Po przebudzeniu o 5:00 zacząłem wołać do Boga Ojca: "Tato! Tato! Tatusiu! To jeszcze jeden dzień dla Ciebie". Nie dziw się, bo nie chodzi tutaj o słowa, ale o krzyk duszy z powodu tęsknej miłości.
Nie zrozumie tego człowiek normalny lub nie mający łaski wiary. Kiedyś spotkałem się z mającym podobną łaskę...dziwił się, że wołam tak samo jak on. Przepływał ból rozłąki, a z serca wyrywało się wołanie typu litanii...jest taka do św. Stanisława Kostki, a nie ma do Ojca Najświętszego!
Wzrok zatrzymała ulotka ze słowami: „Słodka Nadziejo mojej duszy", a łzy zalały oczy. Zawsze koi odmawianie zawołań w modlitwie „Anioł Pański”, gdzie wołamy o obronę przez Matkę Najświętsza, a ja dodaję „pod Twą obronę Ojcze na niebie”…
Podczas przejazdu do kościoła zauważyłem czujność towarzyszy, bo zbliżają się wybory. Co ja mam do tego? Ile mam dywizji? Najświętszy Tata jest blisko cierpiących! Jakby na ten czas dzisiaj jest wspomnienie Męczenników Koreańskich.
Mój profesor św. Paweł wskaże na prymat miłości w naszym życiu (1 Kor 12,31-13,13), która nie „nie szuka swego (…) jest cierpliwa i łaskawa (…) wszystko znosi (…) nigdy nie ustaje (…)”. Z wiary, nadziei i miłości...największa jest miłość.
Wszystkie „nasze” zalety bez niej sprawiają, że stajemy się „jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”, bez niej stajemy się niczym i nic nie zyskujemy.
Dodam od siebie, że św. Paweł to mistyk mistyków, a tu ludzkość jako piramida kruchości. Mówię to od siebie, bo zjednany z Duchowym Ciałem Pana Jezusa staję się na chwilkę „świętym”...cóż z innymi?
Wyjaśnia to psalmista (Ps 33,2-5.12.22): „Szczęśliwy naród wybrany przez Pana (…) Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem (…) Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, według nadziei, którą pokładamy w Tobie”.
To wyjaśnia, że musimy zostać zawołani i wybrani inaczej nie możemy prowadzić życia „po Bożemu”. Wiem to, bo znam różnice człowieka ziemskiego i duchowego.
Właśnie Pan Jezus (Ewangelia: Łk 7,31-35) porównuje nas do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim (…)”. Tak też widzę siedzących na ławkach, gdy właśnie dzwony kościelne zapraszają nas na Mszę św.!
Jak mam opisać radość ze spotkania z Bogiem Ojcem, naszym Tatusiem? Jak? Jakim językiem? Jakże smutny jest Stwórca odtrącany przez grzeszników. Zrozum mnie, bo Stwórca jest naszym Bogiem Objawionym, którego pragnę uwielbiać w każdej chwilce mojego życia.
Zbawiciela też nie przyjmowano, a nawet usuwano z granic Jego działania (po wpędzeniu demonów w stado świń). Tak jest dotychczas...napłynął obraz narodu wybranego, który przez wieki czekał na przybycie Zbawiciela, a po spełnieniu Obietnicy Boga Ojca zamordował Go w dziki sposób…znany z mordów Polaków przez Ukraińców.
Piszę to, łzy zalewają oczy (znak Prawdy), a chore serce chce pęknąć. Najgorsze jest to, że ten naród trwa w odwróceniu…od naszego Jedynego Ojca, Stwórcy naszych dusz!
W czasie Eucharystii płynęła pieśń ze słowami: „On wie, co udręczenie. On wie, co smutku łzy”! Po zjednaniu z Panem Jezusem stałem się maleńki, pochylony, a serce znalazło się w Sercu Boga.
Popłynie praca, nawet chwilki przerwy, jeszcze dodatkowy dyżur w pogotowiu. O 15.00 w telewizji trafię na obrazy straszliwych zniszczeń po ulewie i huraganie na południu Francji (Marsylia). Wielkie dźwigi były łamane jak zapałki, a samochody płynęły ulicami.
Sam doznałem cierpienia, bo podczas spożywania rogala trzasnął mi ząb, w ręku miałem jego odłamek. Przepływał cały świat i jego kruchość...
Właśnie byłem u chłopczyka, który nadział się na kosę, trafiłem do 90-latki z zapaleniem płuc, musiałem zabrać do szpitala dziadka z dusznością astmatyczną przy płaczącej żonie...była też babuszka z migotaniem przedsionków, które ustąpiło.
Jednak największy ból pojawił się podczas badania 41-latka, który przez 21 lat cierpi z powodu niewydolności nerek (dializy oraz przeszczep, a po jego odrzuceniu, ponowne dializy). Ponadto miał niedrożność przewodu pokarmowego. Cały czas przebywa na granicy życia i śmierci.
Ponownie przepływał świat...zniszczonych samochodów i domów. Właśnie w w wypadku ginie kobieta. Nędza i kruchość wszystkiego! Wzrok zatrzymały skruszone betony...
APeeL