Po przebudzeniu w nocy od 1.30 – 3.00 porządkowałem „papiery”. Teraz, gdy to przepisuję (14.09.2025) wiem, że to będzie trwało do śmierci. Zimno, brzydko, leje deszcz...jedziemy z żoną na Mszą św. o 7.00. W czytanym Słowie...
Prorok Ozeasz powie (Oz 6,1-6) wzywał z entuzjazmem: „Chodźcie, powróćmy do Pana! (…) Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię”.
Rozumiem to, bo podobnie „wołam”, ale przez internet, a ktoś wyraził to: „Chodźmy wszyscy do Jezusa. Chodźmy do Światła, które nie gaśnie”. Nie się nie zmieniła, a dzieli na przepaść czasu. Tak jest z powołanymi i wybranymi, ze mówimy jednym językiem.
Psalmista wołał od Boga Ojca (Ps 51,3-4.18-21): „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary”. Dodam, że w tym jest miłość do naszych prześladowców. A w tym czasie padną słowa jakiegoś grzesznika, bo nie sadzę, aby był nim psalmista: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość”.
Zdziwiony słuchałem Ewangelii (Łk 18,9-14), która potwierdziła odczyt wczorajszej intencji, a jej doznanie trwało jeszcze dzisiaj...chwilami serce rozrywało wczorajsze uniesienie, ponieważ doba duchowe nie trwa od - do! Chodziło o poniżającego się grzesznika i wyniosłego faryzeusza wskazującego na grzechy innych, na tle których on jest „święty”. Znamy to z naszego życia. A tu słowa Zbawiciela: „kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”...
Dobrze, że przybyłem na Mszę św. o 7.00, bo właśnie do kaplicy (jest lodówka) przywieziona zmarłą, którą znałem (choroba nowotworowa), pojechałem po kartę zgonu...tak syn uniknął kłopotów, a właśnie umówił się z urzędnikiem wypisałem.
Zobacz pomoc Boga Ojca: babcia wyzwolona z ciała (na pewno modliła się o dobra śmierć), nie sprawiła kłopotu rodzinie, syn był zadowolony, bo załatwi sprawę pochówku (umówił się z urzędnikiem), nie poniesie kosztów przewozu zwłok, a ja nagle zarobiłem. Nawet zaleciłem podwiązanie szczęki dolnej, bo późnej zwłoki mają otwarte usta.
Przed chwilką Szatan podsuwał mi żałowanie 5 zł na lampkę przed wizerunkiem Matki Zbawiciela. Jakże byłoby mi głupio! Zobacz naszą nędzę, a właściwie nieświadomość działania Szatana (jego sztuczek)...przecież nie mamy tutaj niczego, wszystko należy do Boga Ojca. Serce zalała radość, kupiłem kwiaty dla żony oraz róże pod krzyż Zbawiciela!
W ramach tej intencji samochód po małym wgnieceniu karoserii został naprawiony i pomalowany bez zapłaty, bo zakład prowadzi znajomy kierowca z pogotowia...nawet podziękował za kawę i koniak, bo „nie używa”. Człowiek normalny nie ujrzy obdarowania od Boga Ojca. Tylko my nie okazujemy wdzięczności za wszystko. Widzimy nasz spryt, szczęście z powiedzeniem, że „udało się” dzięki znajomości. Nawet pomaga takim Przeciwnik Boga Ojca, aby utrzymać ich w tym poczuciu.
Jeszcze dojdzie radość ze sprzątania przy krzyżu oraz obok bloku mieszkalnego. Można powiedzieć, że „radością moją jest Pan, to Jego pragnie dusza ma”. Ktoś to ułożył, chyba z moją łaską, bo jest nas wielu, nie znamy się, ale wszyscy mówimy „tym samym językiem” (duchowym). Nawet na wszystkim zyskał syn, któremu nalałem benzyny, bo jechał do teatru. Dalej porządkowałem bałagan, tak wiele pracy, a czas tak szybko płynie…
W tym czasie towarzysze z SLD pragną fałszywej odnowy: zmiany nazwy (szyldu) swojej partii. Pan ukazuje nam odnowę w świecie fizycznym odpowiednikiem w świecie duchowym. Na szczycie tej odnowy jest nawrócenie do Boga Ojca. Bardzo boleję nad staruszkami, także z mojego środowiska lekarskiego, którzy do końca tkwią w bagnie...tak jak grzebiący do końca w śmietnikach.
APeeL