Dzisiaj jest brzydka pogoda, ale pojechaliśmy do centrum handlowego dla złapania przez żonę oddechu, bo nie musi gotować obiadu. W tym czasie odmówiłem zaległą modlitwę: „za nieprawidłowo pojmujących miłość” i popłakałem się po spożyciu obiadu w barze szybkiej obsługi.

    Wcale nie dziecinnieję i nie pomieszało mi się w głowie. Dopiero w moim stanie zrozumiesz słowa Pana Jezusa: za wszystko dziękujcie! Człowiek normalny powie, że przecież zapłaciłem. Nie ma sensu dyskusja, bo musisz otrzymać dar łez, który jest wynikiem ujrzenia w takim momencie całego świata.

    Później w „Super Stacji” trafię na informację o celebrytkach, które trafiły do fabryki w Kambodży, gdzie pracowały przez 12 godzin bez wytchnienia za 3 dolary dziennie. Jedna z zatrudnionych tam pracownic stwierdziła, że od lat szyje tylko jeden wzór, właściwie jeden szew, a jej matka umarła z głodu.

    Przenieś się na chwilkę do piwnic w Doniecku, gdzie żyją dzieci oraz do biedaków z Afryki, którzy chcą sforsować wysoki płot, aby dostać się na nasze tereny. Mają wielkiego pecha, bo atak szaleńców na bluźnierców z Francji zaostrzył kontrolę tej granicy.

    W „Super Stacji” wolontariusz Tomasz Maciejczuk z „Otwartego dialogu” dał wstrząsającą relację o wojnie na Wschodzie Ukrainy. Zwyrodnialcy znęcają się nad żołnierzami ukraińskimi, zabijają ich w bestialski sposób, poją zupą z benzyną, itd. Potwierdził, że boi się tam wracać, ale musi, bo trzeba pogrzebać zabitych i zawieźć żyjącym pomoc.

   U nas zagrożeniem jest minister rolnictwa, bo nie ma honoru, aby ustąpić i ma dojść do blokady Warszawy traktorami. Nie chce też ustąpić prezes spółki węglowej i znowu strzelają do górników. W naszym bloku mamy kłopot z młodym człowiekiem, który jest agresywny w stosunku do najbliższych.  

    Natomiast naszym rosyjskim „partnerom” nie podoba się minister Schetyna, bo podważył decyzję świętowania rocznicy zakończenia wojny w Moskwie...w czasie trwania ich agresji na Ukrainę, która zakończy się zapowiadaną w Objawieniach Apokalipsą.    

  Po błogim śnie trafiłem na Mszę św. wieczorną, ale trwały rozproszenia. Dzisiejsza Ew. była o uczniach przestraszonych zatonięciem łodzi podczas sztormu: "Panie Jezu ratuj, bo giniemy!" Rybacy powinni przewidzieć taka sytuację tak samo alpiniści zejście wielkiej lawiny.

   Po awaryjnym wyłączeniu komputera przestała działać wyszukiwarka, którą skasowałem. Moje kłopoty i zmarnowany czas z utratą pokoju to tylko namiastka szkodzenia sobie...pokazana mi przez Pana Jezusa w ramach tej intencji!

    Przy okazji zobaczyłem jak wszystko jest ulotne i może ulec zniszczeniu. Poprosiłem św. Józefa o pomoc, a Pan Jezus z Najśw. Sercem uśmiechnął się. Wiedziałem, że wszystko wróci do normy i faktycznie już następnego dnia otrzymałem pomoc.

    Przepłynęły obrazy stwarzających zagrożenie:

- lotnicy rosyjscy ćwiczą loty o typie samobójczym...latają samolotami bojowymi tuż nad ziemią z atakami na wyznaczone cele! 

- lekarz upił się w pracy (na dyżurze), kierowca wpadł na pieszą i uciekł, a kolega psychiatra wierzy w Junga, a nie w Boga.

- w poszukiwaniu gazu łupkowego zniszczono urodzajne ziemie i zepsuto niektóre studnie głębinowe.   

   Następnego ranka w drodze do kościoła wołałem za tych biedaków, a to całe masy i państwa...  APEL