Nagle zrobiło się pięknie jak w Wigilię, bo  zasypało nas śniegiem. W wielkim wysiłku przygotowałem materiał dla zespołu parlamentarnego przeciwdziałającego ateizacji naszej ojczyzny, bo tylko garstka broni Boga i wiary. Nie czyni tego nawet Episkopat.

    Za obrażenie prezydenta możesz trafić do więzienia lub psychiatry, a opętany właściciel strony internetowej bezkarnie rozgłasza, że „Jezus był schizofrenikiem”.

    Po modlitwach otrzymałem pomoc, bo nie jest łatwo coś napisać, a teraz napływa ”nie!”, „nie!!” i „nie!!!”, abym pisma i płyty nie wysyłał. Nie wiedziałem dlaczego. Wróciłem na pocztę, ale listu już nie było.

    Szatan w takich sprawach przeszkadza, zniechęca, a widząc nieprzejednanie oszuka, bo nie chciało mi się przeczytać wszystkiego przed włożeniem do koperty! Straciłem radość, a zły kusił dalej, bo w drodze do kościoła zamiast wołać o powołania kapłańskie w myślach „pisałem” komentarz na blogu posła Palikota:

    „Ja nie wierzę, ale słyszałem, że Pan Janusz ma zmienić płeć, ponieważ jest to „postępowe” i bardzo chwalone. Podobno ma to być obowiązkowe. Wszędzie takich zapraszają: „Stokrotka” aż się wierci, a Kuba Wstrętny i Jareczek z TVN 24…też popierają.

    Nawet Robert jest za, bo będzie mógł mieć mężczyznę, który jest kobietą. Miłość pokona wszystko. W prasie pisze, że pana Schetynę mają pozbawić przyrodzenia, ale ja w to nie wierzę. Z imionami nie będzie problemu: Janusz - Janusza (od ministra), Robert - Roberta.

    Przy okazji chciałem zapytać czy do Ruchu Pana Posła mogą zapisywać się chorzy psychicznie i jakie trzeba mieć dokumenty? Czy wystarczy zaświadczenie od dr byle jakiego czy od specjalnego?”.

    Zobacz co ma w głowie sługa Pana...zamiast wołać do Boga, bo niedługo pozamykają seminaria! Wszystko wyjaśniło się po wejście do kościoła, bo zapomniałem, że przed Mszą św. jest wystawienie Najświętszego Sakramentu.

    Trafiłem na moment, gdy żona czytała litanię do Imienia Pana Jezusa, a wszyscy odpowiadali..."zmiłuj się nad nami". Z mojej duszy wyrwał się okrzyk: ”Jezu mój”, a wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa.

    W sercu poczułem, że Pan Jezus, Dobry Pasterz trzyma mnie na Swoich rękach...zamiast baranka. Siostra wyraziła to śpiewem: „Panie mój! Boże!  Pasterzu! Jakże szczęśliwy mój los”.   

    Podczas czytania słów św. Pawła znalazłem się wśród tych, „którzy są zapisani w niebiosach (...) duchów sprawiedliwych, które już doszły do (...) Jezusa”. Hbr 12, 21 - 24  To strzały przebijające serce pokropionego św. Krwią Zbawiciela. Popłakałem się, a łzy płynęły po twarzy...   

     Podszedłem do spowiedzi z powodu marnowania czasu i ulegania różnym popędom ciała, a podczas konsekracji zapadłem się w siebie. Komunia św. była "lekka", wprost unosiła się w ustach, a po czasie moją duszę zalała radość i prysły wszystkie rozproszenia.

    Z całego serca prosiłem Boga, aby nie policzył mi grzechów, które wynikały z moich błędów: „Przebacz Boże, przebacz”. Wielu ludziom mogłem zaszkodzić. W tej intencji odmówiłem moją modlitwę.

    Piszę, a z telewizora płynie rozmowa z więźniem, który kogoś pobił, Kurski broni się przed zarzutem flirtu, proboszcz zagmatwał się w renowacjach i remontach, kierowca ciężarówki zabił człowieka na przejściu dla pieszych, a Palikot popełnił samobójstwo polityczne. To tylko migawki ofiar własnych błędów.   

    Sprawa mojego błędu wyjaśniła się wieczorem, gdy spokojnie przeczytałem wysłane pismo, które okazało się zarysem pełnym błędów! Następnego dnia stracę czas na naprawieniu wszystkiego.

    Z drugiej strony, gdybym uniknął pomyłki nie poznałbym smaku tego cierpienia i nie mógłbym pokazać, co powoduje lekceważenie natchnień Bożych...                                                   APEL