Po wczorajszej 13-godzinnej męce w przychodni padłem w sen o 21:00 do 5:30. Po wstaniu napłynęły słowa z pieśni do Pana Jezusa: "duszę moją weź, serce moje weź"...

     Przed nabożeństwem rozmawiałem z moją pacjentką, którą namówiłem na codziennej uczestnictwo w Mszy św.! Zważ, że na tyle lat zapraszania jest jedną z dwóch niewiast. Malutka, pokrzywiona przez skoliozę, pochylona z laską i dusznością.

     Na Mszy świętej o 6:30 moją dusze zalały błyski Światłości Bożej, a łzy oczy, gdy kapłan wyszedł z zakrystii i pocałował stół ofiarny. Z serca wyrwał się krzyk: "Jezu! Jezu! Ojcze Najświętszy dziękuję za takie urządzenie naszego życia duchowego!"

      To jest nieprzekazywalne, bo Pan daje nam za darmo Święty Chleb sprawiający życie wieczne duszy. Nikt nie może dać nam takiego na świecie...nawet najbliżsi, którzy życzą nam 100 lat! Kapłan wspomniał o tym, a dzisiaj Pan Jezus powie (Mt 4,4b) „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”.

      W samej Ewangelii (Mk 8,1-10) rozmnożył chleb i ryby dla około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił”. Jak ci przekazać te chwile w których dziękowałem za wszystko. - nawet kapłan mówił o tym Chlebie życia!

     Nie widać bogatych w kościele i pewnych swego...na spotkania z Panem Jezusem przybywa codziennie garstka tych samych wiernych...to „resztka Pana”.

   "Pan mym obrońcą czego mam się nękać!" 

                                                                                                                                           APeeL