławieństwa otrzymanego na przełomie 2014 / 2015.
Musisz przeczytać zapis z 01 stycznia, a zrozumiesz co się stało, bo napłynęło natchnienie uporządkowania zapisów oraz wskazanie jak mam prowadzić ich opracowywanie (mam mało czasu), a nikt nie może przekazać moich świadectw wiary z ukazaniem walki z nałogami (zespół dr Religi: poker + drinkerstwo).
Napłynęły też konkretne porady praktyczne oraz pomoc w odczytach intencji i ich ułożeniu oraz zapisaniu...naprawdę jestem zadziwiony tym prowadzeniem. Ponadto jestem powstrzymywany przed walką z kolegami z Izby Lekarskiej, którzy dalej łamią moje prawa. Bóg ich poskromi jak się w porę nie opamiętają
Teraz, gdy to opracowuję Pan Jezus mówi do s. Faustyny, że ważniejsze od modlitw jest posłuszeństwo Bogu czyli wykonywanie Jego Woli. Ja to wiem, ale człowiek normalny uważa, że Bóg pomaga w sytuacjach nadzwyczajnych. To błąd podsuwany przez szatana, że: została już tylko modlitwy.
Jest odwrotnie, bo wszystko trzeba zaczynać od modlitwy, ponieważ tajemnicą naszej skuteczności są prawidłowe decyzje od początku (jak na wojnie). Dam tylko trzy przykłady wsłuchiwanie się w delikatne natchnienia z poddaniem się prowadzeniu przez Boga.
1) Dzisiaj poszedłem na Mszę św. o 6.30...mimo trzech prób złego, abym pojechał samochodem, bo w czasie jazdy nie można się modlić (opisałem to wczoraj). To są rady dla poszukujących drogi, bo np. racjonaliści i psychiatrzy nie uznają natchnień!
2) W środę pojechałem na drugą Mszę św. a później trafiłem na przegląd techniczny samochodu...wprost na wolne stanowisko, bo rejestracja kończy się w sobotę.
3) Jutro pojadę na dodatkową Mszę św., a to sprawi, że zauważę brak jednego światła postojowego, a wyjeżdżamy. Bardzo trudne jest dojście do żarówek, ale udało się naprawić. Wyobraź sobie, że zatrzymuje cię policja i musisz uczynić to przy nich, aby jechać! Wystarczy zwykłe podenerwowanie, aby stracić radość z przejazdu.
Na Mszy św. nic nie docierało, ale popłakałem się podczas modlitwy Pana Jezusa do Boga o rozmnożenie pokarmu (chleba i ryb) dla niezliczonych rzesz. Łzy popłynęły na ławkę...nawet teraz, gdy to zapisuję wstrząs przepływa przez ciało.
Ile w moim działaniu jest pomocy dusz czyśćcowych, a nawet świętych, bo w pracy na Niwie Pańskiej też się wzajemnie wspieramy. Niby przypadkowo w moich zapisach mam słowa s. Faustyny, która pisze: „(...) zostałam porwana w bliskość Jezusa (...) a duch mój został napełniony wielkim szczęściem (...) głębia pokoju i odpocznienia zalała duszę moją (...)".
Pan Jezus pochylił się ku niej i rzekł z łaskawością;
- Czego pragniesz córko moja?
- Pragnę chwały i czci dla Miłosierdzia Twojego (...).
- Czego jeszcze pragniesz? (...)
- Jezu! Błogosław tym wszystkim, którzy są zgromadzeni dla oddania Ci czci, nieskończonemu miłosierdziu Twemu.
"Jezus zakreślił ręka znak krzyża świętego. Błogosławieństwo to odbiło się na duszach blaskiem światła. Duch mój zatonął w Jego Miłości. Czuję jakobym się rozpłynęła w Bogu i znikła w Nim (...) Głęboki spokój zalewał duszę moją i udzieliło się umysłowi mojemu dziwne zrozumienie wielu rzeczy, które przedtem były mi niezrozumiale".
Ja tak samo przeżywam nadprzyrodzoną łączność z Panem Jezusem i też proszę za innych. Ludzie wstydzą się takich pragnień, a nie wystarczy tylko wołać: „Panie! Panie!"... APEL
Wejść na stronę 4.5 tys. / 2015