W środku nocy, w wielkiej mgle jedziemy karetką do odległej wioski, a numer „chłop podał z pamięci”, bo zamiast 4 szukamy 44! Po zerwaniu w nocy zawsze mam humor i teraz komentuję naszą sytuację:

-  miało być na końcu wsi, a my jesteśmy na końcu lasu

-  jasnowidz mówi: „widzę noc, mgłę, błądzisz po wsi, koniec stycznia"...

-  chłop czeka na nas z widłami, a my wyjdziemy do niego też z widłami, bo źle podał adres!

    Trafiliśmy pod glinianą chatkę, gdzie czekał na nas chłop w kalesonach z latarką w ręku, bo niedawno w tym rejonie doszło do kradzieży dwóch świń...

     Rano humor minął, a zły zaatakował mnie w sposób schematyczny. Po latach dowiem się, że to jego metoda bardzo skuteczna...wciąż tym samym, ale na każdego coś innego.

  Mnie podsuwa nienawiść do budowniczych raju na ziemi: „najlepsze mieszkania mają funkcjonariusze (...) udaje taki równego, a to szuja (...) nie skarżą się, bo biorą bez skrupułów z lewej kasy”.  Trwa to różnie długo - przeważnie około 30 minut! Pomaga odmówienie „Ojcze nasz” za osoby podsuwane przez złego!

    Zaczynam pracę i nie przyjmuję: kawy, wódki i koniku, nawet miodu, a pieniądze traktuję jako malowane papiery. Znalazła się u mnie sąsiadka z bloku, matka kapłana, który wpadł na inny pojazd (zginęły cztery osoby)...

- Pani syn zginął podczas podobnej mgły!

- Tak, wypadek był o 21.30, a mnie ukazał się o 21.35!

- Jak był ubrany i czy pani coś zauważyła?

- Właśnie siedziałam zamyślona...usłyszałam otwieranie zamka, bo miał klucz i czasami wpadał. Pojawił się w przedpokoju w sutannie i strasznie płakał. Powiedziałam, aby nie martwił się (miał złego proboszcza) i poszedł spać.

    Zastanawia mnie pewność w zmartwychwstanie Sokratesa, bo ja mam łaskę wiary i wiem, że jesteśmy po śmierci, która oznacza życie wieczne!

    „Jezu! Pozwól zbliżać się do Ciebie. Daj mi Siebie, bo mieć Ciebie to wszystko!”  Co to znaczy zbliżać się do Jezusa...co to znaczy w praktyce? Jak i od czego zaczynać? U mnie oznacza to czytanie duchowe, ucieczkę w milczenie, oderwanie się od spraw ziemskich, wyławiającej głowę prasy i telewizji, dyskusji.

    To także modlitwa w każdej chwili, gdy myśl ucieka i to szczególnie do krzywdzicieli naszych lub narodu. To jest bardzo trudne. Muszę być cichy, muszę milczeć, muszę być pokorny...to bardzo trudne. „Jezu! Jezu! Jak trudno być doskonałym! Jakże łatwo widzimy ułomności u innych!”

    Wszystko jest smutne na tym świecie. Dom - to oaza wolności. Napłynęła bliskość Pana Jezusa, a tu obiad...zamknąłem oczy i modliłem się. W takich momentach otwiera się nasze serce. Graficznie to są promienie do środka (zamknięcie) i na zewnątrz...jak w Sercu Pana Jezusa Miłosiernego. Musiałem położyć się, bo łzy zalały oczy...nawet podeszła do mnie zdziwiona żona. 

    Mnie w dochodzeniu do Boga pomagało wsłuchiwanie się w napływające natchnienia i trwa do chwili obecnej. Racjonaliści negują natchnienia duchowe, ale przypuszczam, że uznają istnienie języka myśli (telepatię).

    Przykłady z dnia dzisiejszego: napływa „Sokrates”, a na poczcie odbieram przysłaną książkę o tym tytule, „widzę” pożary, a pokażą je w telewizji, spotykam pana ze snu. Na ten moment przypomniała się nieobecność syna, który w ramach „buntu” pojechał samotnie do Krakowa.

    Wówczas próbowałem go znaleźć „w eterze” i moja ręka wskazała na ten kierunek. O 3.00 w nocy poprosiłem Pana Jezusa, aby mu pomógł...faktycznie stał na rogatkach i czekał na okazję, aby wrócić do domu. Trafił się jadący na giełdę...                                                                                APEL