Szatan jako upadły Archanioł i nadal jako „władca” tego świata ma dostęp do różnych tajemnic duchowych. Od początku wiedział wszystko o mnie, a ja "żyłem" i mogłem zginąć nie wiedząc nic o zadaniu jakie przygotował dla mnie Bóg.
To wielka tragedia wszelkich dyktatorów, którzy negują istnienie szatana! Jak kończą? Przeważnie giną od swoich. W tamtym czasie, gdy budziłem się z czarnego snu atakował mnie na różne sposoby (popędy, używki, hazard), a także makabrycznymi snami...
Oto ujrzałem mojego pacjenta padającego z wysokości na tył głowy (skręcenie karku). Podbiegłem do leżącego na ziemi, a ten z trudem otworzył oczy i powiedział, że żyje. Obudziłem się z krzykiem, a takim „wyjściom z ciała” towarzyszył priapizmu. W mojej łasce to wielka udręka psycho-fizyczna.
Dodatkowo złapałem przeciągające się zapalenie bakteryjne napletka i żołędzi. To głupstwo, ale jako lekarz nie wiem co począć i do kogo się zgłosić o pomoc, bo normalnie wstydzę się.
W przychodni mieliśmy stołówkę dla chorych z oddziału i za parę groszy człowiek mógł się posilić. To wielka łaska. W oczekiwaniu na obiad w smutku zawołałem: „Panie cóż dla Ciebie znaczy taka błaha sprawa?”
Nie chodziło o moje cierpienie, ale o to, że ból i pieczenie utrudniały chodzenie. Nie mogłem spokojnie i z uśmiechem załatwiać chorych. Podczas powrotu do gabinetu spotkany na schodach kolega zalecił mi okłady z 3 % kwasu bornego.
Pan Jezus ponownie mi pomaga, bo opracowuję tą intencję po 25 latach, a właśnie mam podobną infekcję układu moczowego. Ja pomagam Jezusowi w zbawianiu, w Jego niesieniu ciężkiego krzyża o nazwie bezbożność, a Pan przejął moje sprawy życiowe... APEL