Dzisiejsza intencja nie dotyczy biednych, ale tych którzy wyzbyli się posiadania w sercu. Wzorem jest Pan Jezus oraz św. Jan Chrzciciel. W nocy czytałem wizję bolesnego rozstania się Zbawiciela z Matką i opuszczenia domu rodzinnego.

    Pan miał na sobie ciemnoniebieski płaszcz zakrywający głowę, a za pasem wełnianą torbę do której Matka Boża włożyła pomarszczone jabłko przechowywane od lata oraz chleb i ser. Popłakałem się, bo właśnie szykowałem sobie kolację. 

    Przypomniały się słowa z Ew. Łk 10, 1-9: „Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów (...)”. Wystarczy pozostanie w miastach i domach, gdzie przyjmą i podadzą coś do jedzenia..

    Jan z Jakubem przynieśli 20 denarów, które Pan przyjął po naleganiu ze słowami: „Bóg zapłać wam za to błogosławieństwem ubogich. /../”.* 

    Dzisiaj jest wielki mróz. W kościele padłem na kolana, a serce zalało poczucie wielkiej łaski, którą jest posiadanie świątyni Boga naszego. Dla większości to budynek, a to świątynia duchowa...prawdziwy Kościół Pana Jezusa, gdzie dochodzi do spotkań Boga naszego z wiernymi oraz zjednania dusz z Panem Jezusem. „Taki cud Bóg uczynił, że Swe Ciało w chleb przemienił”.

    Moje serce zalało dziękczynienie, a psalmista właśnie wołał: „Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja. Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie (...) dzień jeden w przybytkach Twoich, lepszy jest niż innych tysiące: wolę stać w progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników”. Ps 84(83)... A wiedz, że w naszym kościele jest zamarznięta woda święcona i trwa bałagan związany z renowacją.    

    Nagle znalazłem się w kościele św. Stanisława Kostki, gdzie posługiwał ks. Jerzy Popiełuszko, którego zdjęcie miałem przed chwilką w ręku. Łzy zalały oczy, bo pragnę tam wrócić.

    Psalmiście wtórował król Salomon, który przed ołtarzem Pana „(...)   wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł: >O Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty (...) tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca. (...) niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć (...) Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie < .  1 Krl8

    Po przyjęciu Komunii św., która przez długi czas nie rozpływała się w ustach napłynęła prośba do Pana Jezusa, abym z taką łaską umarł. „Serce me do Ciebie wznoszę, Panie szukam Cię”. Prysły strachy, wrócił pokój, a duszę zalała słodycz. Niczego innego nie pragnę na ziemi...”królestwo za konia”, a tu „królestwo za św. Hostię”.

    Trafiliśmy do banku, który jest symbolem zapobiegliwości człowieka i dbania o swoją przyszłość, ale mnie to nie obchodzi. Ja żyję tylko danym dniem i boleję z powodu wszechogarniającej biedy, nierówności, niesprawiedliwości i braku miłości. Przepływają ludzie mieszkający w kontenerach (po powodzi), a także wyrzucani  z mieszkań, bezrobotni i głodni. 

    Dobrze, że poszedłem na Msza św. wieczorną (dla Matki Bożej), bo było czytanie związane z intencją, gdzie Pan Jezus powiedział: "Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”. Naprawdę trzeba mało, a zarazem całe życie trzeba skierować na zbawienie duszy. Komunia św. ponownie była lekka i wprost unosiła się w ustach.

    W TV pokazano kobietę, która w proteście przeciwko broni nuklearnej mieszka w namiocie przed Białym Domem. Trwa tak latami, ale żaden prezydent do niej nie wyszedł...                           APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” Ks. druga cz. pierwsza str. 44