Na rogu ulicy spotkałem dwie starsze pacjentki, które zapytałem dlaczego straszą kożuchami i prowokacyjnie powiedziałem, że „Panu Bogu nie udała się starość i choroby”, co potwierdziły.

- Nie poprawiajcie Mądrości Bożej, bo dzięki chorobom wielu ludzi ma zatrudnienie, a starość wskazuje, abyśmy nie pokładali ufności w ciele fizycznym. To larwa z której w momencie śmierci ma wylecieć piękny motyl czyli święta dusza, bo taką otrzymujemy w momencie poczęcia.

- A jaka ma być ta śmierć? O jaką trzeba prosić? Na pewno powiecie, że o nagłą i żeby nie leżeć. Trzeba wymodlić śmierć dobrą z przyjęciem Pana Jezusa oraz godną, aby nie narobić kłopotów sobie i innym (nagły zgon na weselu, wycieczce lub w obcym mieszkaniu).

    Rozmowa zeszła na św. Jehowy. Kiedyś dyskutowałem z nimi 4 godziny i nie wiedziałem, gdzie jest różnica. Przed snem poprosiłem Boga o wyjaśnienie, które nadeszło w środku nocy: u nich Jezus jest tylko człowiekiem, nie ma Ducha Świętego, nie mamy duszy, po śmierci zmartwychwstanie tylko określona grupa, niepotrzebny jest Kościół Święty, kapłani, Eucharystia, Matka Boża i święci.

    Panie zaprosiłem na codzienną Mszę św. zaznaczając, że zostały „wzięte z rogu ulicy”. Podziękowały za poradę duchową.

    W drodze na Mszę św. wieczorną ustnie odmawiałem koronkę do miłosierdzia, bo moje serce było puste aż do konsekracji. Rozpraszali spóźniający się, a powinnyśmy w pokoju oczekiwać na wejście Pana Jezusa. Jedna z pań zrobiła łaskę Bogu i przybyła na Msze św. po czytaniach i podeszła później do Komunii św.

    „Anna (...) smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona”. Wylała swoją duszę przed Panem „(...) z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy”, ponieważ pragnęła dziecka. Wyprosiła i urodziła syna Samuela, którego ofiarowała Bogu”.  1 Sm 1, 9-20

    Podczas konsekracji chwyciłem twarz w dłonie, bo napłynął wstręt do grzechów...wkoło powtarzałem: „przepraszam, przepraszam...”. Nasze ciało ciągnie ziemia z wszelkimi pokusami, a dusza pragnienie świętości. Może to zilustrować częściowo rozerwana św. Hostia, a te ciała powinny być zjednane.

    Przypomniało się czytanie w nocy*, gdzie Pan Jezus wskazał na własną duszę z którą nie rozmawiamy! Nigdy nie pytamy o prawdy niebieskie, a dusza może nam wyjaśnić wszystko, ponieważ posiada Światło, Poznanie, Wiedzę i Mądrość...

    My żyjemy w zgiełku spraw przyziemnych i często zabijamy tą Boską cześć naszego ciała. Powinniśmy prowadzić rozmowy z duszą...jak czynili to pustelnicy, świeci chorzy i oczekujący na męczeństwo. 

    Komunia św. „pływała” w ustach, a to znak przeżyć duchowych i pokoju. Wracałem w uniesieniu i pełen zadziwienia pytałem: „czy moja dusza ma imię? jak jesteśmy zapisani po stronie wiecznej”?

    Na ten święty czas diabeł postawił na mojej drodze kolegę, który wyszedł na spacer czyli na spotkanie ze mną, panie tkwiące od wojny w oknach (jak psychiatrzy nazywają taką chorobę?), pijanych składających sobie życzenia noworoczne oraz parę wielkich ludzi migdalących się na chodniku. Cztery razy musiałem zmieniać trasę!

    Podczas wejścia do domu śpiewałem rozradowany, a pokój zalewał serce, bo nigdy nie wpadłbym na pomysł rozmawiania z własną duszą. To dopiero pierwszy krok...  APEL

*”Poemat Boga-Człowieka” Ks. pierwsza dział 24 Vox Domini 1998