Praca, jak praca...dzień zwykłego nawału chorych i ludzkich spraw. Może się coś zmieni, bo napisałem do dyrekcji o ustalenia zakresu moich czynności i obowiązków (określenia rejonu działania): za co odpowiadam jako lekarz i za co mam płacone?

    W głębi serca uważam, że odpowiedzialni za moją pracę powinni ustalić to sami...bez moich żądań. Nawet przyśnił się przyszły rejon mojego działania...wyznaczone ulice, raczej w starej części miasta.

    W środku nawału pracy zgłosiła się pacjentka z napadem astmy. Ona bardzo cierpi od szeregu lat. To krzyż dla niej i dla mnie. Wcześniej miała ciężkie napady astmy nocnej. Może narzekasz na swój los to wyobraź sobie, że zawsze idziesz spać z lękiem, budzisz się, tracisz przytomność, a w odczuciu umierasz! Wówczas przybiega pielęgniarka mieszkająca obok i podaje zastrzyk ratujący życie...

    Dzisiaj zgłosiła się, ponieważ duszność nie ustąpiła po zwykłym zastrzyku, nie może iść do szpitala. W domu jest dwójka małych dzieci, a na dodatek mężowi coś pękło w oku i musi jechać do oddziału okulistycznego, ponieważ nie widzi na to oko.

    Dzisiaj sam jestem chory...choroba głupia i śmieszna (ropne zapalenie napletka i żołędzi). Masz część ciała i do tego grzeszną, a nie wiesz, że możesz z tego powodu bardzo cierpieć. Jako lekarz robiłem na sobie eksperymenty...dopiero specjalista zalecił prostą maść. Zaczyna być dobrze.

   To przykre cierpienie przekazałem w intencji wszystkich, którzy cierpią podobnie i mają cewniki po operacji gruczolaka prostaty, zapalenia pęcherza, zatrzymanie moczu, zwężenie cewki, itd.

   Na dodatek mam dyżur w pomocy doraźnej i szczęście do pracy, bo już jedziemy do nieprzytomnej kobiety, a ja wołam: „Panie Jezu, Boże Pocieszenia, proszę Cię bardzo pociesz tą pacjentkę. Proszę Cię i błagam pociesz ją. Proszę Cię. Błagam. Pociesz ją”.

   W „Przewodniku katolickim" ksiądz opisuje wizytę u ciężko chorego w szpitalu, który powiedział, aby przyszedł później, gdy będzie się czuł lepiej. Chory zmarł po reanimacji jeszcze tej, a ksiądz miał do siebie żal, że zbyt mało nalegał.

   Tak, bo to „bój nasz ostatni”, a szatan dobrze wie jaką wartość ma każda dusza. Wie też, że każdy ma wolną wolę (Bóg nie może nikogo zmusić szczególnie w tej sprawie), a łaski wiary nie można podać w kroplówce.

 Zbyt mało czynimy w tej sprawie. Później słyszymy, że "zmarły został zaopatrzony Sakramentem"...najpierw zmarł, a później otrzymał namaszczenie!                                         APEL