Zerwałem się z nieprzyjemnego snu i w fotelu zawołałem kilka razy: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Nie wiem, czy usłyszała to podenerwowana żona, bo córka słusznie dostała (klasa maturalna) dwójkę na półrocze.
Ta dwójka wypadła tuż przed ukończeniem 18-roku życia. Wielka jest mądrość Boża. Miał być szampan i pusta chwała, a to wielka zguba przy jej pyszności.
Cofnąłem się przy wyjściu, bo nie lubię spotykać wciąż tych samych towarzyszy-patriotów. Idę i wołam patrząc w ziemię: „Ojcze nasz”...krok za krokiem i tak mi dobrze.
Pierwsza wdzięczna pacjentka wciska mi kawę, a nie ma już powrotu do „tamtej” pracy, ale nie mam siły odmówić starowince, która przyniosła kilka jajek, bo odmowa też rani! Nie wolno mi ranić prostych i dobrych ludzi!
Pacjent mówi, a ja wsłuchuję się w słowa piosenki: „Zamiast” (mam podzielna uwagę). Kto ułożył jej słowa, bo Bóg naprawdę nie jest drobiazgowy...doświadcza nas, przebacza, a w próbach pragnie naszego uniżenia, które prowadzi do świętości...
- Pani syn zmarł 15 lat temu, a pani za każdym razem na jego wspomnienie jest smutna. Czy on chciałby tego? Czy chce tego nasz Prawdziwy Ojciec? Czy pani będzie chodziła do drugiego syna i będzie go smuciła? To wyraźne cechy opętania jedną myślą przez złego. Należy w każdym takim wypadku zgłaszać się do Jezusa i odmawiać „Ojcze nasz”!...tłumaczę to pacjentce około 70 lat.
- Mąż pani wybrał dolary (praca za granicą od) i zostawił dwójkę maleńkich dzieci...wszyscy cierpicie. On powinien być z wami, jeść barszcz z kartoflami, wszyscy powinni się kochać! To proste, ale on wybrał „krzyż” diabła. Mówię to do młodej dziewczyny znerwicowanej sytuacją.
Koniec pracy. Jeszcze wizyta u umierającego z powodu choroby nowotworowej. Pacjent ma guz utrudniający odpływ żółci, jest bardzo żółty i wpada w śpiączkę wątrobową. Jego dni są policzone, a boi się Wiatyku!
To przykład chorego z darem zdrowia (72 lata) i łaską powolnej śmierci. Próbuję wskazać na dar Eucharystii, bo przed nami życie (nieśmiertelność duszy) i wskazuję na bardzo ważny moment jego życia. Właśnie teraz odbywa się śmiertelny bój o jego duszę. W takich momentach zły podsuwa nadzieję, aby nie przyjąć Komunii św.! Wielu chrześcijan boi się w tych momentach kapłana!
- Pan może być misjonarzem!...mówi chory.
- Nie muszę być misjonarzem, mam tylko dar prawdziwej wiary!
Nie wiem czy do końca czynię dobrze? Poznamy po owocu - przyjmie Wiatyk to będzie oznaczało, że dobrze! Na dyżurze, który zacząłem w pogotowiu trafiłem do pacjentki, która wysłała list (także za mnie) do Ojca Pio: Padre Pio da Petrelcina 71013 San Giovanni Rotondo (Poggia)
Listy kładą na grobie, bo cuda trwają dalej! Zdziwiona słuchała mojego opowiadania o tym świętym zakonniku, bo właśnie zdobyłem o nim książkę.
Podczas czytania o Matce Bożej, której: „świętość była ukryta w doskonałej pokorze i w zwyczajnym życiu” przypomniała się pacjentka o tym imieniu, która była u mnie rano. Powiedziałem jej, że jest to najpiękniejsze imię na świecie.
- Teraz nie dają imion religijnych...przyznała z pokorą.
- Wytrzymała wszystko do końca, była w wieczerniku oraz przy zesłaniu Ducha Świętego...dodałem.
Veni Domine Jesu - Przyjdź Panie Jezu! Tak pożegnałem ten dzień... APEL