Tuż po wstaniu w sercu znalazły się ofiary zatopionego statku Costa Concordia. Za oknem zobaczyłem sąsiada, którego żonę potrącił ważniak...chodziła z trudem, a teraz marnieje w domu.

  Tak też stało się z niewidomym pacjentem, którego przewrócił cofający samochód policjanta...umar bedakł po złamaniu nogi (zakrzepica). Wichura sprawiła cofkę z Bałtyku i zostały zalane tereny nadbrzeżne.

    Kiedyś w centrum handlowym widziałem kartkę - prośbę, bo ktoś stracił wszystkie dokumenty. Przed wyjazdem do kina prosiłem św. Michała Archanioła o ochronę. W myślach miałem wpadek, a w głupi sposób mogłem stracić portfel, bo zapomniałem zamknąć kieszeń w przewieszonej kurtce.    

    Trafiłem na Mszę św. dla dzieci, bo przyjechał wnuczek, a to wykluczyło pełnię duchowego spotkania z Panem Jezusem (rozproszenia). 

    Intencja modlitewna kręciła się wokół losu, drogi życiowej i przebiegu różnych spraw...odczytałem ją błyskawicznie następnego poranka. W wielkim bólu odmawiałem moją modlitwę i właśnie w takim momencie poślizgnąłem się, bo właściciel sklepu nie posypał piaskiem chodnika. W tych dniach wielu starszych ludzi doznało ciężkich urazów.

    Przesuwały się osoby, którym złamano życie:

- właśnie ogłoszą wyrok dla sprawców stanu wojennego...powrócą ofiary i ich rodziny gnębione do dzisiaj. Wielu zostało uwięzionych, a później musiało emigrować

- zwalniani z pracy (upadki zakładów)

- pokażą sędziego wojskowego Mariusza Lewińskiego, któremu zrobiono sfingowany proces (rzekome malwersacje finansowe) i usunięto go z palestry...płakał przed kamerami. Podobny los spotkał senatora Piesiewicza, Leppera, rodzinę zamordowanego Olewnika i desperatów doprowadzanych do samobójstwa

-  zesłańcy na Syberię i do Kazachstanu czekający na powrót do ojczyzny, ale nasi nie spieszą się z pomaganiem (Niemcy w tym czasie rocznie ściągają 15-20 tys. swoich)

- ofiary zawalonej w dniu 26.01.2006 r. hali w Katowicach

- tracący majątki pod zastaw np. 20 tys. złotych  

- rodziny ofiar katastrofy w Smoleńsku...dręczone do dnia dzisiejszego, a premierowi nie może przejść przez gardło słowo "przepraszam"!

   Pomijając wojny, tsunami, trzęsienia ziemi wystarczy zwykłych spraw: zajście w ciążę z przypadkowym partnerem, wypadki drogowe bez winy własnej, zapożyczenie się bez możliwości spłacenia, choroba nowotworowa, nagła śmierć jedynego żywiciela rodziny, porzucanie przez współmałżonka, nieszczęśliwe wypadki. Sąsiad, wzięty hydraulik stracił dwa palce i nikt już nie wzywa go do wykonywania pracy.

  Jak Bóg pozwoli to opiszę przebieg zabójstwa duchowego, którego dokonano na mojej osobie...                                                                                                                                                        APEL