W niedzielę rano mam potrzebę słuchania transmisji radiowej nabożeństwa...w tym czasie jeszcze nie wróciłem w pełni do Kościoła świętego i nie miałem świadomości, że opuszczenie Mszy św. to grzech ciężki.
W takich momentach zły podsuwał „dobro” zamiast uczestnictwa osobistego w Mszy św. Wcześniej nagrywałem nabożeństwo na magnetofon, ale to już inna energia, bo teraz Msza św. trwa, a ja odbieram ją na żywo...wprost jestem w danym kościele.
Jeżeli będziesz chciał wrócić do Boga to omiń podobne poszukiwania, bo wówczas trafisz na dobrze zorganizowany atak, a nie będziesz miał siły bez Eucharystii. Tak jest też w czasie modlitwy, bo jesteśmy rozpraszani, odciągani...napływają różne natchnienia, ktoś zadzwoni albo będzie miał pilną sprawę!
Właśnie żona przypomina, że śniadanie jest gotowe i grozi, że w przyszłości nie będzie robiła! Dołóż do tego kieliszek alkoholu i gość jest załatwiony. Jeżeli jesteś w podobnej fazie to omiń tą okrężną i wyboistą drogę...przystąp do Sakramentu Pojednania, a moc uzyskasz w Eucharystii.
Możesz wybrać drogę pośrednią, a tak stało się ze mną...zgłoś się najpierw do Matki Jezusa, Matki Miłosierdzia. Ona przekaże ciebie Swojemu Synowi i przestaniesz bać się swoich grzechów, słabości i ponownych upadków.
Jeżeli wcześniej prowadziłeś normalne życie to zdziwisz się, że całkiem inaczej widziałeś ten świat, miałeś inną hierarchię wartości, nie interesowałeś się sensem cierpienia i celem swojego życia w którym śmierć oznaczała koniec, a to powrót do Boga Ojca!
Przypomniały się kontakty z dwoma starszymi kobietami.
- Ja nie zwalniam pani ze względu na stan zdrowia...z uczestnictwa w niedzielnej Mszy św.!
- Tak, ale 8 przejazdów do kościoła + taca = 4000 zł!
Druga, prawie umierająca babcia, którą zabierałem do szpitala krzyknęła z karetki do córki: podaj mi książeczkę i różaniec! Tam była piękna litania do Miłosierdzia Bożego... APEL