Dzień Babci.

     4.00...zimno, wiatr, prószy śnieg. Dzisiaj jest dzień moich zmarłych babć oraz nabożeństwo za duszę teścia. Rano do kościoła przychodzi mała grupka wyznawców. Uśmiechamy się smutno, bo zawsze ich liczę i proszę, aby nie umierali. Dzisiaj Pan Jezus powołuje Apostołów.

     Stoję nieobecny, bo zły atakuje rozmyślaniami. Przepraszam teścia za moją niewdzięczność (przyjął mnie pod swój dach) i za niestosowne zachowanie. Przepłynęło jego ciężkie życie: bieda, tułaczka, walka w obronie ojczyzny i późniejsza opieka „władzy ludowej”. Przekazałem go Matce Najświętszej, a ciepło zalało serce.

    Po Komunii św. w jego intencji długo trwała słodycz. Od niego zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. Później spotkały się nasze oczy (zdjęcie)...przyjął moje przeproszenie, bo patrzył długo i czule.

   Wieczorem poszedłem na ponowną Mszę św. za moje babcie i poprosiłem Matkę Najświętszą o wstawiennictwo u Pana Jezusa, aby ich grzechy zostały przelane na mnie. Przy jednej wychowywałem się...nawet dała mi kącik za szafą. Drugą widziałem tylko raz i czuję, że była „bardziej duchowa”. Komunia św. z wielką łagodnością przepłynęła do duszy, a rozproszone serce skuliło się.

   W normalnych rodzinach babcia jest tą osobą, która przytula, bardziej rozumie od matki, bo jest w niej mniej emocji, doświadczenie i perspektywa „wychowawcza”.

   Ja jestem na zesłaniu, daleko od Boga...taką „sierotą duchową”, której nic nie da przytulenie przez śmiertelnika. Przypomina się zdanie ze starego zapisu: „Nie martwi mnie uciekający czas, bo to skraca oczekiwanie na powrót do Boga”.

    Następnego ranka Pan przybył, aby mnie pocieszyć. Opiszę ten moment. Zawsze po przebudzeniu człowiek jest słaby, wątpiący, a dzisiaj wyjeżdżamy. Przy garażu z serca wyrywa się: „pobłogosław Jezu drogi tych, co serce Twe kochają”.

    W kilka sekund moja dusza została odmieniona: poczułem się bezpiecznie i wiem, że mamy jechać. To tak jak przyjście taty do dziecka. Niczego wówczas nie pragniesz i niczego się  nie boisz. Obecność Boga Ojca sprawiła wielką radość serca.

   W centrum handlowym przypomniała się piosenka „przytul mnie”, a w sercu dzieci ulicy (90 milionów na świecie), w domach dziecka, sieroty, ofiary trzęsienia ziemi na Haiti. Przede mną ojciec przytula dzieciątko, które płacze. Patrzą dzieci zostawione z opiekunką na czas zakupów. Przytulała się wystraszona urazem kręgosłupa żona.

   Koniec. Intencja jasna, a przeżycia znane każdemu. W TV „Trwam” trafiłem na obraz Pana Jezusa umierającego na krzyżu przytulanego przez Boga Ojca.                                             APEL