W śnie brałem udział w bitwie, gdzie strzelano i były 4 trupy kobiet. To ewidentny sen „do przodu” dotyczący podziału majątku. Trzy siostry i bratanica czują się pokrzywdzone, bo nie chciałem 30 tys. zł, a do podziału są dwa domy w rynku, dwa place budowlane, dwie przybudówki i warsztat!

    Ile ludzkich tragedii niesie majątek. Matka z serca zapisze dom, a córka wyrzuca ją na bruk lub umieszcza w domu opieki. Ile niesnasek jest przy dzieleniu dóbr doczesnych. Zaborczość, chciwość, podstęp, nienawiść aż do zbrodni...to arsenał szatana.

    W "Fakcie" płacze babcia, którą okradł wnuczek z kolegą. Syn spalił mieszkanie ojca. Zakochany przepisał mieszkanie na konkubinę, a ta wystawiła jego rzeczy za drzwi. Ogarnij rozpacz oszukanych pożyczkami pod zastaw domów. Jeszcze dłużnicy banków (700 tys.), którzy zakupili mieszkania we frankach. Wartość takich lokali jest niższa od długu.   

    W kilka minut przełamałem wahanie i poszedłem na ostatnią Mszy św., a to sprawiło, że w wielkim bólu odmawiałem modlitwę „za złapanych w sidła szatana”. Cóż zyskałbym „śpiąc”? Przykro, bo na spotkaniu ze Zbawicielem były 4 osoby i mój opiekun.

    Dzisiaj Szaweł, prześladowca chrześcijan - w drodze do Damaszku - został oślepiony przez wielką jasność. Padł na ziemię i usłyszał głos zamordowanego Pana Jezusa:  «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» Jako niewidomy został zaprowadzony za rękę do kapłana Ananiasza i tam przejrzał z zaleceniem, że ma się ochrzcić i obmyć z grzechów wzywając Imienia Pana Jezusa.  Dz 22, 3-16

    Wyobraź sobie rozpacz człowieka tracącego wzrok. Przypomina się wywiad Jolanty Pieńkowskiej ze szczypiornistą Karolem Bielackim, któremu inny zawodnik wybił oko. Nie poczuł wielkiego bólu, gdy palec tamtego wbił się w oczodół, ale na ręku znalazła się galareta wypełniająca gałkę oczną.

    Teraz oglądam wywiad z reżyserem 59-letnim reżyserem Krzysztofem Krauze  (Plac Zbawiciela, Mój Nikifor, Dług), który ma przerzuty raka prostaty do kości. Mówi spokojnie, ale czuje wyrok śmierci. Jakże chciałbym z nim porozmawiać.

    Dowiedziałem się, że przy PiS-ie powołano Biuro Interwencji i Monitoringu, które prowadzi Zofia Romaszewska. Naprawdę to wielka nadzieja dla ludzi zrozpaczonych.

    Po Mszy św. wieczornej napłynęła wielka pogoda i moc, ponieważ moja sprawa kwalifikuje się do takiej właśnie interwencji (pomoc prawna, przekazanie sprawy posłom).

    To z mojej strony „akt rozpaczy”, ale ma służyć tak samo skrzywdzonym. Po wszystkim włączę się osobiście w niesienie podobnej pomocy (doświadczenie lekarskie). Skąd miałem siłę, aby pisać 7 godzin i wszystko skończyć o g. 3.00 nad ranem? Na kolanach podziękowałem Pan Jezusowi za pomoc.

    Piszę, a płacze 20-latka, której ojciec zabił ich matkę i popełnił samobójstwo. Bieda i bezradność, bo została z czwórką rodzeństwa. Wprost trudno to sobie wyobrazić. Do „otwartego studia w „Super Stacji” dzwonił młodzieniec, którego zwolniono z pracy i zamiast 4 tys. otrzymał zasiłek dla bezrobotnych.  

     W Planete starsza Rosjanka opowiadała o śmierci swojego syna, który pracował dzień i noc. Płakała na tle jego wielkiego zdjęcia: „pał na ziemlu, dyszał, czto diełać, on umierł”.   

   Jeszcze ofiary Costa Concordii. Ogarnij świat pozbawionych dachu nad głową, pokarmu, poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych, w ostatnim trzęsieniu ziemi w Japonii oraz powodzi w Tajlandii i Indonezji. Rozpacz wszędzie ma to samo oblicze. Nie pomoże tutaj psycholog, a nawet jakaś pomoc.

    W tym momencie przesłuchałem nagranie kaznodziei z TV Trwam, który powiedział: „Cierpliwie nieś krzyż bólu i cierpienia. Pan Jezus jest wierny do końca i zawiedzie Cię przez burzliwe życie do Siebie. Rozpacz z powodu grzechu ubliża Boga, bo wyklucza Jego miłosierdzie”...                        APEL  

    

25.01.2012      Pani Zofia  Romaszewska  

                       Biuro Interwencji i Monitoringu przy  partii „Prawo i Sprawiedliwość”  

                        02-018  Warszawa ul. Nowogrodzka 84/86

 

   Bardzo proszę o pilną interwencję, ponieważ moja sprawa jest dowodem bezsilności wobec istniejącego „Państwa w państwie”. W „wolnej” ojczyźnie koledzy lekarze dokonali na mnie zabójstwa duchowego z następową śmiercią cywilno - zawodową. Zastosowano sowiecką psychuszkę (podobna próba była z Jarosławem Kaczyńskim, co częściowo się udało).

    Cała krzywda jest przedstawiona na załączonej kasecie i jest dowodem na zgniliznę moralną Rzeczpospolitej pod rządami Donalda Tuska. Przy okazji obnaża traktowanie katolików, którzy mają prawa mniejsze od kotków (bronionych przez panią Joannę Krupę z krzyżem na łonie), piesków oraz „spółkujących inaczej”.

    Samorząd lekarski też jest odzwierciedleniem „państwa w państwie”. Po zapoznaniu się z pięknym prawem oraz jego przestrzeganiem doznałem szoku, ponieważ ono nie obowiązuje prominentnych działaczy, którzy jako funkcjonariusze publiczni są zobowiązani do czuwania nad jego przestrzeganiem.

  Każdy lekarz musi być członkiem tego tworu i płacić haracz (40 zł/ m-c) za co otrzymuje dwa miesięczniki („prezesówki”): ”Gazetę Lekarską” (z Naczelnej Izby Lekarskiej) oraz „Puls” (z Okręgowej Izby Lekarskiej (mazowieckie). Piszą tam prezesi i ludzie namaszczeni. Nigdy nie dadzą żadnego listu lekarza.

      Dwa zdania o strukturze samorządu lekarskiego (Izb Lekarskich).

Delegat.

    To  najniższy przedstawiciel jakiegoś „kółka” terenowego.  Wybory są powszechne (zainteresowanie zerowe), równe, bezpośrednie i tajne. Trafiłem na takie ostateczne zebranie wyborcze (kadencja od 2010), gdzie na dużej sali było 4 lekarzy. Po czasie dowiedziałem się, że delegatem z mojego rejonu jest lekarz Adam S. (dyrektor stacji sanitarno - epidemiologicznej), który nie był na tym zebraniu!

    Po mojej informacji został zwolniony, a przecież mogą odwołać go tylko wyborcy, „którzy mu zaufali”. Ilu takich delegatów było w całej RP? To bardzo ważny moment, ponieważ delegaci wybierają władze samorządu!

Okręgowy Zjazd Lekarzy.

   Jako członek okręgowej izby lekarskiej nie wybrałem w/w kolegi, ale on reprezentował mnie i brał udział w wyborze członków Okręgowej Rady Lekarskiej.

Okręgowa Rada Lekarska.

    Tutaj zaczyna się prawdziwa władza samorządu lekarskiego, która składa się z zaufanych lekarzy z  karuzelą stanowisk i przeskakiwaniem z Okręgowej Rady Lekarskiej do Naczelnej Rady Lekarskiej z uczestnictwem w zmieniających się komisjach (atrapach). Ta rada wybiera prawdziwie rządzących.

Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej z prezesem, który reprezentuje Okręgową Izbę Lekarską  to kilka stałych osób, których władza jest nieograniczona i niekontrolowana („państwo w państwie”).

   Mimo przepisów o dwóch kadencjach ci ludzie stają się „zawodowymi samorządowcami” (sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej to emeryt w wieku 71 lat po kilku kadencjach). Sędzia Okręgowego Sądu Lekarskiego też jest emerytką, która przeszła tam z dawnego MSW. Krótko mówiąc: to pewne i ciepłe posadki...

   Przykładem patologii jest lekarz Andrzej Włodarczyk, który w poprzedniej kadencji był prezesem tej rady, a zarazem wiceprezesem Naczelnej Rady Lekarskiej!

Wymienię jego obecne stanowiska:

członek prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej (wielka władza) z dyżurami w Okręgowej Izbie Lekarskiej

podsekretarz stanu w ministerstwie zdrowia!

dyrektor Instytutu Reumatologicznego w W-wie

współredaktor naszego miesięcznika „Puls”, którego redaktorem naczelnym jest jego żona!

    „Fakt” wyśmiał to „bycie w rządzie i samorządzie”. W tamtym czasie na drzwiach w Okręgowej Izbie Lekarskiej miał informację: „urlop bezterminowy” (2008). Po tym na krótki czas zrezygnował z tej funkcji, ale po zwycięstwie wyborczym PO wrócił do tej praktyki.

   Pan doktór jest wielkim miłośnikiem PO i robi porządki w ministerstwie zdrowia (zwolnił bez zawiadomienia większość specjalistów krajowych) i prawdopodobnie maczał ręce w ustawie refundacyjnej. Za rządów Jarosława Kaczyńskiego organizował strajk lekarzy (umarło wielu chorych).

   Za swoje zasługi sam sobie przydzielił odznaczenie „Bene meritius („dobrze zasłużony”), które nadaje Izba Lekarska. Za życia ma już tablicę dziękczynną nad wejściem do Okręgowej Izby Lekarskiej przy Puławskiej 18. Pan doktór faktycznie zasłużył się w bronieniu oligarchów i poręczeniu dla dr G.

   Opisuję to, aby ukazać wiarygodność tego „lekarza”, który powinien już dawno stracić prawo wykonywania zawodu, ponieważ nie praktykuje od 5 lat!

    Moja sprawa jest opisana na załączonej płycie (mix różnych pism...w tym do premiera).                                                                                                                                          Serdecznie pozdrawiam

   Straciłem czas, bo nawet nie odpisano - prawdopodobnie ukryto pismo, a dzisiaj już wiem, że tak postępuje się we wszystkich instytucjach. Jak gdzieś piszesz to zawsze dawaj tytuł: s k a r g a! Wóczas obowiązuje inna procedura.