Niedziela Wielkiego Postu

      Wyszedłem do garażu, aby jechać na dyżur w pogotowiu, a z serca wyrwał się krzyk: "Tato! Tato! Tatusiu...bądź ze mną". To jest nieprzekazywalne, bo wynika z łaski wiary i Światłości Boga Ojca!

     Nie może tak zawołać "normalny" człowiek. Dopiero w świetle wiary ujrzysz łaskę pracy, szczególnie, gdy ją utracisz lub wówczas, gdy będziesz chciał pracować, a staniesz się niezdolny! Nawet teraz, gdy to zapisuję (1 marca o godzinie 20:00)...płaczę! To nie jest stan słabości, ale „dar łez”.

      Tak objawiają się błyski duchowej łączności ze światem nadprzyrodzonym z jednoczesnym małym światełkiem dziękczynienia Najświętszemu Bogu Ojcu, bo sam zmarnowałem sobie zdrowie i żałuję po czasie!

     Wróciłem pożegnać się z żoną i zabrać resztę pakunków. Ponieważ zgasiłem samochód...nie mogłem go zapalić, a schodzacy z dyżuru czekał na odjazd...do innego  pogotowia ("kolęda"). Nic nie dało piłowanie akumulatora, oczyściłem jedną świecę, brudny i spocony wpadłem do pogotowia.

     Później okaże się, że to było w ramach intencji...z taką namiastką cierpienia. Tam już czekało na mnie wezwanie do udaru mózgowego – czyli uszkodzenia mózgu - u starszej pani w miejscowości o nazwie „Boże”! Po drodze wzrok zatrzymywały figury Matki Zbawiciela, krzyże i figurki!

    Nie wiedziałem jeszcze, że to będzie dzień całkowitego wyczerpania ludzkich możliwości! Teraz przypomniała się wczorajsza Msza święta o 17:00, za ten dzień z pęknięciem świętej Hostii, co oznaczało czekające mnie cierpienie z pomocą Pana Jezusa ("My").

    Kierowcy powiedziałem o mojej łasce i zaleciłem, aby ujrzał znaki potrzebne do potwierdzenia odczytu dzisiejszej intencji. Zabieramy chorą, daleko do szpitala, a w drodze spotykamy reperujących samochody, samochód holowany, a drugi na lawecie! Później, gdy zacznie sypać śnieg - ten dzień okaże się tragicznym na naszych drogach.

     Teraz badam pacjenta z protezą stawu kolanowego, który upadł i zniszczył sobie drugie kolano - sprawny pod każdym innym względem. Trafiłem też chorego z zapaleniem płuc, który chodzi o kulach..,zaraziła go chora córka…zawiozłem go do szpitala.

     Cały czas trwało odmawianie zaległych modlitw. W biegu załatwiałem pacjentów z piciem kawy w karetce! W „Super expressie” będzie zdjęcie spalonych żywcem, a to było świadectwo dla kierowcy, który kręcił głową, ponieważ otrzymał zadziwiająco mocne dowody na odczyt intencji.

     Jeszcze zabieramy uszkodzonego...ofiarę ciężkiego wypadku sprzed dwóch lat , spotykamy wypadek podczas którego kierowca hamował przed przebiegającym psem i uderzył czołowo w nadjeżdżającego „Opla”! Nic nie mieliśmy do roboty. Ponowny udar u starszej pani.

    Przy trasie głównej grzebał w samochodzie znajomy naszego pacjenta. Znowu udar u babuszki, przyjęto ją w szpitalu. Po powrocie cała poczekalnia chorych. Dalej wyjazdy: napad spazmofilii, krwawienie o 16-latki w ciąży, którą zawieźliśmy do szpitala, jeszcze poród.

    Na koniec trafiliśmy na samochód, który wpadł na drzewie, ale już było pogotowie i policja. Nasza „R-ka” też miała wiele wyjazdów...

     Dopiero od 1:30 do 6:30 nastał pokój...

                                                                                                                        APeeL