Wczoraj w tv „Trwam” oglądałem program:  „Objawienie Boże, jak je przyjąć”? Nie wiedziałem, że to będzie w ramach dzisiejszej intencji modlitewnej. W dyskusji wzięli udział misjonarze św. Rodziny: ks. prof. dr hab. Adam Sobczyk MSF, ks. dr Bogusław Jaworowski MSF.

    Zdziwiony słuchałem, że 95% ludzi uważa, że Bóg istnieje! Wg mnie taka ilość odrzuca Boga Osobowego. Nie chodzi tutaj o wierzących w „jakąś transcendencję” lub „wszechwiedzę” („chyba coś tam jest”!). 

   Z mojego doświadczenia wiem, że króluje niedowiarstwo, ironia i oraz małostkowość. Można powiedzieć, że jesteśmy jak głupie dzieci, które słyszą śpiew, a zatykają sobie uszy, grają im, a one nie tańczą...słyszą płacz, a chce im się śmiać!

    Właśnie pani Magdalena Środa w „Kropce nad i” poucza katolików, a rozmawiająca z nią Monika Olejnik stała się pokorną owieczką, a kojarzy się z redaktorką podłą i napastliwą.

     Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo od ołtarza płynie scena powołania proroka Samuela („Bóg wysłuchał”), który żył w XI wieku p.n.e. i posługiwał Panu pod okiem Helego. Po każdym zawołaniu Boga biegł do prawie niewidomego Helego, a ten po trzeciej próbie zalecił, aby odpowiedział: "Mów Panie, bo sługa Twój słucha". Samuel dorastał, a (...) Izraelici (...) poznali, że (...) stał się rzeczywiście prorokiem Pana. 1 Sm 3. 19-20

    Stałem pusty i zły aż do konsekracji. Nagle napłynęła bliskość Boga z pragnieniem padnięcia na kolana. Po przyjęciu św. Hostii bojowość ciała zastąpiło pragnienie przyjmowania cierpień. Wskazówka pomiędzy ciałem i duszą przesunęła się w kierunku świętości. Napłynęło poczucie rozłąki z bólem wygnania, a zarazem świadomość posiadania Ojca Prawdziwego i pewność spotkania Go po śmierci.

    Nie mogłem wyjść z kościoła, a w momencie jego opuszczania łzy zalały oczy: „Jezu! Panie jak miła jest świątynia Twoja! Zmiłuj się nade mną”. Duszę zalał smutek rozstania z Bogiem: „Najsłodszy Tatusiu! Dobry Panie! Jakże chciałbym paść do Twych Stóp! Jezu! pęknie mi serce z powodu rozłąki! Przyjmij to cierpienie”.

     Zapytasz. Jak objawia się kontakt z Bogiem w naszym ciele? Jak przebiega taka łączność? Pan przybywa nagle. Sam nie mogę tego wywołać. W okolicy serca pełnego rozpaczy pojawia się „ból”, który promieniuje na klatkę piersiową (jak w chorobie  wieńcowej, ale ma charakter duchowy), a łzy zalewają oczy. Bóg rzadko  zbliża się tak jawnie do duszy, a to największa łaska na ziemi.

    Wprost chce się krzyczeć: „zmiłuj się Panie, bo jesteśmy grzeszni. Ojcze mój! Tato! z tej niskości wołam do Ciebie. Usłysz głos wstawiającego się za braćmi, którzy nie wiedzą, co czynią. Ojcze! dziękuję Ci za wszystko”! To smutek rozłąki w którym Bóg także cierpi, bo miłość jest wzajemna. „Przyjdź Panie. Przyjdź, bo już czas”. W tym smutku rozrywającym serce pocieszyły mnie pięknie śpiewające ptaszki.  

    Wróciłem do ponownego słuchania tej audycji, ale nie powiedziano, że „róbta, co chceta” to zniewolenie, które jest pokazane na nieposłusznym dziecku, a w relacji z Bogiem oznacza odrzucenie Objawienia Boga Ojca. Przez całą dyskusję nie padła wzmianka o Bestii. Jak można pokonać przeszkody od złego, gdy nie wspomni się o jego taktyce.

    W domu dalej trwała łączność z Bogiem. Zapaliłem lampkę, a w ręku znalazł się Cudowny Obraz Boga Ojca. Pojawiło się zatroskanie duchowe o ten świat, bo została nas garstka.

    Na Mszy św. wieczornej ujrzałem zawołanie przez Boga. Właśnie płynie psalm: "Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę. / Z nadzieją czekałem na Pana (...) i wysłuchał mego wołania. (...) Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże m(...)”.  Ps 40

    Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wyrzucił wiele złych duchów. Mk 1, 29-39 Cuda to jeden ze znaków Objawienia Bożego.

      Na koniec audycji o „Objawieniu Bożym” prowadzący stwierdził, że to „burza mózgów”. Ja dodam, że z małym deszczem, bo nawet kropla wody nie spadła na kogoś, kto poszukuje Boga.

   Czekałem na zalecenie: przeżegnaj się i padnij na kolana przed kratką konfesjonału. Pan Bóg jest wszędzie, ale tylko na Mszy św. otrzymujemy Eucharystię...Cud Ostatni. Nie będzie już większego znaku Objawienia Bożego.                                                                                                  APEL