Kapłan mówi z mszy radiowej; „módlmy się, aby ludzie, którzy doznali krzywd przebaczyli”. To powtórzy się jeszcze raz po otwarciu „Poematu Boga-Człowieka” M. Valtorty. Ta pisarka Pana Jezusa została uderzona łomem w plecy i z czasem była bezwładna.

   Na mszy niezbyt docierały czytania, bo myślami byłem z moimi sprawami. Serce zalane rozgoryczeniem, bo przyjąłem i ofiarowałem cierpienie (wielka łaska), a teraz tą ofiarę niszczę wracając do „walki o swoje”. Walka o coś, co czynimy dla siebie nie ma żadnej wartości u Boga.

   To jest bardzo proste, ponieważ tak czyni każdy człowiek. Jaką wartość w sensie wynagrodzenia grzechów innych ma dochodzenie prawdy...w złości, bez modlitwy, niechęci do krzywdzących. Ile jest namówionych do grzechu przez ogarniętych pragnieniem czynienia zła! Ilu namówiono do machlojek przy sadystycznym wyżywaniu się na Krzysztofie Olewniku.

   Państwo nie potrafi poradzić sobie z garstką zwyrodnialców najwyższej kategorii...tacy ludzie sieją straszliwe zgorszenie. To tylko wierzchołek góry lodowej. Szaleńcy nie wiedzą, że ich szefem jest Szatan; wróg człowieka. Oni dręczą dla pokazania swojej władzy.

    Właśnie zwolniono  Gawronika, który zdradził działanie tych ludzi. Za podatki siedział 5 lat w izolatce bez możliwości komunikowania się ze światem (rodziną). Wiedzieli, że rozpadnie się jego rodzina. Właśnie o to chodzi. Nie wystarczy sama kara, ale wiele innych udręk może zabić! Ogarnij cały  świat ludzi rozgoryczonych doznanymi krzywdami.

     Zapamiętaj raz na zawsze, że sam sobie nie poradzisz. Ja wiem, że mam Przeciwnika, bo należę do Boga. Ty nie wiesz i nie wierzysz, że Szatan istnieje, a to rzeczywistość choć niewidzialna. Dodatkowo na czole zrobiłem znak krzyża, ale Zły odszedł dopiero po przyjęciu Ciała Zbawiciela.

    Zapytasz; „jak to odszedł? Szatan odszedł”? Jeżeli uważasz, że świat to tylko to, co widzisz to jeszcze nie czas na takie pytania. Musisz wszystko zobaczyć „oczami Boga”. Nie może ktoś z ulicy wejść na konferencję naukową i zadawać pytania, bo nie dopuszczą. Nie może ktoś z zebrania naukowego np. psychiatrów wejść na dysputę teologów  o duchowości i wskoczyć na trybunę, bo się ośmieszy.

    Dzień dopiero wstaje, a ja już spotkałem się z Panem Jezusem i z Nim w sercu wróciłem do domu. Tak nam teraz dobrze w ciszy. Ta cisza jest wielką łaską przynoszącą  ukojenie duszy.

   15.00 Proboszcz miał odmówić z niewiastami koronkę do Miłosierdzia Bożego, a ja zabrałem go w mojej sprawie i nic nie załatwiliśmy. On wrócił podenerwowany, a ja rozgoryczony. Znowu zostałem oszukany przez Szatana. Kobiety czekały na wspólną modlitwę w intencji ofiar trzęsienia ziemi...przykro i smutno.   

    Zdruzgotany w duszy idę na Mszę św. wieczorną, a serce zalane sytuacją dusz podobnych do mnie; „nikt cię nie zrozumie, nikt nie pojmie...tylko z Panem jest dobrze”.

   Teraz widzę, że w czytaniach 1 Sm 15, 16-23, które nie docierały rano (zapis wydarzeń z dziejów narodu wybranego)...w tych czytaniach Pan mówił wyraźnie do mnie, bo chodzi o wypełnianie Jego Woli.

    "Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo (...) uległość. (...) Opór bowiem jest jak grzech (...), a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa (...)".

   To prawda. Pan wyjaśnia to w Ps 50(49): "Kto składa ofiarę dziękczynną, ten cześć Mi oddaje, a tym, którzy postępują uczciwie, ukażę Boże zbawienie".

    Poczucie opuszczenia będzie trwało cały dzień i ujrzę to dopiero na mszy porannej, gdy w bólu będę wołał za rozgoryczonych. Pan ukaże mi rozgoryczenie ofiar trzęsienia ziemi. Nic nie masz, a pomoc nie dociera. Obok ciebie umiera bliska sercu osoba, a ratunku nie widać. Właśnie dokonują amputacji u dziecka...bez znieczulenia!

    Cóż oznacza cierpienie twoje czy moje. Pan Bóg to wszystko widzi i rachunek będzie wystawiony...                                                                                                                                                       APEL