Trwał dyżur w pogotowiu, a ja nie uchroniłem się przed uderzeniem Szatana i to w tak świętym czasie. Wcześniej zawiozłem żonie pieniądze za badanie kierowców, ale miałem podsunięta pokusę („dobro”),
Zły skusił mnie odwdzięczeniem się odchodzącemu sanitariuszowi, który pomógł mi wcześniej! Wymieniłem koniak na dobrą wódkę, a przecież to piątek i dyżur. Jak wielkie próby są z nieba...dlatego rano miałem światełko ostrzegawcze nawet czekałem na pomoc! Właśnie był wyjazd, ale wcześniej spróbowałem alkohol.
To był początek wielkiego upadku, upicia się po kupieniu drugiej butelki alkoholu, po którą pojechałem pijany swoim samochodem. W pokoju sanitariuszy zostawiłem fartuch z pieczątką, który wrzuciłem do worka z pościelą.
Straciłem pieniądze, sprawiłem rozpacz żony, a serce zalał strach o utratę pracy. Wieczorem poszliśmy do pogotowia, ale pieczątki nie odnalazłem!
Przespałem całą dobę, opuściłem Mszę św.! Jednak w momencie budzenia się wołałem do Boga Ojca o przebaczenie. Im wyżej wejdziesz na drabinę do Królestwa Bożego tym bardziej zranisz się podczas sromotnego upadku. Zobacz naszą nędzę, a szczególnie moją, ponieważ wiem, że mam Boga Ojca i tak wielką łaskę wiary. Jak wielką przykrość sprawiłem Stwórcy mojej duszy!
Zważ, że był to dzień przed jutrzejszym nabożeństwem 40-godzinnym, a moją łaską jest mistyka Eucharystyczna. To 3 dni z adoracją Monstrancji od rana do wieczora (40 godzin)...rozpoczynające Popielcem Wielki Post.
APeeL