Jak nigdy poszedłem z żoną na Msze św. o 7.00  i tak się stanie, że tylko we dwoje przystąpimy do Komunii świętej. Zważ na przykrość, którą mieszkańcy - tego wielkiego i obdarowanego - miasta sprawiają Bogu, bo codziennie tylko garstka czeka na to, aby Pan Jezus zstąpił w tym momencie z Nieba.

    Kapłan pochylił się nad stołem ofiarnym i prosił Anioła, aby zaniósł Bogu jego prośbę, a przez moje ciało przepłynął wstrząs. My jesteśmy zbyt słabi na takie niespodziewane działanie łaski i dobrze, że wszystko trwa tylko ułamki sekund.

    To wprost fala typu tsunami...rozszerzająca się od ołtarza, która kilkoma uderzeniami przepłynęła przez moje serce. Tego nie można opisać. Kapłan podał mi wielką, trójkątną św. Hostię, która ułożyła się w zawiniątko...jako dar od Boga.

    Wzmocnienie przyszło w czas, bo właśnie odebrałem pismo od kolegów, którzy nie mogą podarować mi opowiedzenia się po stronie wiary i krzyża Pana Jezusa. Pan profesor oferuje pomoc, której odmówił, gdy jej potrzebowałem w 2008 roku. Nie chce się wierzyć, że ludzie w białych fartuchach mogą tak postępować.

    Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego poczułem bliskość cierpienia Zbawiciela, którego posądzano o opętanie i obłąkanie, a w tym czasie śledzono, aby zamordować...wprost jestem przy Panu Jezusie ubranym w czerwony płaszcz.

    Szatan działa tak samo przez wieki...monotonnie i bardzo skutecznie. Dzisiaj postępuje się podobnie. Serce chwycił ból i łzy zakręciły się w oczach, a z drugiej strony napłynęła słodycz krzyża Pana Jezusa. To typowy moment w którym „moc rodzi się w słabości”. Tego nie można wytłumaczyć lub przekazać naszym językiem.

    Trafiłem na film w którym św. Paweł z więzienia mówił ze swoich listów: Bóg wyznaczył nas jakby na śmierć skazanych, staliśmy się widowiskiem dla świata...głupi dla Chrystusa, niemocni i doznający wzgardy.

   Wróciłem do kościoła jeszcze wieczorem, a w drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem. Intencję odczytałem następnego ranka, gdy św. Paweł wskazał na nawał cierpień wyznawców Pana Jezusa...w tym wystawianie nas na publiczne szyderstwa.

    „Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy”. Hbr 10, 32-39  To prawda, bo nasze udręki to krótka chwila po której sprawiedliwy żyć będzie i zbawi swoją duszę.

    Pan wzmocni mnie jeszcze w najbliższą niedzielę, bo przygotowuję obronę przed kolegami, mądrymi wg świata, ale odstępcami, którzy idą na zatracenie swojej duszy.

    „Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. (...) Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą, mówi Pan, by cię ochraniać”. Jr 1, 17-19                                                                                                                                                               APEL